Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

wtorek, 13 maja 2025

Lazro & Avenel in „post-free, not yet free impro”!


Kontynuujemy francuską sagę na Trybunie. Dziś wracamy do wydawnictwa FOU Records, jego serii archiwalnych nagrań w czarnych okładkach z czerwono-białymi napisami i kluczowego dla francuskiej muzyki improwizowanej i free jazzowej, saksofonisty Daunika Lazro.

Przed nami trzy rejestracje koncertowe z roku 1980 i 1982, każdorazowo poczynione przez tego ostatniego w towarzystwie kontrabasisty Jean-Jacquesa Avenela w Paryżu, w miejscach i datach precyzyjnie wskazanych na okładach albumów. Panowe improwizują najpierw w duecie, potem dwukrotnie w trio.

No właśnie… czy aby na pewno wyłącznie improwizują? Jak wspomina tamte czasy Daunik Lazro, nie grali oni już wtedy free jazzu (sam używa określenia free), ale nie grali jeszcze w pełni swobodnej improwizacji. Czas wykuwania gatunku na ziemi paryskiej? Zdecydowanie tak! Jak to wyglądało w szczegółach, zapraszamy do odczytu i odsłuchu płyt. Dodajmy, iż wszystkie one są dostępne na poręcznych dyskach kompaktowych, wszystkie stanowią premiowe publikacje koncertów sprzed ponad czterdziestu lat, a ukazały się światu w roku 2023 (płyta środkowa) i 2024 (pozostałe dwie). So, welcome! Nous invitons!



 

Duo, listopad 1980

Paryski, jesienny koncert na saksofon altowy i kontrabas składa się z dwóch opowieści – jedna została tu określona mianem improwizacji, druga zaś kompozycji autorstwa Lazro. Warto zwrócić uwagę na zabawne tytuły obu odsłon koncertu, silnie umiejscowione w historii kreatywnego jazzu – John Tchicai In West-Africa Meets Jimmy Lyons In Maghreb oraz Cordered (For Steve Lacy & Anthony Braxton).

Pierwsza część trwa ponad dwadzieścia siedem minut, a jej otwarcie jest nad wyraz melodyjne, oparte na smyczku i rozśpiewanym saksofonie. Opowieść ma swój rytm, nawet delikatnie folkowy posmak. Narracja jest tu dwukrotnie bogacona solową ekspozycją smyczka, bywa intensywna, niemal free jazzowa, bywa radosna, ale kameralnie wystudzona, bliska estetyce post-barokowej. Efektowne akcje dostarcza także alcista, szczególnie w drugiej połowie utworu, gdy na smyczkowym dronie buduje rwany, szorstki, post-melodyjny flow. Pod koniec nagrania kontrabasista raz jeszcze sięga po klasyczną estetykę, ale stanowi ona dla niego także pretekst do wykreowania ciekawych dynamik w pełnej komitywie z dobrze już rozgrzanym alcistą.

Druga część albumu jest nieco krótsza, początkowo oparta o kontrabasowe pizzicato i jazzową melodię saksofonu (być może winniśmy to uznać za prezentację tematu kompozycji). Opowieść nabiera tu intrygująco kanciastych form, ale nie jest nadmiernie rozbudowywana. Avenel dość szybko wraca do smyczka i wraz z coraz bardziej zuchwałym Lazro kreuje całkiem intensywną ekspozycję. W tak zwanym międzyczasie pojawiają się interludia z szarpanymi strunami (akcenty perkusjonalne inwokują w pewnym momencie ekspresyjne spiętrzenie), ale nurt główny narracji buduje smyczek (nawet przez moment powraca do klimatu post-barokowego). W drugiej fazie tej części koncertu zmiana zdaje się gonić zmianę. Muzycy raz za razem podsyłają nowe tropy, chętnie zmieniają sposób frazowania i często ponadgatunkowe inspiracje. Lazro pięknie ucieka w wysokie rejestry, przez krótki moment jest sam na scenie i zmysłowo prycha. Na koniec obaj łapią rytm i zgrabnie resumują spektakl.



 

Ecstatic Jazz, trio, luty 1982

Na kolejny koncert Lazro i Avenel dopraszają multiinstrumentalistę Siegfrieda Kesslera, pod którego jurysdykcją znajdują się przeróżne instrumenty klawiszowe, zarówno akustyczne, jak i elektryczne, a także okazjonalnie flet. Muzykowanie odbywa się tu wedle enigmatycznego zapisu music by the musicians, a składa z dwóch setów – pierwszego podzielonego na trzy części, drugiego na cztery, jakkolwiek każdy z nich jest nieprzerwanym strumieniem dźwiękowym. Album ma tytuł własny Ecstatic Jazz, który zdaje się bardzo trafnie opisywać rzeczywistość sceniczną pewnego tajemniczego, sakralnego (?) miejsca na mapie stolicy Francji. Dodajmy, iż muzycy mają tu za towarzysza podróży niezbyt przyjazny pogłos, ale nie tylko on sprawia, iż jakość brzmieniowa koncertu nosi znamiona subdoskonałej. Jak zresztą przystało na rejestrację definitywnie archiwalną.

Pierwszy set budowany jest bez nadmiernych subtelności – pianista rozpoczyna ciepłym brzmieniem elektrycznego klawisza, ale nim to nastąpi mamy jeszcze introdukcję kontrabasu, który jest amplifikowany, dzięki temu brzmi nad wyraz masywnie, a także plejadę tajemniczych, niekiedy krzykliwych, saksofonowych preparacji. W tym tyglu zaskoczeń nie brakuje dźwięków z ludzkiego gardła (być może saksofonisty). Opowieść tria często przepoczwarza się w krótkie ekspozycje solowe lub częściej duetowe. Tym, który zdaje się tu najchętniej stosować pauzy jest Lazro. Kessler chętniej widzi się na przodzie ekspozycji, a brzmienie basu bynajmniej nie sytuuje Avenela w backgroundzie (zwłaszcza, że tylko incydentalnie korzysta on ze smyczka). Narracja często bazuje na rytmie i sporej melodyce, a bywa naprawdę intrygująca w momentach, gdy Lazro włącza kreatywne dopalanie i wynosi dobrze zaplanowaną improwizację na wyższy poziom muzycznego wtajemniczenia.

Drugi set jest jeszcze bardziej zdominowany przez zmiany i akcje w podgrupach. Jest także ciekawszy pod względem instrumentacji, albowiem Kessler przynajmniej dwukrotnie sięga tu po syntezator modularny i buduje z ostro tnącym powietrze saksofonem frazy niemalże post-industrialne. Odsłona druga tego seta wydaje się najbardziej jazzowa, kolejna chropowata i nasycona sporymi emocjami, ale potem rytmiczna, melodyjna, wręcz ludyczna w barwie. Finałowa partia koncertu jest wystudzona i spowolniona leniwym pizzicato, a znów tym, który sieje ferment i pcha ów post-balladowy tembr w objęcia większej kreacji jest saksofonista.

 


True & Whole Tones In Rhythms, trio, Maj 1982

Na osi czasu przemieszczamy się o cztery miesiące do przodu i lądujemy w popularnym wtedy miejscu paryskiej sceny kreatywnej, umiejscowionym na Rue Dunois pod numerem dwudziestym ósmym. Naszych dzisiejszych bohaterów wspiera tym razem amerykański, choć jakże europejski wiolonczelista, współtwórca wielu epokowych płyt z muzyką improwizowaną po naszej stronie Atlantyku, Tristan Honsinger. Muzycy grają tym razem dwie rozbudowane improwizacje, które mieszczą w sobie elementy skomponowane autorstwa zacnych członków rzeczonego tria. Sam tytuł płyty wiąże wszelkie poczynania artystów z rytmem i tak dzieje się w rzeczy samej w trakcie praktycznie całego koncertu.

Początek grany jest przez oba instrumenty strunowe w trybie arco – kontrabas anektuje lewą flankę, wiolonczela prawą. Środkiem przechadza się uśmiechnięty i rozśpiewany saksofon altowy. Kameralna chwila nie trwa jednak zbyt długo i wraz z wejściem kontrabasu w tryb pizzicato opowieść nabiera cech swobodnego jazzu. Tempo jest umiarkowane, a skłonność muzyków do zmian znacząca. Podobnie jak na poprzednio omawianych nagraniach saksofonista lubi pauzy, pozostawia wtedy dużą przestrzeń partnerom, a sam każdorazowo powraca z porcją nowych pomysłów. Opowieść ma w sobie dużo melodii, rytmu i taneczności, ale też chętnie kołysze się na wietrze niesiona zaśpiewem mniejszego ze strunowców.

Na starcie drugiej improwizacji nie brakuje intrygujących, preparowanych fraz ze strony każdego z muzyków. Saksofonista parska, nie brakuje strunowych pisków i otarć - scena zdaje się być zdominowana przez teatrzyk kukiełkowy. Dramaturgii dodaje też recytacja tekstu, którego autorem jest Antonin Artaud. Muzycy kleją tę część koncertu z wielu pomysłów i akcji w podgrupach. Wciąż dominuje śpiewna melodyka, nie brakuje także solowych incydentów. Ciekawe są fragmenty, gdy dwa strumienie na flakach bogacone są głosowymi akcjami, za które odpowiedzialny jest Honsinger. W połowie seta mamy nietypową sytuację dramaturgiczną, albowiem ekspozycję solową ma saksofonista, który po chwili pracuje także w duecie z kontrabasem. W końcowej fazie improwizacji mamy kolejne solo tego ostatniego, duet strunowców frazujących pizzicato, wreszcie piękne, zmysłowe zakończenie, gdy ciepły, acz szorstki tembr saksofonu niesie się na fali podwójnej ekspozycji smyczkowej.

 

Jean-Jacques Avenel & Daunik Lazro Duo (Bibliothèque De Massy 16 Novembre 1980). Daunik Lazro – saksofon altowy oraz Jean-Jacques Avenel – kontrabas. Dwa utwory (improwizacja i kompozycja), 48 minut.

Jean-Jacques Avenel, Siegfried Kessler & Daunik Lazro Ecstatic Jazz (Crypte Des Franciscains Béziers 12 Février 1982). Daunik Lazro - saksofon altowy, tubausax, Jean-Jacques Avenel – kontrabas oraz Siegfried Kessler – fortepian, piano elektryczne, klawinet, syntezator modularny, flet. Siedem utworów w dwóch opowieściach, all music by the musicians, 70 minut

Daunik Lazro, Tristan Honsinger & Jean-Jacques Avenel True & Whole Tones In Rhythms (Dunois 9 Mai 1982). Daunik Lazro - saksofon altowy, tubausax, Jean-Jacques Avenel – kontrabas oraz Tristan Honsinger – violoncello, głos. Dwa utwory, improwizacje z elementami kompozycji, 54 minuty.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz