Barry Guy, wyśmienity brytyjski kontrabasista, kompozytor i
improwizator, niewątpliwie zamieszkał już w Polsce na stałe. Przynajmniej w
wymiarze artystycznym.
Od roku 2010 gości z różnymi swoimi aktywnościami muzycznymi
w kraju nad Wisłą niemal nieprzerwanie. O dwóch pobytach z New Orchestra (2010,
2012) pisałem już na tych łamach, piejąc z zachwytu nad ich dokumentacją
fonograficzną (Mad Dogs, Mad Dogs On The Loose). Rok 2013
przyniósł wizytę London Jazz Composers Orchestra, a rok kolejny także tria
Aurora (oba na warszawskim Ad Libitum).
W tymże samym, 2014 roku, miało miejsce kolejne
spektakularne wydarzenie. Na kilkudniową rezydencję do Krakowa trafił 14-osobowy
Blue Shroud Band, powołany specjalnie na okoliczność realizacji kompozycji Barry’ego
The Blue Shroud, inspirowanej Guernicą Pablo Picasso, a także
drastycznymi wydarzeniami historycznymi, jakie unieśmiertelnia ten wybitny
obraz. Na czterodniowy pobyt w Krakowie złożyły się występy Małych Formacji,
stworzonych z muzyków BSB, a także finałowe wykonanie kompozycji zasadniczej (a
zatem idea bliźniacza do spotkań z New Orchestra kilka lat wcześnie). Dziś trafia do nas czteropak,
który dokumentuje trzydniowe wzmagania Small Formations – Tensegrity (Not Two
Records, 2016).
Nie minął rok, a na kolejnej edycji Festiwalu Ad Libitum, ponownie pojawiła się
rzeczona Grupa i wykonała kompozycję, tym razem nie tylko dla radości
publiczności zgromadzonej na koncercie, ale także na potrzeby fonograficzne. A
te ostatnie dokonały się za pośrednictwem szwajcarskiej wytwórni Intakt Records
– The
Blue Shroud (2016).
Dodajmy, że w/w pobyty Guya w Polsce to nie jedyne jego
wizyty. Niech przykładem będzie udany duet z Kenem Vandermarkiem na Krakowskiej
Jesieni Jazzowej w 2014 roku.
Osobiście nie uczestniczyłem w czterodniowej rezydencji Blue
Shroud Band w roku 2014, szczęśliwie jednak miałem właśnie okazję odsłuchać
wspomniany czteropak i za chwilę
podzielę się z Wami wrażeniami. Zupełnie odwrotnie ma się rzecz z pobytem BSB w
Warszawie, w roku ubiegłym. Byłem, widziałem, słyszałem, natomiast nie posiadam
jeszcze płyty wydanej przez Intakt.
Zapewne wszyscy interesujący się muzyką improwizowaną
wiedzą, że komponowanie i improwizowanie w idiomie jazzowym, czy na polu free
improvisation, to nie jedyne zainteresowania Barry’ego Guya. Niebywale
aktywny muzycznie, blisko już 70 letni Brytyjczyk, od lat gra także muzykę
barokową, wraz ze swoją żoną, wspaniałą skrzypaczką Mayą Homburger. Guy przy
okazji wyznał kiedyś, że ta sfera jego życia artystycznego stanowi przy okazji
główne źródło jego dochodów, przez co pozwala także realizować inne pasje. Jak
się bowiem domyślamy, zabawa w improwizowanie nie rokuje specjalnych szans na
godziwe życie w aspekcie materialnym.
Barry Guy egzystuje zatem muzycznie na dwóch jakże odległych
od siebie światach. Od pewnego już czasu stara się jednak … łączyć te z pozoru
niestykające się ze sobą pola. Stąd choćby zaproszenie Mayi Homburger do New Orchestra
(począwszy od pierwszego spotkania w Krakowie), czy też integrowanie muzyki
improwizowanej z barokowymi incydentami, czynione nawet na krążkach z repertuarem
Jana Sebastiana Bacha. Sama kompozycja The
Blue Shroud jest w mojej ocenie kolejną próbą tego rodzaju działań
artystycznych. Już uważna lektura składu BSB potwierdza tę tezę. Grupa łączy w
sobie bowiem muzyków obu sfer życia muzycznego. Ze świata muzyki klasycznej
mamy tu – poza oczywiście Mayą Homburger – także wiolinistkę Fanny Paccoud, czy
gitarzystę Benjamina Dwyera. Są muzycy funkcjonujący nie tylko w świecie muzyki
improwizowanej, tacy jak Michael Nieseman (alt sax i obój), Julius Gabriel
(saksofony), Torben Snekkestad (sax, trąbka), czy Per ‘Texas’ Johansson (tenor
sax, klarnet). Nie brakuje wreszcie jazzowych, czy free jazzowych wyjadaczy –
Petera Evansa (trąbka), Lucasa Niggli i Ramona Lopeza (perkusja), Agusti
Fernandeza (piano), czy Michela Godarda (tuba). Skład uzupełnia śpiewaczka
Savina Yannatou, doświadczona na wielu polach współczesnej muzyki (zarówno
pięknie śpiewa, jak i zadziornie improwizuje w stylu kilku brytyjskich free
improwizatorek). W ramach BSB powstał zatem niebywały tygiel muzycznych
osobowości, który pod śmiałym przewodnictwem Guya uroczyście eksploduje na
czterech dyskach, dokumentujących trzy dni zabawy w Małe Formacje – od 18 do 20
listopada 2014r. w Alchemii. Od razu zaznaczmy, iż muzyka na
wydawnictwie Not Two nie jest prezentowana chronologicznie, a zatem Guy, nie
dość, że zaaranżował te koncerty w ujęciu personalnym, to także skomponował ich
ostateczny układ na płytach.
Tensegrity zawiera
łącznie 26 utworów, z czego dwa są skomponowane, reszta zaś w pełni
improwizowana. Fragmenty z nutkami to kompozycja Guya Rondo For Nine Birds i …
sonata J.S. Bacha. W obu słyszymy cudownie brzmiące barokowe skrzypce Homburger.
W pierwszym wspomaga ją sekcja Guy-Niggli, w drugim występuje solo.
Dysk pierwszy zaczyna ostrą preparacją piana Fernandez, a po
chwili dołącza do niego Evans. Prawdziwe trzęsienie ziemi, a potem jest już
tylko lepiej. Bardzo smakowicie improwizuje na gitarze, klasyczny z
wykształcenia i doświadczenia, Dwyer. Równie zadziorna, jak pięknie brzmiąca,
jest jego koleżanka z filharmonii, wiolinistka Paccoud. Szaleją saksofoniści
(uwaga na Gabriela - ale petarda!), pięknie frazuje na trąbkach z drewnianymi
ustnikami Snekkestad (w czym pomaga mu Evans, już na tradycyjnej ich odmianie).
Yannatou improwizuje w wysokich rejestrach, mając świetną bazę w … niskich
akordach basu Guya, co czyni ich ponad 20 minutowy występ jedną z absolutnych
perełek trzech wieczorów w Alchemii. Rewelacyjnie poczyna sobie trio z tubą i
wiolą (Godard i Paccoud), wsparte bębnieniem Niggliego. Niebywale głośno robi się w Alchemii, gdy duet
Evans-Fernandez zderza się ze ścianą dwóch zestawów perkusyjnych. Bardzo odkrywcze w wymiarze sonorystycznym
jest spotkanie chropowatej improwizacji Yannatou z tubą Godarda. Nie pozwala
oderwać uszu od głośnika kolejny duet Guya, tym razem z altem i obojem
Niesemanna. A na koniec najpierw popisy w septecie, mające swój początek w
duecie dwóch Panów G. (Godard i Guy), kreujące ujmujący zestaw dźwięków
zdominowanych brzmieniem smyczkowym (choć grają głównie dęciaki – ale jak
pięknie!). Potem chwila oddechu na duet perkusyjny, by na wielki finał usłyszeć
trio Aurora (Fernadez-Guy-Lopez), dogrzewane szaleństwami głosowym Yannatou i
trąbką Evansa. Uff, czyste szaleństwo! A nie jest to bynajmniej pełna lista
wrażeń z odsłuchu czterech dysków – to tylko te najdobitniejsze.
Tensegrity to prawie
5 godzin niesamowitej uczty dla naszych uszu. Nowy wymiar muzyki trzeciego
nurtu? Zły trop. To prawdziwa eksplozja wolnej improwizacji, ozdobiona perłami
barokowego chowu. Wspaniała płyta! Rolę gigantów swobodnej improwizacji
przyjmują tu nie tylko zaprawieni w bojach jazzmani, ale także – i nie mniej
dobitnie – muzycy specjalizujący się w muzyce klasycznej. Niebywała historia –
jak inspirujące dla tych ostatnich może być takie spotkanie, oczywiście pod
niebywałą kuratelą wyjątkowej postaci, lidera i głównego kreatora BSB, Barry’ego
Guya. Dodajmy, że czteropak Not Two
jest bardzo zgrabnie wydany, a zamieszczona na nim muzyka cudownie brzmi w
wymiarze akustycznym, co w przypadku Barry’ego Guya jest akurat normą.
Szczegóły personalne wszystkich mini koncertów prześledzicie
na dołączonych do tekstu fotografiach. A po ich lekturze migiem do sklepów –
takiej pozycji nie możecie nie posiadać!
Pisząc ponad trzy lat temu na potrzeby Jazzarium.pl o pierwszym wydawnictwie New Orchestra - Small
Formations Mad Dogs, skonstatowałem,
iż ... oto już w marcu ogłaszam bezczelnie wybór płyty roku. Teraz mogę śmiało
powtórzyć ten zabieg: 10 czerwca – płyta roku 2016 właśnie się ukazała!
Koncert kompozycji głównej The Blue Shroud – poczyniony, jak już wcześniej wspominałem,
jedenaście miesięcy później - to już oczywiście inny wymiar muzycznej
doskonałości. Półtorej godziny precyzyjnie zaaranżowanej muzyki, ale zagranej z
dużą swobodą, w nieprzerwanym ciągu dźwięków, wbiły mnie w fotel Studia im.
Witolda Lutosławskiego z siłą niespotykaną w tej szerokości geograficznej.
Polecam krążek Intaktu, mimo, iż jeszcze go nie posiadam, bo wciąż pamiętam ów
październikowy koncert. Wrażenia trwałe i niezbywalne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz