Koncertowa seria wydawnicza, realizowana przez Trybunę Muzyki Spontanicznej pod nazwą
własną Spontaneous Live Series,
została zainaugurowana wiosną bieżącego roku płytą o numerze katalogowym 001 –
Witold Oleszak with Luis Vicente and Vasco Trilla Live at 1st Spontaneous Music Festival. Kilka redakcyjnych słów o
jej zawartości można sobie przypomnieć dokładnie w tym miejscu.
Nagranie powyższe wspominało pierwszą, majową edycję
Festiwalu w roku 2018. Już w najbliższy
czwartek startuje edycja trzecia, nazwana New
Wave Of Impromptu, a w tej właśnie chwili przypomnimy sobie … edycję drugą,
która pod nazwą własną Drumming Now! odbyła
się w listopadzie 2018 roku. Pomogą nam w tym kolejne płyty serii koncertowej,
pod numerami 002 i 003. Poniżej garść redakcyjnych impresji na temat obu płyt.
Informujemy, że autor niniejszego tekstu oraz strony, którą właśnie wybraliście
w wyszukiwarce internetowej, jest ich wydawcą, zatem czytacie i słuchacie na
własną odpowiedzialność, najlepiej po … uprzednim zakupieniu obu krążków. Od
czwartku w poznańskim Dragonie, a w piątek także w Pawilonie, będzie to zresztą
fizycznie możliwe.
Colin Webster
& Vasco Trilla with Michał Dymny Live
at 2nd Spontaneous Music Festival (Spontaneous Live Series 002, CD 2019). Credits: Colin Webster – saksofon
altowy, Vasco Trilla – perkusja i perkusjonalia, w drugim secie także Michał
Dymny – gitara elektryczna. Łącznie 53 i pół minuty, zarejestrowane w
Dragonie 9 i 10 listopada 2018 roku.
Set pierwszy – duet. Suche oddechy saksofonu, a w tle test
sprawności zestawu perkusyjnego – swawolne rozpoznanie walką, rodzaj łaskotania
po piętach, znaczą pierwsze w życiu spotkanie sceniczne Szkota i Katalończyka.
Na złapanie wspólnego, free jazzowego flow
potrzebują ledwie kilkudziesięciu sekund. Zegar dobrej dynamiki bije
równomiernie. Galop, wilczy taniec altu w powłoce wielowymiarowego drummingu staje się faktem już po 120
sekundach. Pierwszy break for silence
ma miejsce po 7 minucie – zmysłowy rezonans talerzy i cisza na samym dnie tuby.
Szelest małych robaczków Trilli brzmi tu niczym wystrzał armatni. W połowie
seta swoje bystre solo ma alt, po czym, już z pomocą perkusji, obaj artyści budują
nowy, gęstszy strumień dźwięków. Nabierają mocy z błyskiem w oku. Jeszcze tylko
kilka istotnych zmian w tempie narracji i set dobija do ostatniego dźwięku.
Set drugi – trio. Na wejściu garść preparacji gitary i
saksofonu. Małe frazy, rezonans talerzy – mgława, ale zmysłowa rozbiegówka. Kind of impro ambient! Wątek buduje
Dymny, koledzy lepią się do niego, niczym stado szarańczy. Dobra akcja jest ich
udziałem niemal po ułamku sekundy. Po 4 minucie woda już wrze w kociołku!
Zadziorny alt, mocny drumming i
półrockowa gitara, która za moment - po drobnym uspokojeniu - złapie pomiędzy
strunami siarczyste pasma dubowej psychodelii. Kolejną fazą seta jest budowanie
onirycznego klimatu – Vasco uruchamia armię swoich małych przedmiotów, Michał szuka
drugiego dna pudła rezonansowego, a Colin pływa ze śpiewem na ustniku po
nieboskłonie kamienicy. Barokowe bogactwo! Po 13 minucie sekwencja
dramaturgiczna zdaje się zakreślać pętlę. Zmysłowe small talks w podgrupach mroku i ambientu, psycho przestery na kablach, błysk talerzy. Po czasie dobry moment
na free jazzową kipiel odnajdujemy w duecie gitary i saksofonu. Vasco powraca
mocą swych perkusjonalnych świecidełek, a finał seta osiąga gęstość ciekłego
ołowiu.
Witold
Oleszak & Roger Turner Live at 2nd
Spontaneous Music Festival (Spontaneous Live Series 003, CD 2019). Credits: Witold Oleszak – fortepian,
preparowany fortepian, Roger Turner – perkusja i perkusjonalia. Łącznie
niespełna 33 minuty, zarejestrowane w Dragonie 10 listopada 2018 roku.
Delikatny stukot młoteczków fortepianu, które z mozołem
szukają głęboko umieszczonych strun. Posępna cisza uśpionych klawiszy. Po
prawej stronie przestrzeni fonicznej trwa sprawdzanie gramatury skromnego zestawu
perkusyjnego. Małe kroki, krótkie koincydencje dramaturgiczne. Mrok i precyzja
każdego ruchu. Muzycy brną ku słońcu, niczym saperzy na polu minowym. Nie przeszkadza
im to sukcesywnie rozgrzewać muskuły i zmysły kreacji. Oleszak preparuje i
rezonuje, Turner z kocią zwinnością dba o niuanse brzmieniowe i narracyjne
szczegóły. Nic tu nie umyka uwadze partnera, nawet w bardziej dynamicznych
mikro próbach. Muzycy świetnie się
imitują, czuć w każdym dźwięku, iż znają się perfekcyjnie, że to bracia, choć z
różnych matek. Budują opowieść z filigranowych fragmentów, dźwięków, których
źródła pochodzenia nie są do końca znane. Które z nich są dziełem pianisty,
które perkusjonalisty, to jedynie pytania retoryczne. Po 10 minutach są już
przecież jednym, improwizowanym ciałem.
W dalszym toku opowieści pojawiają się frazy grane na pełnym
oddechu, z klawiszy, z werbla i talerzy. Są i dźwięki z samego dna fortepianu,
zmysłowe podrygi czystych szczoteczek perkusyjnych bez kontaktu z glazurą
naciągów, oliwienie młoteczków, głaskanie i liczenie strun, szorowanie i
czyszczenie talerzy na matowy połysk, wreszcie dźwięki suchych dzwonków. W
drugiej fazie drugiej części seta muzycy brną w taniec, niczym para wiecznych kochanków, którym nie jest dane ostateczne spełnienie. W trzeciej części muzycy
zdają się rozkładać pojedyncze dźwięki na elementarne molekuły. Nie stronią od dialogu
w estetyce call & responce, czy
też minimalistycznej repetycji. Na finał Witek decyduje się na spacer po
zupełnie martwych już klawiszach, Roger toczy swoje małe, skrupulatne gierki.
Plastry rezonansu, szum i spiekota podróży w poszukiwaniu ostatniego dźwięku,
aż można śpiewać do fortepianu.
*****
Colin Webster i Witold Oleszak będą gośćmi wspomnianej wyżej
trzeciej edycji Festiwalu, od 3 do 6 października 2019 roku w Poznaniu. Każdy z
nich pojawi się na scenach festiwalowych aż czterokrotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz