Wtorkowe popołudnie postanawiamy tym razem spędzić w nowojorskim Brooklynie. Na spotkanie ze swobodną improwizacją na preparowany fortepian, skrzypce i instrumenty perkusyjne zaprasza nasz dobry znajomy Eli Wallace, którego nagraniami w duecie i solo zachwycaliśmy się na tych łamach jakiś czas temu.
Tym razem Eli improwizować będzie z artystami, z którymi
spotykamy się tu po raz pierwszy – skrzypaczką Ericą Dicker i perkusjonalistą
Dericiem Dickensem. Ich studyjna rejestracja niesie ze sobą moc wrażeń, zarówno
w zakresie dźwiękowych preparacji, jak i dramaturgii wydarzenia. Czekają nas
emocje wynikające z nie tylko z fantastycznego brzmienia poszczególnych fraz,
ale także z umiejętnego stosowania całkiem wyszukanej melodyki i budowania
narracji przy użyciu pewnych struktur rytmicznych, a zatem z dala od abstrakcyjnej
improwizacji prowadzonej często w nieznanym kierunku.
Pierwsza odsłona albumu trwa dziesięć minut z sekundami. Otwiera ją perkusjonalista, który już na wstępie buduje coś na kształt rytmicznej bazy – leniwej, połamanej, ale mającej nadany kierunek rozwoju. Po chwili w grze jest skrzypaczka, która śle drobne, preparowane frazy. W dalekim tle rodzi się też pianista wydający dźwięki powstałe zarówno na klawiaturze, jak i wewnątrz pudła rezonansowego - każde w dalece minimalistycznej estetyce. Narracja tej trójki dość szybko zwiera szyki i urokliwie gęstnieje, śląc nam bystre, smakowite kąski. Pokiereszowany kreatywnością artystów flow pełen jest drobnym ognisk zapalnych, filigranowych salw ekspresji. Muzycy nie idą jednak na szczyt, po kilku minutach sprawiają bowiem wrażenie, jakby zastygali w pozie post-ekspresyjnej. Szukają minimalistycznej formy i pretekstu do przejścia w tryb zadawania pytań i otrzymywania odpowiedzi. Narracja łyka tu spore porcje rezonansu, z jednej strony śpiewa, z drugiej skomle o łyk wody. Klimat desperacji i balansowania na linie kreują tu wszyscy, także pianista, który doskonali technikę inside & outside.
Początek drugiej, prawie trzydziestominutowej improwizacji tkany
jest z samych drobiazgów i plam ciszy. Filigranowe preparacje i subtelne uderzenia
w werbel, przeciąganie strun i szeleszczące przedmioty. Niepozbawione
post-melodii jęki skrzypiec, zgrzyty, tarcia i małe boleści. Nerwowy, naładowany
emocjami flow nieprostych dysharmonii.
Muzycy nie potrzebują teraz szczególnie dużo czasu, by owe wstępne zabawy przekształcić
w zwartą narrację, która łapie dynamikę i atrakcyjną intensywność. W głowie recenzenta
pojawiają się pierwsze, ale nie ostatnie skojarzenia ze Spontaneous Music Ensemble
i jego wersją strunową. Muzycy osiągają tu stadium jakże intensywnego minimalizmu,
realizując ideę Johna Stevensa call &
responce w sposób niemalże modelowy. Wiotkie post-dźwięki skrzypiec, rwany,
gęsty drive perkusjonalii i
preparowane odgłosy z dna fortepianu, a wszystko ubrane w jakże pokrętną
melodykę, ulepione w opowieść, którą kreuje efektowne brzmienie, ale także
logika budowania zgrabnej narracji. W połowie improwizacji muzycy osiągają intensywność
godną soczystego free jazzu, po czym z gracją schodzą na poziom tłumionych mikro
preparacji, czyniąc tym samym mistrzowski ruch dramaturgiczny. Teraz na czele orszaku
umęczonych wędrowców stają pojękujące skrzypce, którym towarzyszą rezonujące
talerze. Muzycy kreują urokliwy, ale mroczny suspens. Piano szuka niebanalnej
rytmiki, perkusjonalia i skrzypce śladów zapomnianych melodii. Całość
efektownie narasta zmysłowym crescendo,
a następnie pozostaje przez dłuższą chwilę w stadium emocjonalnego rozhuśtania.
Piano drży, skrzypce śpiewają, a w tle pracują szeleszczące szczoteczki perkusyjne.
Ostatnie kilka minut tej wyśmienitej improwizacji dość niespodziewanie powraca
do trybu call & responce. Wymiana
zdań też ma tu swoją wyszukaną melodykę, znów pachnie stevensowskimi zakrętami,
a kończy mikro preparacjami, w momencie, gdy każdy z artystów zamienia się w
leniwego perkusjonalistę.
Dickens, Dicker & Wallace The Light Only Comes Sometimes (Mole Tree Records, CD 2022). Erica
Dicker – skrzypce, Eli Wallace – fortepian preparowany oraz Deric Dickens –
instrumenty perkusyjne. Nagrane w Figure
8 Studios, Nowy Jork, grudzień 2020. Dwie improwizacje, 37 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz