Kolejny rok najpopularniejszego na świecie kalendarza za nami. Dwanaście miesięcy udręk zostało podsumowanych na tych łamach tradycyjnym wylistowaniem pięćdziesięciu powodów, dla których ówże period warto zapisać w pamięci. Wnikliwi Czytelnicy zauważyli z pewnością, iż na rzeczonej liście znalazło się kilka pozycji, które nie zostały jeszcze zrecenzowane. Zatem czas najwyższy, by zacząć te skromne zaległości nadrabiać.
Pierwszy tydzień nowego roku spędzimy w londyńskim Cafe Oto,
by przyjrzeć się kilku smakowitym albumom, które dostarczyły nam niemal same
legendy gatunku. Ów mini spacer po Londynie rozpoczniemy od nagrania, które
powstało w zamierzchłym roku 2016, a które to nagranie jest przy okazji
reaktywacją – po dokładnie siedmiu latach milczenia - zacnego labelu Fataka
Records.
Oto na małej scenie Cafe Oto - John Butcher, Thomas Lehn i
John Tilbury!
Muzycy ubrali swobodnie improwizowany spektakl na saksofon, analogowy syntezator i fortepian w cztery zgrabne odsłony, z których tylko pierwsza trwa mniej niż dziesięć minut. A zaczyna się ona w niemal absolutnej ciszy, delikatnie upstrzonej podmuchami powietrza z tuby saksofonu i mikro frazami wprost z fortepianowej klawiatury. Po paru chwilach w strumieniu fonii odnajdujemy drobne incydenty syntezatorowe, który z jednej strony zdają się tu być intruzem, z drugim zaczynem kreatywnej fermentacji. Artyści stąpają po oblodzonej nawierzchni z dużą rozwagą, cedzą dźwięki opatuleni mrokiem i nierozwiązywalną tajemnicą narracji. Oczywisty w tym wypadku duch AMM czuwa, i póki co, dzieli i rządzi na scenie. W tym pomiocie minimalizmu szczególnie urokliwe wydają się być chwile, gdy muzycy zwierają szeregi i sycą opowieść bardziej gęstymi splotami dźwiękowymi.
Druga improwizacja kreatywny minimalizm i gigantyczne
skupienie wynosi do rangi sztuki najwyższej. Rozpoczyna ją subtelny syntezator,
potem do gry wchodzą młoteczki fortepianu, wreszcie saksofon, który na moment
nadaje narracji nieco werwy i emocji, ale dość szybko powraca na pozycję
wnikliwego obserwatora i komentatora. Na tym etapie koncertu szczególnie
podobać się mogą duetowe igraszki fortepianu i syntezatora. W drugiej części opowieści,
tuż po krótkiej ciszy, muzycy łączą siły i budują wyjątkowo urokliwy pasaż
mikro zdarzeń realizowany już na trzy głosy. Nim improwizacja skona, mamy
jeszcze drobne, dramaturgiczne wzniesienie i piękny finał wykreowany na
klawiaturze piana, sycony echem milczącego syntezatora.
Trzecia odsłona jest najdłuższą częścią koncertu, niesie zaś
ze sobą – jak na kanony tej opowieści – wyjątkowo dużo wydarzeń, kilka ekspresyjnych
szczytów i całe mnóstwo urokliwych zabaw w podgrupach. Akcja znów zaczyna się
na kablach syntezatora, potem głos mają wyjątkowo czarne klawisze, a po nich saksofon,
tym razem w postaci sopranu. Narracja faluje tu niczym wystudzony ocean
niespokojny. Z jednej strony szmery, szumy i szczebiot saksofonowych dysz, z
drugiej magia martwych klawiszy i rozkołysane, niekiedy onirycznie brzmiące
pasma analogowej elektroniki. Kilka kroków na szczyt, dużo więcej wprost w magiczny
mrok zaniechania. Opowieść znów wieńczy efektowne wzniesienie (tu budowane
dronami) i urokliwy falling down pozostawiony
w jurysdykcji pianisty.
Końcowa improwizacja ma dość energiczne otwarcie, realizowane
od pierwszego dźwięku w pełni kolektywnie. Dość szybko jednak opowieść zaczyna
spoczywać na onirycznym, minimalistycznym pianie i suchych frazach syntezatora.
Potem następuje drobny szczyt, ciekawie wspierany basowym pasmem syntetyki i
post-jazzowymi oddechami saksofonu, a zaraz po nim zejście w absolutny mrok
zastygły w martwej pozie bojaźni i drżenia. W tej fazie koncertu zdaje się powracać
duch AMM. Mroczna cisza, martwe, na poły melodyczne pasma syntezatora, pianistyczne
medytacje i mgliste westchnienia saksofonu. Samo zakończenie koncertu zdaje się
jednak zaskakiwać – saksofon najpierw gwiżdże, a potem maluje zgrabne post-melodie,
niesiony mocą nisko osadzonych dźwięków fortepianu i mikro usterek syntezatora.
John Butcher, Thomas Lehn, John Tilbury Lights (Fataka Records, CD 2023). John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy, Thomas Lehn – syntezator analogowy oraz John Tilbury – fortepian. Nagrane w Cafe Oto, Londyn, maj 2016 roku. Cztery improwizacje, 55 min.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz