Z monografii formacji Detail *):
Październik 1990:
Stavanger po raz kolejny gości Detail. Powstaje stosunkowo obszerny materiał.
Blisko 20-minutowy fragment większej całości X-mas Cards II & III (tytuł nawiązuje do pierwszego spotkania
Detail z 1982r.!) ostatecznie domyka krążek Less More. Aż dziewięć innych, krótszych fragmentów (być może także z innych
sesji), nie dostępuje zaszczytu publikacji i zapewne do dziś zalega w domowym
archiwum Frode’ego. Przy okazji tej bytności w Norwegii, dzień wcześniej, John
i Kent nagrywają dla radia w kwartecie z lokalnymi muzykami (tp + as).
Oto przed nami najnowsza płyta formacji Detail, zgodnie z opisem
zawartym na okładce, zawierająca nagrania powstałe w … listopadzie 1990 roku. Mamy
zatem mały ambaras, albowiem wedle doskonałej dyskografii Johna Stevensa,
sporządzonej przez Paula Wilsona (Territories
Of The Mind **), angielski perkusista przybywał w Norwegii tamtego roku nie
w listopadzie, ale miesiąc wcześniej. Z dzisiejszej perspektywy nie ma to oczywiście
jakiegokolwiek znaczenia, ale nie sposób nie zauważyć, iż albo dyskografia Wilsona
jest nieprecyzyjna, albo opis nowej płyty NoBusiness Records zawiera błędne
dane. W każdym razie oba źródła mówią o 21-ym dniu miesiąca, zatem istnieje
domniemanie graniczące z pewnością, iż nagrania zawarte na najnowszej płycie Detail-90 postały właśnie w trakcie
bytności Johna w Norwegii, o której wspomina cytowany na wstępie fragment
monografii Detail.
Jedno wszakże nie ulega wątpliwości - przed nami ląduje kolejne
niepublikowane nagranie tria Detail, które niebywale rajcuje serca psychofanów
Johna Stevensa! Winno ono ucieszyć także wszystkich innych, którzy kochają
świetną muzykę improwizowaną. Dodajmy za słowami Gjerstada, iż Detail grali muzykę
zbyt swobodną dla fanów jazzu, zbyt zaś jazzową dla fanów swobodnej
improwizacji. Na łamach Trybuny ów
rozkrok stylistyczny nigdy nie stanowił jednak przeszkody, by muzyką Detail
szczerze się zachwycić. Nie inaczej będzie w trakcie odsłuchu najnowszego
wydawnictwa.
Początek pierwszej strony winyla, trwającej niewiele ponad kwadrans,
zadowolić winien nade wszystko fanów jazzu! Perkusyjne intro grane na pełnym zestawie,
jazzowy, wręcz post-swingowy walking kontrabasu
i rozśpiewany saksofon altowy. Pazur free jazzu i niezmierzone pokłady kreatywności
czają się za rogiem, ale jak to bywa w przypadku Detail – na wszystko przyjdzie czas i pora! Tę część narracji ciągnie ku górze
dęciak, a przyczajona sekcja rytmu
pracuje jak mistrzowska maszyna. Muzycy z gracją nabierają tempa, bez zbędnej
zwłoki kierują się ku oceanowi wolnego jazzu, a emocje trzymane dotychczas na uwięzi,
eksplodują teraz niczym sztuczne ognie w lunaparku. Nogę z gazu zdejmują
dopiero po 10 minutach, ale ich ekspresja wcale nie przygasa. Artyści kłębią się
w sobie jak jeże, nadstawiają igiełki, ale nerw kreacji ich nie opuszcza.
Pulsują, drgają, szeleszczą! Po raz pierwszy pojawia się w grze kontrabasowy
smyczek, który realizuje krótką ekspozycję solową (przy wsparciu perkusji).
Dopiero po powrocie saksofonu tempo improwizacji ostatecznie spoczywa na
laurach. Kontrabasista co prawda szarpie za struny, jakby chciał wzbudzić nową
dynamikę, jednak po chwili na powrót sięga po smyczek i zaczyna opowiadać
piękną historię. W jej w trakcie, co ciekawe, bliżej mu do emocji rocka niż barokowej
stylizacji. Opowieść gaśnie przy wtórze rezonujących dźwięków, wdechach i wydechach,
spokojnie odmierzających sekundy oczekiwania na koniec improwizacji.
Druga strona czarnego krążka trwa pełne 20 minut, ale i tak
na wejściu mamy wrażenie, iż pojawiamy się w trakcie trwającej już jakiś czas improwizacji.
Spokojny, open jazzowy flow, rytm wybijany na wytłumionych
tomach i werblu, niezobowiązujące frazy altu, wreszcie kontrabas, początkowy
jakby nieobecny, szukający najlepszego momentu, by masywnym smykiem wedrzeć się
do samego jądra narracji. Improwizacja zdaje się stać w miejscu, niby szuka
dynamiki, ale jednocześnie leni się niczym plażowicz w porannym słońcu. Determinacji
do zmiany sytuacji nie brakuje chyba tylko altowi, który stara się podrywać improwizację
do lotu. Incydentalny rytm pojawia się także na gryfie kontrabasu. Hamulcowym okazuje
się jednak drummer. Na kilka chwil opowieść
przygasa i staje się solową ekspozycją kontrabasu. Saksofon rezonuje w tle, perkusja
milczy - Stevens chwyta chyba za kornet, kreując być może najbardziej kameralny
fragment całej płyty. Muzycy stoją w miejscu i uroczo lamentują. Dopiero
definitywny powrót perkusji daje nowe życie improwizacji. Pojawia się ostry smyczek
i kilka pomysłów, co zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem. New thing powstaje tu z zagadek i bardzo
luźnych skojarzeń. Tempo rodzi się niemal jednocześnie na wszystkich instrumentach,
ale wciąż brakuje wystrzału armatniego. Dźwięki lepią się do siebie, gęstnieją,
pełne nerwowych spazmów, ale i wyzwolonych przedechów! Dość tych dywagacji, Panowie,
zdaje się krzyczeć Stevens i wrzuca bieg open
jazzowej narracji. Improwizacja zdaje się teraz smakować owym post-swingiem, który
tak zaskoczył nas na początku pierwszej strony. Muzycy wchodzą w tryb galopu,
ale pozostają cudownie rozkojarzeni, jakże frywolni, wręcz rubaszni. Brną w ten
free jazz, bo go kochają, bo czują się w nim najlepiej. Dancing & singing in the sun! Perkusyjna synkopa dba o gatunkowy
porządek, alt milknie, a basowe pizzicato
ma jeszcze krótkie, solowe co nieco do
powiedzenia. Improwizacja gaśnie na sposób kardynalny bez słowa komentarza
ze strony alcisty.
Frode Gjerstad, Kent Carter & John Stevens Detail-90 (NoBusiness Records, LP 2021).
Frode Gjerstad – saksofon altowy, Kent Carter – kontrabas oraz John Stevens –
perkusja. Nagrane 21 listopada (października?) 1990, NRK-studios, Stavanger, Norwegia. Dwie improwizacja, łącznie około 37
minut.
*) Całość tekstu w dwóch wersjach językowych, opatrzona komentarzem Gjerstada, dostępna jest pod tym dokładnie adresem:
https://spontaneousmusictribune.blogspot.com/2019/01/frode-gjerstad-and-more-details-about.html
**) http://www.efi.group.shef.ac.uk/mstevens.html#discog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz