Dzisiejsza opowieść o niektórych dokonaniach artystycznych
netlabelu Cylinder Recordings zwie
się po naszemu Portugalia improwizująca
na przykładzie Gonçalo Almeidy – dwa kwartety i jedno trio, choć…. rzecz
definitywnie dzieje się w Holandii!
Składa się bowiem tak, że Gonçalo Almeida, portugalski z
krwi i kości kontrabasista, od czasu pewnego mieszka i muzykuje głównie w
Rotterdamie. Nie jest to bynajmniej zjawisko szczególnie oryginalne, albowiem wszyscy w tym gronie wiemy, iż życie muzyka
improwizującego nie jest łatwe i pcha go w najróżniejsze zakątki świata. Innymi
słowy płynie tam, gdzie go chcą (posłuchać lub/i wydać). Zresztą rzeczony Cylinder Recordings ma wymiar głównie
internetowy, zatem miejsce fizycznego powstania nagrania, tudzież adres, z
którego płynie do nas zwarta paczka plików muzycznych, są w sumie danymi
zupełnie zbędnymi.
Z nazwiskiem Gonçalo Almeidy zetknęli się już zapewne
entuzjaści muzyki improwizowanej, którzy często zaglądają do katalogu
portugalskiego Clean Feed Records. Myślę tu o ciekawych krążkach formacji LAMA
(z Susaną Santos Silvą), czy płycie Vibrate
In Sympathy tria z kluczowym udziałem kontrabasisty.
Sam Almeida od blisko dwóch lat zarządza Cylindrem i jako muzyk uczestniczył w
nagraniu wszystkich pozycji dyskograficznych wytwórni *). Było ich jak dotąd
czternaście, a my pochylimy się teraz nad trzema z nich.
Pierwszą niech będzie… najnowsze dzieło cylindrowe, czyli z wielu względów frapujący kwartet Buku
(Cylinder Recordings, CRO 014, 2016) – Susana Santos Silva na trąbce, Jasper
Stadhouders na gitarze, Gonçalo Almeida na kontrabasie i Gustavo Costa na
perkusji. Pięćdziesięciominutowa rejestracja w trzynastu odcinkach muzycznych wyprodukowana została… w Porto, zatem tytuł naszej dzisiejszej opowieści nie jest jednak
nieprecyzyjny. Susanę poznaliśmy już na Trybunie, zatem myślę, że 37-letnia Portugalka nie wymaga specjalnej introdukcji (urodzona w
Porto, dużą część roku spędza oczywiście w … Holandii). Jasper zaś, to młody,
jurny i konsekwentnie niepokorny gitarzysta z prądem, stamtąd właśnie, który ma
już w swoim portfolio dysk wydany w Polsce, przez Not Two (Cactus Truck Seizures Palace, z Johnem Dikemanem na
saksofonach). Czwarty do brydża w tym zestawie, to wywodzący się ze sceny
…trashmetalowej Gustavo, którego udane bębnienie dane mi było usłyszeć po raz
pierwszy.
Agresywna, ale czysta jak łza, trąbka Susany i rozwichrzona,
nieco hippisowska gitara na lekkim speadzie Jaspera, ewidentnie napędzają
ten szalony kwartet. Dynamika, ekspresja, zwięzłość wypowiedzi, chwilami
rubaszna dosłowność, to główne charakterystyki tej muzycznej opowieści.
Trajektorie kolektywnych improwizacji trąbki i gitary próbuje okiełznać sekcja
rytmiczna. Gonçalo atakuje ostrym tembrem swego instrumentu, o delikatnie
zabrudzonym soundzie. Gustavo też nie
odpuszcza, choć jak na drummera z metalową
przeszłością, potrafi zaskoczyć kolorystką brzmienia i różnorodnością środków
wyrazu. Buku - krótkie, zwarte tematy
(najdłuższy z trudem przekracza 6 minut), szybkie urywane frazy trąbki, w
ścisłej korelacji z gitarowymi pasjansami o zaskakujących puentach. Gęsto,
bardzo kolektywnie (dominują fragmenty grane przez wszystkich muzyków
jednocześnie) i zdecydowanie na temat. Trzynaście
dowodów na nieśmiertelność muzycznej anarchii. Co rusz pyskówki, pikantne
zwarcia i nieoczywiste dysonanse. By zdążyć przed zachodem czegokolwiek, z
odcieniem rockowej bezczelności i niedopytywania o przyczynę zjawiska. Jeśli
dotrwamy do spokojniejszej nuty, też jest ona masywna i bezdyskusyjnie
karkołomna. Muzyka poniekąd piękna, zdecydowanie na sposób niedelikatny.
Frenetyczna, doskonała podróż w nieznane!
Po tej wyczerpującej energetycznie wyprawie, zasłużyliśmy na
odrobinę… odpoczynku, wszakże rozumianego przez pryzmat fascynacji free improv. Czas na trio niskich
częstotliwości! Oczywiście Gonçalo Almeida na kontrabasie, a w koncertowej rejestracji
wspomagają go doskonale nam znani i niejednokrotnie lubiani – Wilbert De Joode, także na kontrabasie i Fred Lonberg-Holm na
wiolonczeli. Nagranie z marca 2012r. dociera do naszych uszu dzięki wydawnictwu
Live
At ZAAL 100 (Cylinder Recordings, CRO 007, 2015).
Choć obiecywałem odpoczynek, improwizacja trzech
odpowiedzialnych muzyków ma bardzo gęsty, intensywny charakter. Na ogół tempo
nadaje jeden z nich, delikatnie sugerując także rytm muzycznego przebiegu
wydarzeń. W tym czasie dwaj pozostali rzeźbią smykami na gryfach swych
akustycznych instrumentów. Bywa jednak w trakcie koncertu, że cała trójka jedynie szarpie wielkimi paluchami upocone do
granic możliwości struny. Trzy niepełne kwadranse bez nanosekundy zbędnej nudy
i momentów zawahania. Upalona
filharmonia na skraju załamania nerwowego (a miało być wypoczynkowo…). Docieramy także do momentu, gdy trzy smyki intensywnością dźwiękowego przekazu dewastują nasz spokój i
zapraszają na huczne obchody dnia konstruktywnego niepokoju ducha. Czupurne,
nieznośne, urokliwie piękne!
No i trzecie spotkanie – Descanco Del Dopo Popo
(Cylinder Recordings, CRO 013, 2016), firmowane przez kwartet o dźwięcznej
nazwie Tetterapadequ. W składzie belgijscy Włosi – Daniele Martini (tenor) i
Giovani di Domenico (piano), belgijski Portugalczyk Joăo Lobo (perkusja) i nasz
… holenderski Portugalczyk Gonçalo Almeida (kontrabas). Przy okazji,
omawiane wydawnictwo to już trzeci krążek kwartetu o nazwie, która jest
parafrazą nazwy haaskiego klubu jazzowego The Patter Quartet. Tym razem mamy
przed sobą epkę, trwającą niespełna
25 minut (choć bodaj jako jedyna w CR, dostępna jest w formacie CD, trzycalowego dodajmy).
Rozedrgany tembr kontrabasu i piana, niczym łydki dziewicy
przed pierwszą nocą, niekoniecznie z ukochanym, zaczynają tę krótką przygodę.
Almeida trzyma kontekst, jak tonący brzytwy. Rośnie niepokój, dając szansę na
szczyptę przyzwoitości i choćby fragment… udanej improwizacji. Zaduma jednak
nasila się, czyniąc nagranie godne jedynie... monachijskiego ECM. Wytrwali
doczekają się na szczęście odrobiny konstruktywnej preparacji na fortepianie –
spokojnej jak Bałtyk w trakcie upalnej końcówki lata, ale jakkolwiek
wartościowej. Potem Almeida, ze smykiem w ręku, zapisuje się na lekcje muzycznej
wstrzemięźliwości do Manfreda Eichera… A my możemy spokojnie przejść do puenty tej
recenzji.
Młodość na europejskiej scenie muzyki improwizowanej szaleje
bez ustanku (The Youth Are Getting Restless!) **), ale jak się okazuje, miewa
też przystanki niedoskonałości, dając tym samym szansę naszym ulubionym
weteranom free improv na kolejną
genialną płytę. Descanco Del Dopo Popo
do tego stanu rzeczy zaiste wyjątkowo daleko. Płyta trwa dwadzieścia kilka
minut, na szczęście ani chwili dłużej.
*) Wszystkie płyty z katalogu Cylinder Recordings są
dostępne w streamingu na stronie
bandcamp.com
**) Odsyłam do postu na Trybunie
o takim właśnie tytule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz