Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

piątek, 12 maja 2023

Konvoj Records 2021’ outfit: Ensemble Allena, Tombola Rubola and two Martin Küchen’ duos!


Szwedzkie wydawnictwo Konvoj Records, organizacyjnie będące dziełem Oli Paulsona, to definitywnie jedno z najciekawszych zjawisk na europejskiej sceny muzyki improwizowanej. Jego katalog zawiera w sumie ledwie dwadzieścia jeden pozycji, ale mnóstwo w nim fantastycznej muzyki, na ogół związanej ze szwedzką sceną muzyki improwizowanej. Wydawca nie stroni jednak od głośnych, europejskich artystów niekoniecznie wyposażonych w paszporty Królestwa Szwecji, takich jak Evan Parker, John Tilbury, czy Agusti Fernandez. Po szczegóły odsyłamy na bandcampową stronę labelu.

Muzyka z logo Konvoj nie dociera jednak do naszej części świata zbyt często i regularnie. Tym większa zatem nasza radość, iż sporo konwojowych albumów zawitało tej wiosny w gościnnych progach Trybuny Muzyki Spontanicznej. O dwóch najnowszych płytach w katalogu pisaliśmy kilka tygodni temu (obie sygnowane nazwiskiem kontrabasisty Johannesa Nästesjö!). Dziś sięgniemy do czterech płyt wydanych w zamierzchłym roku 2021, które w kontekście długiej podróży z Malmö zdają się być jednak dla nas prawdziwymi świeżynkami.



 

Ensemble Allena

Nasz drobny przegląd zaczynamy od ansamblu, który jest … solowym przedsięwzięciem szefa labelu! Od razu zaznaczmy, iż nie jest to efekt artystycznej samotności czasów lockdownu, albowiem Paulson tego typu akcje realizował także przed wielką zarazą. W użyciu pięć instrumentów dętych, fortepian, elektronika i sample. Wszystko wyjątkowo udanie przeprocesowane zdaje się być prawdziwą mieszanką piorunująca. Świetna dramaturgia, wyszukany smak estetyczny i brzmieniowy, no i mnóstwo emocji, głównie saksofonowych, także w wymiarze polifonicznym.

Akcja dramatu jest następująca: elektroakustyczny zgiełk szumiącej ciszy i głos z offu wyprowadzają na czoło narracji garść dętych fraz na dużym pogłosie. Po czasie ów introdukcyjny background ustępuje miejsca rozbudowanej ekspozycji dętej, prowadzonej kilkoma wątkami. Pojawia się rytm, akcenty perkusjonalne, a wszystko kończy żywot w mrocznych, saksofonowych dronach. Krew drugiej opowieści tworzy post-rytmiczne piano, sporo do powiedzenia ma także warstwa elektroniczna, która wprowadza ferment lub oblepia narrację płaszczem ambientu. Ale znów najważniejsze są dęciaki. Najpierw prym wiedzie baryton, który znajduje kilku towarzyszy podróży, potem na czoło sforuje się niemal free jazzowy tenor. W trzeciej części usterkowa elektronika, akustyczne dźwięki preparowane i saksofonowe westchnienia kreują dalece mantryczną opowieść z basową podbudową, być może zrealizowaną przetworzonym brzmieniem saksofonu barytonowego. Duże porcje emocji przynosi kolejna opowieść – nakładające się głosy, saksofonowe krzyki i zaśpiewy, wreszcie post-elektroniczne szumowisko. Nie brakuje wartkiego rytmu i syntetycznej eksplozji na zakończenie. Ostatnia narracja tonuje emocje, dzieje się głównie w niskich częstotliwościach, pełna wszakże elektroakustycznych zdobień wcale nie działa uspokajająco.



 

Tombola Rubola

Puzon, perkusja i perkusjonalia, to instrumentarium odpowiedzialne za nagranie nazwane zapewne na cześć puzonisty Oli Rubina, który w tej kolektywnej, swobodnej improwizacji zdaje się delikatnie wieść prym. Znów bystra, absolutnie nieprzegadana opowieść, pełna dramaturgicznych splotów, intrygujących brzmień i artystycznej jakości.

Pierwsza opowieść kipi puzonowym humorem. Blaszak brzmi matowo, dość szorstko, a podwójny zestaw perkusyjny oplata jego wypowiedź stemplującym drummingiem. Narracja ma dość leniwą dynamikę, toczy się linearnie, jest skupiona, ale pełna empatycznego wigoru. W drugiej odsłonie muzycy budują opowieść ze szmerów i szelestów. Puzon preparuje, w jego tubie gnieżdżą się jakieś przedmioty. W dalszej części improwizacja nabiera mocy, podąża niemal tanecznym krokiem, a puzon nawet śpiewa. Trzecia narracja, podobnie jak piąta, to wypowiedź ledwie kilkudziesięciosekundowa. Budowana jest okrzykami i bystrą dynamiką, z kolei ta piąta syci się mrokiem półdźwięków - brudnych, zagubionych fraz nasyconych jednak dużą porcją kreatywności. Czwarta improwizacja z mozołem wydobywa się z gęstej ciszy. Drobne, blaszane westchnienia i szczebioty, perkusjonalne obcierki, zgrzyty i szmery z czasem formują się w całkiem zwartą i dynamiczną opowieść. Finałowa narracja zdaje się być przesycona ceremoniałem pożegnalnej ballady. Puzon najpierw kleci drony, potem dość niespodziewanie śpiewa na cool-jazzową modłę. Wokół niego krążą mikro uderzenia perkusisty i perkusjonalisty. Leniwa improwizacja na koniec zdobiona jest drobnymi westchnieniami puzonu, jakby cedzonymi przez zaciśnięte zęby.



Sångövningar

Poprzednim duetowym nagraniem Martina Küchena i Andersa Lindsjö zachwycaliśmy się na tych łamach kilka lat temu. Gęsta, upiornie post-brytyjska igraszka bardzo nam wtedy przypadła do gustu. Dziś nasi bohaterowie powracają płytą, która zwie się Ćwiczenia w śpiewaniu i po prawdzie zdaje się być łagodniejszą siostrą swej zacnej poprzedniczki. Nie zmienia to faktu, iż wspólna praca saksofonisty i gitarzysty znów bardzo nam się podoba!

Muzycy wchodzą w improwizację małymi, leniwymi krokami. Preparowane strugi saksofonowych podrygów i post-baileyowskie rozciąganie strun gitary. Narracja szybko staje się gęsta, ale nie przestaje być dość lekka - z zadziornymi ripostami, ale i refleksyjnymi westchnieniami. Na starcie kolejnej części mamy więcej mechaniki tarcia i dętych skrzeków. Emocje rosną, brudne frazy pęcznieją. W trzeciej odsłonie szczypta delikatności – suche piski z tuby i czyste smugi gitarowych pasaży. Kolejna część kontynuuje leniwy suspens, pełen brzmieniowych subtelności. Wszystko grane jest tu na wdechu. W piątej części kontrast – saksofonowa post-ballada i gitarowe preparacje (być może smyczkiem). Pojawia się nuta śpiewności, a szyk improwizacji, nie po raz pierwszy, formowany jest dość minimalistycznymi metodami. W kolejnej opowieści dominują krótkie, nerwowe frazy, podsycane odrobiną post-perkusjonalnego zamętu. Pozatykana tuba saksofonu budzi emocje, które z czasem opadają. Ostatnie dwie improwizacje znów stawiają na minimalizm, a dramaturgia budowana jest na ogół metodą call & responce. Saksofon szuka zwady, ale gitara łagodzi obyczaje flażoletami, niekiedy brzmiącymi wręcz post-klasycznie. Trochę riffów, garść melodii i dęte zawodzenia, to atrybuty zakończenia.



 

Opus Tve

Kolejny improwizowany duet Martina Küchena, tym razem z pianistą Mattiasem Risbergiem, któremu – wedle naszej percepcji świata muzyki – bliżej do uporządkowanych struktur jazzowych i post-jazzowych niż chaosu pozytywnej kreacji. Tu wepchnięty w bezmiar swobodnej improwizacji, pełnej preparowanych dźwięków i zaskakujących zwrotów akcji, radzi sobie wszakże doskonale, co więcej, sprawia, iż nagranie ma intrygują szyk dramaturgiczny, nie stroni od rytmu i wyszukiwanej melodyki, ale choćby na moment nie przestaje być pełnokrwistym i stylowym free improvised music.

W gemie otwarcia Martin sięga po saksofon tenorowy i bywa, że brzmi niemal brotzmannowsko. Mattias zaczyna wewnątrz pudła rezonansowego piana, ale tworzy tam zwartą, rytmiczną narrację. Emocje płyną tu także z samej melodii. W drugiej odsłonie pianista wybija rytm … tupiąc nogą (?). Sopranino śpiewa, dmie w gęstą glazurę werbla. Rezonujące, mentalne oczyszczenie. Trzecia część leje się jazzowym strumieniem piana i rozśpiewanym saksofonem, który mimo brudnego brzmienia także szuka zwartej melodyki. Czwarta improwizacja ma kształt post-ballady, budowanej minimalnym nakładem sił i środków. W kolejnych częściach muzycy zagłębiają się w mroku dętych fraz preparowanych, stylowych, minimalistycznych akcji inside piano i nieustannie nas zaskakują. W każdą pętle narracji wydają się wkładać coraz więcej emocji i wigoru. Pod koniec części piątej ich flow śmiało zasługuje na miano free jazzowego. Z kolei w szóstej artyści brodzą w chłodzie wystudiowanych, meta rytmicznych dźwięków, w siódmej zaś trzeszczą i zgrzytają zębami, ale ich narracja znów łyka duże garście melodii. Ostatnia improwizacja bazuje na fantastycznym suspensie. Sycząca tuba, czarne klawisze, brudne, rezonujące frazy i na zakończenie garść post-klasycznych grepsów wprost z klawiatury fortepianu.

 

Ensemble Allena Ärosol. Ola Paulson – saksofon altowy, tenorowy i barytonowy, rożek Eb z ustnikiem saksofonowym, klarnet metalowy, fortepian, elektronika, sample oraz processing. Nagrane wiosną 2021 roku, The House On The Hill, St. Uppåkra. Pięć utworów, 38:22.

Tombola Rubola Tombola Rubola. Ola Rubin – puzon, Anders Uddeskog – perkusja oraz Anders Lindsjö – instrumenty perkusyjne. Nagrane w 2021 roku, Malmö. Sześć improwizacji, 35:45.

Martin Küchen & Anders Lindsjö Sångövningar. Martin Küchen – saksofony oraz Anders Lindsjö – gitary. Nagrane w 2020 roku, Malmö 2020. Osiem improwizacji, 41:00.

Martin Küchen & Mattias Risberg Opus Tve. Martin Küchen – saksofon tenorowy i sopranino, werbel oraz Mattias Risberg – preparowane i niepreparowane grand piano. Nagrane w 2018 roku, Kullen, Fåsjön. Osiem improwizacji, 41:20.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz