Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

piątek, 28 listopada 2025

Das B in Love!


Kwartet Das B tworzą artyści, których cenimy niezwykle i nad których nagraniami, niezależnie od konfiguracji osobowej, pochylamy się z należytą starannością. Libańczyk Mazen Kerbaj, Niemka Magda Mayas i dwóch Australijczyków – Tony Buck i Mike Majkowski ujawniają się nam w czteroosobowym składzie bodaj po raz drugi. Tym razem sugerują tytułem, a także zapisem w albumowych credits, iż inspiracją dla nowego nagrania był pomnik jazzu, czyli A Love Supreme Johna Coltrane’a. Cytując ideę w szczegółach: Czerpiąc inspirację ze strukturalnych i dynamicznych elementów klasycznego albumu (…)  Das B całkowicie przeprojektowuje muzykę, a przy okazji skrupulatnie podważa pojęcie hołdu lub śpiewnika.

Miłośników talentów każdego z tych muzyków uspakajamy. Das B nie gra jazzu, nadal bazuje na swobodnej improwizacji (tu zapewne odrobinę predefiniowanej), a tytułowa Love, to być może przejaw ich miłości do oryginału. Jakkolwiek by tego faktu nie interpretować, ten 32-minutowy album wart jest każdej swojej sekundy, każdego zadęcia, szarpnięcia za struny, tudzież uderzenia w powierzchnię płaską. Doskonałe nagranie, co postaramy się za moment udokumentować słowami.

  


Love podzielona została na cztery części, przy czym ta trzecia jest najdłuższa i jako jedyna przekracza dziesięć minut. Na starcie pracuje kontrabasowy smyczek, ale muzyk nie unika także subtelnego szarpania za struny. Perkusista najpierw sprawdza sprężystość talerzy, delikatnie rezonuje, a potem inicjuje wątek rytmiczny, któremu będzie wierny niemal przez całe nagranie. Z trębackich wentyli, tudzież ekstremalnie wyciszonego piana wydobywają się tajemnicze dźwięki, które zdają się tworzyć rodzaj ambientowej powłoki, upstrzonej dętymi frazami, którym bliżej do brzmienia fletu niż trąbki. Całość, niesiona pozornie delikatnym strumieniem, nabiera nerwowości i zaczyna zadawać pytania, nie licząc na jakiekolwiek odpowiedzi. Pod koniec tej części dramatu trąbka frazuje już po swojemu, klecąc mantrę smutku i bólu.

Drugą odsłonę inicjuje repetująca struna kontrabasu, trąbka nuci coś pokrętnie melodyjnego, a piano płynie wprost z bardzo matowo i nisko brzmiącej klawiatury. Ze strony drummera zostaje bez zbędnej zwłoki zawiązany wątek rytmiczny. Narracja bazuje teraz na przewrotnym dysonansie. Akcja perkusisty nosi znamiona dość dynamicznej, frazy pozostałych muzyków płyną dużo spokojniejszymi strumieniami. W międzyczasie słyszymy także dźwięki inside piano.

Trzecia opowieść dokłada do wizerunki Miłości kolejne nowe tajemnice. Słyszymy rytmiczne uderzenia, które być może pochodzą wprost z fortepianowych strun, być może są jednak dziełem czarnoksiężnika z trąbką. Kontrabas drży, a potem nie bez udziału smyczka rytmicznie dygocze. Docierają do nas frazy z klawiatury piana, a perkusista, jakże by inaczej, aranżuje kolejny motyw rytmiczny. Jakby się spieszył, jakby czekał na niego ostatni tego wieczoru pociąg do domu. W drugiej fazie utworu już wiemy, że początkowe akcje percussion pochodziły od gruźlika trębacza. Gdy wybija ósma minuta najdłuższej opowieści, narracja gaśnie wprost na gryfie kontrabasu. Muzyk przez kolejne trzy minuty delikatnie szarpie za strunę i smaga ją minimalistycznie smyczkiem.

Końcowa narracja zdaje się stać w miejscu, kłębiąc się w sobie. Pozbawiona jest typowego dla poprzednich części rytmu. Trąbka kipi tajemniczą psychodelią, talerze, werbel i tomy drżą z zimna, od strony piana dochodzi jakiś tajemniczy śpiew, a smyczek kontrabasu rysuje niekończące się pętle. Mroczny rytuał Miłości dokonuje się na naszych oczach i w naszych uszach.

 

Das B Love (Thanatosis, CD/LP 2025). Mazen Kerbaj – trąbka, Magda Mayas – piano, Mike Majkowski – kontrabas oraz Tony Buck – perkusja. Nagrane w Brief Sand Studios, Berlin, październik 2022. Cztery utwory, 32 minuty.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz