Wywiad przeprowadzony przez Pana Redaktora dla portalu Jazzarium.pl i tamże opublikowany w ubiegłym tygodniu (w obu wersjach językowych).
Cytując Ramona Pratsa, wprost z okładki płyty „Sons Of
Liberty. Live at Granollers”, stworzonej przez wyjątkową orkiestrę Memoria Uno:
“Wytrwałość, zaangażowanie, bezkompromisowość i talent są
stałym elementami składowymi dyrygentury Ivána Gonzáleza, a przy okazji trafnie
definiują artyzm i tajemnicę jego muzyki. Jej unikalna natura i wewnętrzna
złożoność prowadzą nas do ekscytujących i intrygujących wydarzeń, niemożliwych
do osiągnięcia innymi metodami. Subtelna równowaga pomiędzy kompozycją i
improwizacją, która czasami trwa ledwie kilka, ale jakże bezcennych sekund,
gdzie role improwizatora, kompozytora i dyrygenta pozostają w stanie
permanentnej zmiany”.
Teraz zobaczmy, co ma do powiedzenia sam muzyk.
„Sons O Liberty” to
trzecia płyta Memoria Uno. Jesteś z niej dumny? Jak była różnica dla Ciebie w
tworzeniu tej muzyki, w porównaniu do tej, która opublikowana została na
poprzednich płytach – „Crisis” i „Cook For Butch”?
Jestem niezwykle dumny z „Sons Of Liberty”. Nie wynika to po
prostu z faktu, w mojej opinii, iż jest ona wielka i wyjątkowa, ale dlatego, że
to jest najlepszy koncert, jaki zrealizowałem w ostatnich dwóch latach,
dodatkowo z udziałem muzyków i przyjaciół, których głęboko podziwiam.
Ten koncert był szczególny dla mnie z różnych powodów. To
był pierwszy koncert Memoria Uno, który zrealizowałem na festiwalu jazzowym, co
do tej pory nie miało miejsca. Do tego zagrany z Johannesem Nästesjö i Christerem
Böthénem, ze Szwecji i Danii, których udział sprawił, że ów dzień była dla mnie
wielkim podarunkiem.
Spotkałem Christera rok wcześniej w Barcelonie, na koncercie
i zawiązaliśmy ze sobą wyjątkowe relacje. Christer nagrywał bardzo długo w
estetyce Dona Cherry’ego, muzyka i trębacza, który silnie mnie zainspirował i
którego głęboko podziwiam. Dla mnie, możliwość pracy z nim była jedną z
najbardziej wspaniałych doświadczeń w moich dotychczasowym życiu.
Także możliwość współpracy z Agustí Fernándezem, Albertem
Cirera i Pablo Rega, to był dla mniej wielki przywilej. To z nimi odkryłem samo
pojęcie i pierwsze zalążki techniki dyrygowania. Muszę podziękować im za to, że
do dziś stale praktykuję to zajęcie. Także i ta historia sprawia, że to
nagranie jest jednym z najważniejszych rzeczy, jakie dotąd zrobiłem.
Różnica pomiędzy „Sons Of Liberty”, „Crisis”, a „Cook For
Butch”, to przede wszystkim moment, w którym zostały one zrealizowane. Każda z
nich ma swój niezwykły kontekst, unikalny moment powstania. I każda z nich ma
swoją odrębną historię. Jeśli miałbym wskazać wyjątkową cechę, która
wyszczególnia którąkolwiek z nich, to powiedziałbym, że jest nim fakt, iż „Sons
Of Liberty” powstała przy udziale publiczności. To jest istotny element wyróżniający.
Czy mógłbyś opisać
swoją drogą do stania się muzykiem, a potem – improwizatorem i dyrygentem
improwizacji?
Mój związek z muzyką trwa od 8 roku życia. Od tego momentu
zaczęły się kształtować, krok po kroku, moja estetyka, moje gusta, sposób
grania i słuchania muzyki. Zacząłem grać muzykę klasyczną w konserwatorium, w
moim rodzinnym mieście Malaga, łącząc te praktyki z graniem w orkiestrze dętej.
Potem, pod wpływem przyjaciół, wszedłem w świat muzyki soulowej, funkowej i
jazzowej. Przeniosłem się do Barcelony, by zagłębiać się w jazzie, i to właśnie
wtedy załapałem się na pierwszy muzyczny stopień edukacji (Liceum Konserwatorskie).
W Barcelonie poznałem ogromną ilość muzyków i przyjaciół, którzy mieli na mnie
wpływ, a moje gusta, tudzież wątpliwości, zmieniały się jak w kalejdoskopie. Po
prostu z czystej ciekawości zacząłem chodzić na koncerty z muzyką swobodnie
improwizowaną i muszę przyznać, że to kompletnie zmieniło mój pogląd na muzykę
i improwizację.
Za każdym razem byłem bardziej wytrwały, jeśli chodzi o ten
rodzaj koncertów. Konkretnie w każdy czwartek cieszyłem się występami Duot*) w
klubie Robadors **). Zatem zacząłem kupować płyty i chodzić na kilka
ekscytujących koncertów w Barcelonie, aż do momentu, gdy Ramon Prats
zaproponował mi grę w Robadors z Tomem Chantem, Àlexem Reviriego i nim samym.
Mimo, iż byłem przerażony perspektywą gry z nimi i samą improwizacją, zgodziłem
się. Początkowo czułem się bardzo niekomfortowo i byłem dalece powściągliwy w
swojej grze, ale z upływem czasu i pod wpływem ćwiczeń, zaczynałem odnajdować
swoje miejsce, i co najważniejsze, to sprawiło, że odkryłem siebie. Od tego
czasu grałem z nimi w każdy czwartek. To jest najbardziej wartościowa rzecz, jaka
kiedykolwiek mnie dotknęła, to doświadczenie zmieniło mnie kompletnie i od tego
czasu podążałem już tą ścieżką.
Mój kontakt z dyrygowaniem miał swój początek dzięki Free
Art Ensemble i Agustí Fernándezowi. Zaprosiliśmy Agustiego na kilka koncertów w
Barcelonie. To wtedy przedstawił on nam sztukę dyrygowania, potem uczył nas,
pokazywał, jak to działa. Zagraliśmy z nim kilka koncertów, a na zakończenie serii
nagraliśmy nasz pierwszy album „Free Art Ensemble + Agustí Fernández”. W
trakcie tego doświadczenia z Agustim, Albert Cirera zaprosił mnie do
posłuchania koncertu „Banda de Improvisadores de Barcelona”, którym dyrygował
Pablo Rega. To wtedy, po tym koncercie, zdecydowałem, że chcę dedykować moje
życie dyrygenturze. To był pierwszy przypadek, że koncert tego rodzaju sprawił
mi tyle radości. Nie potrafiłem uwierzyć, że choć muzyka sprawiała wrażenie, że
została całkowicie zapisana, w rzeczy samej nie była taką. To była czysta
improwizacja. To doświadczenie, to była wskazówka dla mnie, by zacząć zagłębiać
się w dyrygenturę i dyrygowaną improwizację.
Memoria Uno jest tego rezultatem, dokładnie zaś, efektem wszystkich
moich doświadczeń.
Wskaż proszę swoje
główne muzyczne zajęcia poza Memoria Uno.
Dyryguję orkiestrą dętą, a także uczę gry na trąbce dzieci z
domów, mających problemy finansowe, w szkole publicznej w Barcelonie. Gram w
różnych zespołach i grupach w mieście, mam kilka projektów w toku, z którymi
gram koncerty. Völga, Free Art Free, Martin Leiton Big Band, Toni Vaquer Big
Band, Kamarilla i Silver Geishas, to są zespoły, z którymi nagrywam cyklicznie.
Z drugiej strony, gram sesje improwizowane, organizowane przez Ramona Pratsa w
Robadors i El Pricto wraz z Discordian Records w klubie Soda Acustic.
Czy słuchasz muzyki
innych dużych improwizujących zespołów? Jakich? Który z nich jest dla Ciebie
specjalną inspiracją?
Całe swoje życie słucham i gram we wszystkich możliwych
rodzajach dużych zespołów, bandów, grup, orkiestr, także improwizujących itd…
ale jeśli miałbym kogoś wspomnieć w kontekście inspiracji, powiedziałbym o London
Improvisers Orchestra, Sun Ra Archestra, Mats Gustafsson’ Nu Ensemble, Peter
Brötzmann's Chicago Tentet... Widziałem na żywo Agustí Fernández Celebration
Ensemble, Barry Guy's New Orchestra, także Evan Parker Electro-Acoustic
Ensemble, by wymienić tylko kilka z nich. Ale bez cienia wątpliwości, jedną
orkiestrę słuchałem najczęściej i to ona wywarła na mnie największy wpływ – to
Butch Morris i jego Nuble Orchestra oraz ogromna ilość muzyki dyrygowanej,
którą on wydał.
Czy mógłbyś
powiedzieć nam o innych nagraniach Memoria Uno, tych czekających na wydanie? A
także o tym, jaki będzie kolejny krok w rozwoju tej muzycznej idei?
Obecnie kończę edycję dysku Memoria Uno, nagranego w lutym
2017 roku, a czynię to wspólnie z Discordian Records. To nie była sesja
nagraniowa. To był koncert, który odbył się w ramach drugiej edycji Improfest
(Festiwal Improwizacji). Odbywa się on w Barcelonie i prezentuje lokalne grupy
od wielu już lat. Ten występ był moją setną dyrygenturą i wkrótce zostanie
wydany, zarówno w wersji cyfrowej, jak i na fizycznym nośniku***). To była szczególnego
rodzaju formacja, z trzema perkusjami, gitarą elektryczną, dwoma kontrabasami,
dwiema gitarami elektrycznymi, dwoma laptopami, pięcioma saksofonami, fletem,
klarnetem i głosem. Wciąż pracujemy na tym projektem, nad masteringiem, ale
nagranie powinno być dostępne pod koniec października 2017 roku ****). Kolejny
krok nie jest jeszcze do końca określony, ale na pewno będę kontynuował
eksperymentowanie z różnymi formacjami i koncertowanie w okolicach Barcelony.
Chciałbym wydać płytę i częściej pracować z orkiestrą, z którą grałem w
Lizbonie, ostatni raz, gdy byłem tam wraz z Albertem Cirera. Dzięki niemu
mogliśmy wystąpić w Sali koncertowej ZBD *****). Spędziłem tam krótki czas, ale
to było niesamowite doświadczenie dla mnie i niecierpliwie czekam na okazję, by
znów z nimi pracować. Zespół nazywa się „Signs Of Freedom”, w większości zaś
składa się z naprawdę dobrych improwizatorów z portugalskiej sceny muzycznej.
Mam nadzieję występować z nimi ponownie w lutym lub marcu w Lizbonie, ale
wszystko to nie jest jeszcze pewne.
Na koniec trudne
pytanie. Czy możesz opowiedzieć nam o finansowaniu tak dużego projektu
muzycznego, jakim jest Memoria Uno? I jakie są szanse na granie tej muzyki poza
Barceloną? Może w Polsce?
Finansowanie Memoria Uno jest zarówno złożone, jak i całkiem
proste. Ja płacę za wszystko. Płacę za wszystko związane z wydaniem płyty,
nagraniem, miksowaniem, projektem, także w zakresie fizycznych nośników itp.
Ale powinienem zaznaczyć, iż nie jestem sam i wszyscy muzycy oraz przyjaciele
pomagają mi w tym projekcie, w organizacji, czy w sprawach wydatków na
jedzenie, czy transport. W przeciwnym razie, nie byłoby to możliwe. Większość
występów kończymy z ujemnym bilansem finansowym, ponieważ ta formacja nie ma
stałego składu, zmienia się z każdym występem i ja po prostu płacę odpowiednie
wynagrodzenie np. dwa razy, jedno na festiwalu jazzowym w Granollers, gdy robię
płytę „Sons of Liberty”, inne na festiwalu w Vic, gdy wydaję płytę „Cook for
Butch”. Pozostałe występy zrobiliśmy w Barcelonie za wpływy z biletów. Nawet,
jeśli tego nie lubimy, wszystko co wtedy zarobiliśmy, zostało podzielone po
równo dla każdego z muzyków.
Dla jasności sytuacji, projekt wciąż żyje, ponieważ wkładamy
w to ogromny wysiłek i mamy jasno nakreślony cel – eksperymentować w kontekście
swobodnej improwizacji i dyrygentury. Chciałbym występować znacznie częściej i
na lepszych warunkach, ale nie jest to w tej chwili możliwe. W kwestii występów
Memoria Uno poza Barceloną, to jest możliwe, ponieważ formacja ta nie ma
stałego składu, funkcjonuje raczej na zasadzie dużej społeczności kierowanej
przeze mnie. Chyba, że potrzebujemy specjalnego składu, jak w przypadku „Cook
For Butch” lub „Sons of Liberty”. W wypadku, gdy musimy płacić za jedzenie,
transport, noclegi, inne opłaty… to nie jest łatwe, ponieważ jesteśmy dużym
składem, jest wielu muzyków, ponieważ nie jesteśmy na tyle popularni, by ktoś
zechciał angażować swoje pieniądze w nasz projekt. Zasadniczo, większość
przypadków, gdy koncertuję poza Barceloną, odbywa się przy udziale lokalnych
muzyków, jak na przykład w Lizbonie z orkiestrą, o której już wcześniej
wspominałem lub z Orkiestrą „Raras Musicas de Madrid”, z udziałem Ricardo
Tejero i Javiera Entonado. Oczywiście, to zupełnie inna sytuacja, grać z
muzykami, których nie znasz, ponieważ masz mało czasu, by ich poznać i stworzyć
język komunikacji, który pomoże nam zrozumieć się wzajemnie w trakcie występu.
Z muzykami, którzy są moimi znajomymi, jest oczywiście inaczej, ponieważ się
znamy, ponieważ oni znają mój język komunikacji i rozumieją, w którym kierunku
chcę podążać. Ale dla mnie obie opcje są interesujące i stanowią każdorazowo
spore wyzwanie, pewien rodzaj przygody.
Chciałbym przyjechać do Polski w każdym momencie (ha, ha,
ha), muszę jedynie znać miejsce i czas, ale jeśli chciałbyś zobaczyć formację
„Sons Of Liberty”, musimy porozmawiać o warunkach. Był pomysł, by zagrać w
czerwcu z „Krakow Improvisers Orchestra”, ale nie udało się tego zrealizować.
Czekam z niecierpliwością, by przyjechać do Polski i występować z dużym
zespołem, i myślę, że nie długo to nastąpi. Może zobaczymy się już wkrótce,
taką mam przynajmniej nadzieję.
Ivan, bardzo dziękuję
za rozmowę.
Płyta
Memoria „Sons Of Liberty .
Live at Granollers” ukazała sie nakładem wydawnictwa Multikulti Project/
Spontaneous Music Tribune
Series. W tejże serii dostępna jest także płyta kwartetu Völga, którego
muzykiem jest Iván González.
*) chodzi o duet Alberta Cirery i Ramona Pratsa
**) bodaj najbardziej znany i odwiedzany klub muzyczny w
Barcelonie, który dostępny jest dla wielu muzycznych gatunków, a mieści się w
bardzo podejrzanej obyczajowo okolicy, nie daleko wszakże od najważniejszej
ulicy miasta, czyli La Rambla.
***) wszystkie płyty Discordian Records ukazują się w wersji
cyfrowej. Jeśli jednak muzycy mają taką wolę (i środki finansowe!), nagranie
ukazuje się również na CD. Taka rzecz miała miejsce w przypadku dwóch
pierwszych płyt Memoria Uno, o którym wspominam w pierwszym pytaniu tego
wywiadu.
****) wywiad był przeprowadzony we wrześniu br.
*****) Ze dos Bois - bardzo prężny ośrodek wielogatunkowych
działań twórczych, znajdujący się na styku dzielnic Chiado i Bairro Alto (w
zasadzie – w centrum miasta).
------------------
Memoria Uno, kind of experiment in conducted
improvisation – the interview with Iván González
According
to Ramon Prats, directly from the sleeve of “Sons of Liberty. Live at
Grannolers”, by the special orchestra Memoria Uno: “Perseverance, commitment,
insistence and talent are a constant in Ivána González’
conductions, and themselves an explanation of the art and mystery of his music.
It's unique nature and inner complexities lead us to exhilarating and addictive
situations impossible to reach by any other means. A delicate equilibrium
between composition and improvisation that sometimes lasts only a few but
priceless seconds, where the roles of performer, improviser, composer and
conductor are in constant change”. Now look what the musician would like to say.
"Sons Of Liberty " is the third Memoria
Uno record. Are you proud of it? Which was the
difference for you in creating this music and creating previous music published
on "Crisis" and "Cook for Butch"?
I'm so proud of "Sons of Liberty". Not just for the fact
that, in my opinion, it is a great and special record, but
because is the best concert I've made in the last two years, featuring
musicians and friends who I deeply admire.
This concert was very especial to me for different
reasons. It was the first concert I made with Memoria Uno at Jazz
Festival, a fact that does not usually happen. And to play with Johannes Nastesjo
and Christer Bothen, who came exclusively from Sweden
and Denmark
that day was a huge gift to me.
I met Christer the year before in Barcelona at
a gig and we had an special connection. Christer recorded for a long time due to music
of Don Cherry, a musician and trumpet player who inspired me a lot and I deeply
admire. For me, to be able to work with him has been one of the most
grateful experiences of my live so far.
To count on Agustí Fernández, Albert Cirera and Pablo Rega was a great privilege. With them I've discovered the concept and a bit of the technique of the "conduction". It is thanks to them that today I'm still practising this concept. This kind of anecdotes make this recording one of the most important I've made until now to me.
The
diference between "Sons of Liberty", "Crisis" and
"Cook for Butch" is the moment when were realized. There
is an especial context in each of these recordings, a unique moment. And each
of these three recordings has his own story. But if I had to highlight
something between them I would say "Sons of Liberty" has
been recorded with an audience, so it's the only one made in a
real concert situation.
Could you describe
your coming to stay a musician and next – to be improviser and director of
improvisation?
I am in touch with music since I was 8. The entire way to here shaped bit by bit
my aesthethic my tastes and my way to play and listen to
music. I started playing classical music at the conservatory of my natal city, Malaga , combining this
studies with the marching band. Later, influenced by my
friends, I got into the world of "soul", "funk" and
"jazz". I had to move to Barcelona to deepen in jazz
studies, and that's where I got my music degree (at Liceo's
Conservatory in Barcelona).
In Barcelona I met a
great number of musicians and friends who have influenced me a lot, my tastes
and concerns were changing almost without realizing it. Just for the
sake of curiosity I started going to free improvisation concerts, and
I have to say that this completely changed my concept of music and
improvisation.
Each time I was more assiduous to this kind of concerts.
Specifically I enjoyed every Thursday “Duot” at Robadors. So I started
buying CD’s and going to the few existing concerts in Barcelona, until the day
when Ramon Prats offered me to play at Robadors with Tom Chant, Alex
Reviriego and himself. Althought I was terrified of playing with them and
improvise, I accepted. At the beginning I was uncomfortable and restrained,
but but with time and practice I started to find my place and, the
most important, it made me discover myself.
Since then I've been playing with them every Thursday.
It is the best masterclass I’ve ever received. That experience
changed me completely and since then I've been following this path.
My contact with the conduction started throught “Free Art Ensemble” and Agustí Fernández. We invited Agustí for some gigs in Barcelona. There was when he introduce and teach us the art of conduction and how it works. We played with him in some concerts and we finished the tour recordering our first album “Free Art Ensemble + Agustí Fernández”.
At the middle of the experience with Agustí, Albert Cirera
invited me to listen in concert the “ Banda de Improvisadores de Barcelona”
conducted by Pablo Rega. There, and after that concert, was when I decided that
I wanted to dedicate my life to conducting. It was the first time I enjoyed a
gig like this. I couldn’t believe, it seemed that everything was writted, but
it wasn’t. It was pure improvisation. This experienced was the clue to begin my
investigations about conducting and conducted improvisation. Memoria Uno is the
result, in a certly way, of all of my experience
Please, indicate your main music occupations outside Memoria Uno.
I conduct in a Marching Band and also I teach trumpet to
childrens of families with economic difficulties at a public school
in Barcelona. I participe in different bands and groups of the city
and I have several projects on, which I have some gigs. Völga, Free Art Three, Martin Leiton Big Band,
Toni Vaquer Big Band, Kamarilla and Silver Geishas are some of the bands I
participe freqüently. In another hand, I play at the Improvising Sessions
organized by Ramon Prats in Robadors, and El Pricto with Discordian Records at
Soda Acustic Club.
Do you listen music
of other large improvised ensembles? Which? What is the special inspiration
for you?
I've been
all my life listening to and playing in all kinds of large ensembles, bands,
orchestra, big bands, improvisation orchestra, etc...but if I have to mention
in inspiration context, I'll say the
London Improviser Orchestra, Sun Ra Archestra, Mats Gustafsson’ Nu Ensemble,
Peter Brötzmann's Chicago
Tentet... I've seen live the Agustí Fernández Celebration Ensemble, Barry Guy's
New Orchestra and Evan Parker Electro-Acoustic Ensemble, just to name a few. But
without doubt the one I've been listening the most and made the biggest influence
is Butch Morris, with his Nublu Orchestra and the large number of conductions
he has edited.
Could you tell us
about another recordings of Memoria Uno, waiting to edit? And about next step
to develope this music idea?
Right now I am finishing the edition of a Memoria Uno disc,
recorded in February 2017 with Discordian Records. It was not a recording
session. It was a concert in the second edition of Improfest (improvisation
fest), located in Barcelona featuring local groups since a couple of years ago.
The performance was my conduction number 100 and soon it will be edited in
digital and physical format. It is a kind of special formation , with three
drums, electric bass, two double basses, two electric guitars, two laptops,
five saxophones, flute, clarinet and voice. We are still working in the design
and the mastering, but it will be released around the end of October 2017. The
next step is not clear now, but for sure I will keep experimenting with
different formations and doing performances around Barcelona. I would like to
record and work more with the orchestra that I played in Lisboa last time that I was there with Albert
Cirera. Thanks to him we could perform in ZBD music hall. Despite the short
time I was there it was an amazing experience, and I'm looking forward to work
again with them. The ensemble name is "Sings of Freedom", and most of
the components are really good improvisation musicians from the Portugal scene.
I hope to perform again with them in February/March in Lisboa, but everything
is still an uncertainty.
And the difficult
question. Could you tell us about funding that big music project like Memoria
Uno? And about chance to play music
outside the Barcelona? Maybe in Poland?
The funding
of Memoria Uno is complex and simple at the same time. I pay for everything. I
pay for everything related with the disc, recording, mixing, design, physical
copies, etc. but I should say that I’m not alone and all the musicians and the
friends help in that project, with the design or food and transport expense. Otherwise,
it will be impossible. Most of
the performances we did end with a negative balance, because it is not a
formation with a fixed number of people, it changes every performance and
because I just pay a suitable salary two times, one in the jazz festival in
Granollers , and I made the disc “Sons of Liberty”, and other in the jazz
festival in Vic with “Cook for Butch”. The rest of the performances that we did
in Barcelona
where “door money”. Even if we don't like it, all that we earn in the show we
divide by the musician in equal parts.
To be clear, the project is alive because there is a huge
effort behind and a really clear target: to experiment in the free
improvisation and the conduction contexts. We would like to perform more often
and with better conditions, but that's not possible at the moment. About Memoria Uno out of Barcelona , it is possible
because there is not a fix formation, it works more like a big community headed
by me. Unless we want a specific formation like “Cook for Butch” or “Sons of
Liberty”. In that case we have to pay food, transport, accommodation,
fees, … and it is not easy because of the amount of musician that we are, and
because we are not so popular to make someone put money in our project. In
general, the most of the time that I have performed outside Barcelona it has
been with local musicians, like in
Lisboa with the orchestra that I said before and with “Orquesta Raras Musicas
de Madrid” with Ricardo Tejero and Javier Entonado. For sure, it is not the
same to play with musicians that you don't know, because you have a small time
to know them and make a language that can help us to understand each other in
the performance. With the musicians that I familiar with its different, because
I know them and they know my language and understand where I want to go. But,
for me, both of the options are interesting and challenging, it is like an
adventure for me.
I am
willing to go to Poland
any time hahaha, i just need to know place and time, but if you want the
formation “Sons of Liberty” we need to talk about the conditions. I've
been in contact with “Krakow Improviser Orquestra” to perform on June but it
was no possible at the end. I am looking forward to go to Poland and perform
with a big ensemble, and it won’t be long. Maybe we will see each other soon,
this is what I wish and hope.
Ivan, thanks for the conversation.
The editor
of „Sons Of Liberty. Live at Granollers” is Multikulti Project/ Spontaneous
Music Tribune Series. In this series The Völga Quartet with participation of
Ivan Gonzalez is also released.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz