Bułgarska skrzypaczka Billiana Voutchkova nie gości na tych
łamach zbyt często, ale jednakowoż regularnie i zawsze pod sztandarem
doskonałej muzyki.
Jej solowe, ubiegłoroczne wydawnictwo Modus Of Raw, najpierw zwaliło z nóg Pana Redaktora, a potem
trafiło na listę 16 najlepszych płyt roku Trybuny. Dla przypomnienia
Dwie wcześniejsze płyty z muzyką improwizowaną - Already There (z Michaelem Thieke) i Kids 77 (z Ernesto Rodriguesem i Michą
Rabuske) - także zyskały wyjątkowy poklask recenzenta. Dla przypomnienia
Dziś czas zawiesić nasze uszy nad najnowszym wydawnictwem
Billiany. Nagranie poczynione w berlińskich okolicznościach studyjnych w
styczniu 2015 roku, trafia do nas obecnie jako As Found (Sound Anatomy,
2017). Skrzypaczkę (która tradycyjnie wspomaga się w procesie improwizacji
własnym głosem) wspiera dwóch niezwykle kompetentnych muzyków – wspomniany już
dziś, klarnecista Michael Thieke i odpowiedzialny za media elektroakustyczne Roy Carroll. Nagranie składa się z dwóch
części i trwa niewiele ponad trzy kwadranse. Zajrzyjmy do środka!
As Found (37:55).
Skromne drapanki na gryfie
instrumentu strunowego komentowane są przez klarnetowy dron, zaś elektroakustyka
uprawia drobne igraszki dźwiękowe na pograniczu ciszy. Efektem szczypta nieco
krzykliwej, krótkotrwałej eskalacji. Narastanie narracji, jako przeciwieństwo
opadania. Sporo akustyki incydentalnej w
odpowiedzi na zachowania współpartnerów. Dominacja ciszy i skupienia,
wszakże z delikatnymi tendencjami do niepohamowanych mikroerupcji medialnych. Billiana kobieco subtelna,
Michael po męsku rozmarzony, Roy skrycie przyczajony i skory do figlowania.
Towarzyszy temu wymieszanie, zagmatwanie źródeł dźwięku.
Niepokój z dozą fascynacji po stronie odbiorcy. Zwinna, kropelkowa improwizacja – słuchać, że muzycy dobrze czują się w
swoim berlińskim towarzystwie.
Gdy incydenty elektroakustyczne stają wystarczająco
plastyczne fonicznie, a skrzypce i klarnet dyszą sonorystycznie, muzyka nabiera wyjątkowego uroku i brutalnego piękna, w każdym rozumieniu tego
pokrętnego określenia. Tuż potem, ucieczka w drony – równie spektakularna!
Współczesna kameralistyka dla urodzonych trzynastego – wykwintnie powykręcana,
emocjonalnie rozchwiana, wartościowo stabilna. Trwające pasaże stanowią dominantę tej części nagrania. Gdy
Billiana idzie na przedzie i gra po
gryfie z dużym ładunkiem emocji, nagranie rozkwita i pęcznieje! Komentarze
męskie zmysłowe i pełne uznania! Tuż potem, narracja na kształt search and reflect, choć w ramach
separatywnych ekspozycji. Muzycy zdają się być permanentnie aktywni i mają wciąż nowe
pomysły na dźwięki. Tempo i kierunek improwizacji podlegają nieustannym
zmianom. Jeśli skupienie jest przywarą zarówno muzyków, jak i słuchaczy, gwarancja
sukcesu po obu stronach sceny staje się niezbywalna
(z kajetu recenzenta: być może ten dość długi track warto było podzielić na krótsze epizody, unikając kilkusekundowych przestojów dramaturgicznych). Na finał tej części, gdy sound Billiany rośnie w siłę, muzyczne
argumenty Panów (zwłaszcza Roya) nie do końca przekonują. Na ostatniej prostej
powraca zmysłowa, dronowa narracja i topi ambiwalencje recenzenta w otchłani
nieskrępowanego zachwytu.
As Left (08:35).
Akustyka studia, kroki, szmery, szuranie krzesłami, oddechy i westchnienia,
zdają się być naturalną florą akustyczną tego nagrania. Muzyka konkretna? Klarnet Michaela skacze po
dyszach, Billiana eksploruje otchłań akustyczną pudła rezonansowego skrzypiec,
Roy wisi na kablach – a całość
delikatnie rezonuje. Tarcia i rozdrapywanie strun. Dron klarnetu. Dynamiczne
szumy mediów elektroakustycznych. Na finał separatywne, acz urocze incydenty.
Niemal u progu doskonałości – recenzent notuje w gorącym z emocji kajecie
epitet końcowy. Dronowe wybrzmienie – perfect
idea!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz