Niemiecki perkusista Christian Marien, wspaniała połowa równie wspaniałego duetu Superimpose, gościł w Polsce w ostatnich miesiącach dwukrotnie (zawsze w Dragonie!) i za każdym razem zostawiał publiczność z grymasem rozdziawionych z zachwytu ust! Przy drugiej okazji (ubiegły miesiąc, kwartet Dalgoo) muzyk był łaskaw zostawić nam swoją pierwszą solową płytę, nagraną w … Polsce, w czasach dalece przedcovidowych, gdy solowa ekspozycja perkusisty nie była jeszcze zjawiskiem tak powszechnym.
Z ogromną radością zaglądamy zatem do środka. Cztery świetnie
skonstruowane narracje, w trakcie których muzyk nie korzysta z jakichkolwiek
tajemniczych urządzeń, nie wspiera się elektroniką, nie dewastuje nadmiernie swojego
zestawu perkusyjnego, a jedynie bardzo prostymi środkami osiąga … niesamowity efekt!
Słońce zachodzi, perkusja bije swoim
rytmem!
Pierwsza opowieść jest definitywnie perkusyjna. Muzyk
zaczyna swój eksplozywny drumming od
wybijania rytmu na drobnych, metalowych przedmiotach, budując po pewnym czasie
dwa wątki narracyjne. Ów tygiel drobnych uderzeń kontrapunktowany jest pojedynczymi
kopniakami stopy w bęben basowy, grzmiącymi niczym młot pneumatyczny. Tak skonstruowaną
dramaturgię Marien przepoczwarza w masywny drumming,
rytualny marsz ku nieznanemu, kreowany niemal w estetyce drum’n’bass. Ale ów szalony rytm zaczyna się pętlić, potykać o własne
nogi. Turbulencja wsteczna sprawia, iż dynamiczna narracja zostaje zmodyfikowana
i przebiera postać krautrockowej maszyny kreującej obsesyjny rytm. Potem następuje
przyspieszenie i zagęszczenie, a po niedługiej chwili efektowne wystudzenie
opowieści, sfinalizowane powrotem do estetyki początku nagrania, czyli owego specyficznego
połączenia tubular bells i bijącej
stopy.
Opowieść druga zasadza swój dramaturgiczny pomysł na preparowaniu,
czy wręcz maltretowaniu perkusyjnego werbla metalowymi przedmiotami, najprawdopodobniej
talerzami. Muzyk zaczyna na poziomie szemrzącego mikro rezonansu. Powstaje z
tego wyjątkowy circle dead dance,
płynący umiarkowanie spokojnym strumieniem. Z czasem artysta dodaje siły i intensywności,
sprawiając, iż narracja nabiera post-industrialnego posmaku, a zamęczona na śmierć
glazura werbla zaczyna śpiewać, a raczej jęczeć.
Kolejna kompozycja, najdłuższa na płycie, mogłaby mieć podtytuł
Opowieść o różnych aspektach rezonującego
ambientu. Śmiało możemy wyróżnić w niej trzy fazy. Początek, to drobne,
metaliczne szelesty wspierane deep
drummingiem, prawdopodobnie kreowanym dłonią. Wszystko zaczyna tu drżeć,
wpadać w rezonans i formować się w gęsta strugę ambientu. W nurcie głównym zaczynają
pojawiać się tarcia i drobne preparacje, które bez słowa sprzeciwu poddają się dyktatowi
wewnętrznego rytmu. Początek fazy drugiej wyznacza zmiana rytmu. Narracja
zwalnia, a wszystko zaczyna skupiać się wokół wybrzmiewających dźwięków. Strumień
fonii zdaje się tu mieć basowy pokład (wprost ze stopy) i całą, rozbudowaną górę,
tworzoną z coraz ostrzej brzmiących ochłapów rezonansu. Start fazy trzeciej wyznacza
nagłe, dynamiczne szorowanie bliżej nieokreślonej powierzchni, które dość
szybko osiąga całkiem hałaśliwe stadium. W ramach kolejnej niespodzianki pojawiają
się dźwięki strunowe, które budują całkiem dynamiczny fragment, brzmiący echem
dalekowschodniego zaśpiewu. Opowieść narasta, gęstnieje, ale nie opuszcza
stadium rytualnej tajemnicy. Przypomina katarynkę, którą ktoś zepchnął ze
schodów. Na ostatniej prostej flow
efektownie rozwarstwia się i łapie ciszę pełnymi garściami.
W finałowej kompozycji Marien powraca do idei drummingu. Na początek dyktuje szybkie tempo
używając jedynie perkusyjnych szczoteczek. Całość brzmi niczym fale zmrożonego
oceanu. W tle huczy nerwowa stopa, ale sama narracja jakby traciła na dynamice.
Muzyk dyktuje zmiany, mąci bieg strumienia dźwiękowego, nieustannie zadaje pytania.
Efektem tych działań jest powstanie wielowątkowej narracji, w której każdy z
elementów zdaje się pulsować własnym rytmem. Na zakończenie powraca rezonująca
chmura tajemniczych dźwięków, budowana głównie na talerzach. Marien, niczym
nowe wcielenie Edwarda Nożycorękiego, triumfuje w każdym wymiarze swej
niesamowitej opowieści!
Christian Marien Solo The
Sun Has Set, the Drums Are Beating
(MarMade Records, CD 2022). Christian Marien – perkusja i instrumenty
perkusyjne. Studio RecPublica ,
Łubrza/Polska, dwa wrześniowe dni 2018 roku. Cztery kompozycje, 32:26.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz