Uwaga! Trybuna
Muzyki Spontanicznej i jej przemądrzały
Pan Redaktor, są współwydawcą tej płyty! Wszelkie słowa zachwytu, jakie za
chwilę przeczytasz, mogą być podyktowane jedynie chęcią zwiększenia sprzedaży!
Innymi słowy – dalej czytasz na własną odpowiedzialność!
Czas i miejsce
zdarzenia: SMUP Parede, Portugalia, data nieznana.
Ludzie i przedmioty:
Gonçalo Almeida – kontrabas, Yedo Gibson – saksofon sopranowy, Vasco Furtado -
perkusja
Co gramy: muzyka
swobodnie improwizowana (all music by the
musicians).
Efekt finalny:
cztery improwizacje z tytułami, łącznie 45 minut i 30 sekund. Wydane pod
nazwiskami muzyków i tytułem Multiverse
przez Multikulti Project/ Spontaneous Music Tribune Series. Dostępne na rynku
od 9 listopada br.
Przebieg
wydarzeń/wrażenia subiektywne:
Chanty. Niski,
piękny, dosadny dron z kontrabasu tworzy wyjątkową introdukcję dla tej chanty song. Po kilkudziesięciu
sekundach dołącza do niego wysoko zestrojony saksofon sopranowy. Stawia pieśń otwarcia na sztorc i budzi emocje.
Dwa strumienie radykalnych dźwięków, silnych, świeżych, jakby zatopionych w
nieistniejącej formule wyzwolonego folku, wrastających korzeniami w tradycję meta free jazzu. W tle pracuje czujny perkusista,
który dba o to, by popisy kolegów miały barwny i adekwatny background. Skupiony na talerzach i czerstwych obrzeżach werbla. Chanty to chór niebios, może także
skowyt piekła. W 5 minucie wąska tuba
saksofonu już płonie, a struny kontrabasu zdaja się być rozgrzane do czerwoności. Temperamentny, skupiony drumming
wzmaga wrażenie. Rodzaj intensywnego tańca godowego, duchowego rytuału wchodzenia na poziom wysokiej istotności tego, co wokół. Oddech cyrkulacyjny
Yedo, śpiewny bowed bass Gonçalo i
gołębi tupot mantrycznej perkusji.
Quick Angles.
Kontrabasowe pizzicato, rodzaj
stylistycznego kontrapunktu. Perkusjonalia na bogato, sopran zaś poszarpany,
zwinnie rozchełstany, śle krótkie, urywane frazy pełne emocji. Trio znów chwyta
wysoki poziom intensywności, szybko przechodzi do fazy galopu. W 4 minucie
Gibson pętli się i łamie pozornie czyste brzmienie dęciaka. Kontrabas na
niedługą chwilę zostaje sam. Pod nim toczy się jednak skromna ekspozycja
Furtado. Saksofon wraca ze zwierzęcym rykiem w gardle – free metal soprano! Obok Almeida realizuje swój plemienny taniec.
Slow Tachyon.
Zgodnie z tytułem flow saksofonu jest
powolny, a kontrabas znaczy teren
pojedynczymi akordami. Talerze grzmią i rezonują. Muzycy zdają się akompaniować
wyimaginowanej postaci Steve’a Lacy, który przechodzi tuż obok. Kołyszą się,
wznoszą i opadają. Pną się ku górze, eskalują emocje, ale czynią to niezwykle
leniwym krokiem. Faktura narracji gęstnieje - Gibson łapie, nie po raz ostatni
tego dnia, kosmiczny poziom kompetencji, goni na szczyt, Gonçalo wtapia się w
rytm, a Vasco pęcznieje w oczach. Wspaniały moment! 5-6 minuta i niespodziewane
solo kontrabasu. Aż grzmi u samego dołu. Potem, dla odmiany, krzyk sopranu na
tle werbla - kompulsywne duo. Saksofon skacze, a obok dynamiczny dobosz śle
pozdrowienia. Kipiel i pożoga! Kolejny szczyt osiągnięty ze śpiewem na ustach!
Gdy powraca ten trzeci, trio włącza szósty bieg i w galopie zdobywa złoty medal
na mistrzostwach świata we free jazzie! Przy okazji sięgając indywidualnego
panteonu sopranu! Rytmiczne wybrzmiewanie koi natłok emocji.
Verdade ou
Consequência. Gardło, zęby, usta, nos, płuca i nozdrza, także ustnik.
Introdukcja Gibsona realizowana jest przy użyciu wszelkich dostępnych środków.
Obok twarde pizzicato bez zdania
odrębnego, także samoeskalujące się talerze. Cała trójka gra marsza i buduje
nową opowieść. Po chwili cudownie plączą im się nogi. W tubie, może obok tuby,
rodzą się same pokraczne ekspozycje. Jakby na przekór oczekiwaniom, saksofon
zaczyna intonować melodyjną pieśń. Kontrabas repetuje, a perkusja wpada w
incydentalną konwulsję. Steve Lacy na lekkim speadzie, sekcja gęsta jak ołów. W 8 minucie Gibson milknie, dla
odmiany Almeida pięknie rozkwita. Gdy ten pierwszy powraca, jego flow pachnie już szaleństwem na
kilometr. Śpiewa, zawodzi, krzyczy i pohukuje. Tańczy i drepta w miejscu. Finał
tej płyty musi odbyć się w galopie. Samo zaś wybrzmiewanie jest udziałem
perkusji i kontrabasu. Yedo stoi obok i grozi palcem. Z gardła wydobywa
wyłącznie złe myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz