Walijską skrzypaczkę Angharad Davies i niemieckiego multiinstrumentalistę, tu definitywnie perkusjonalistę, Burkharda Beinsa ślepy los swobodnej improwizacji zetknął w berlińskim Auslandzie u progu lata roku 2022. Trzy lata później dokumentację fonograficzną ich spotkania dostarcza luksemburskie Ni Vu Ni Connu – jak zwykle na pięknym, czarnym krążku, jak zawsze za pokaźną sakiewkę eurowaluty.
Cieszymy się niczym drapieżne kocury na wybiegu i z radości
zasiadamy do odsłuchu koncertu, która trwa niewiele ponad trzydzieści siedem
minut.
Pierwsza strona tego wspaniale szalonego nagrania zdaje się
być rodzajem rezonującej medytacji, druga wręcz przeciwnie – to krew i ogień
wyjątkowo interaktywnej wymiany fonicznych uprzejmości. Początek tej pierwszej
szyty jest długimi pociągnięciami wilgotnym pędzlem – strzeliste słupy
metalowego rezonansu z perkusyjnego talerza, soczyste niczym najlepsze akcje
Eddie’ego Prevosta lepią się tu ze smugami matowej smoły, jaka spływa ze strun
wystudzonych skrzypiec. To jednocześnie ceremonia kontrolowanego hałasu, jak i
niczym nieskrępowanej nostalgii, wyuzdanego romantyzmu, tudzież nieodgadnionej
muzyki dawnej. Opowieść najpierw faluje niczym spokojny ocean, potem, niesiona deep
drummingowymi akcjami Beinsa i krzykiem Davies, skacze do nieba, by
ostatecznie mościć się w szumie dogasającej ciszy. Uroda tej jedynej w swoim
rodzaju ody do cierpienia nie znajduje słów w jakimkolwiek języku świata. Finał
płynie strugą zstępującej melodyki, ma jednak zaskakującą trajektorię, jest
bowiem rodzajem emocjonalnego uniesienia.
Druga historia od pierwszego dźwięku zdaje się być
intrygująco dynamiczna. Na werblu tańczą tajemnicze obiekty, to samo czyni
smyczek na rozdygotanym gryfie skrzypiec. Artyści, czym sztukmistrzowie baletu,
świetnie koordynują swoje ruchy, fenomenalnie na siebie reagują, jeszcze
zgrabniej porządkują szyk zdania i obierają właściwy kierunek eskalacji.
Pomiędzy zwoje ich hałaśliwego expose od czasu do czasu zakrada się
cisza, drobne spowolnienie, rodzaj chwilowego uspokojenia. Akcja wszakże goni
tu akcję, a zmienność narracji niechybnie kwalifikuje się do miana niebywale
intensywnej. Jeszcze piękniej robi się w drugiej części utworu, gdy Angharad
stawia raczej na kreatywny redukcjonizm, z kolej Burkhard tonie w coraz
gęstszych obłokach akustycznego szumu. Ostatnia prosta znów wydaje się dzikim
tańcem, pełnym emocji na wdechu i oczekiwania na ciszę po końcowym dźwięku, jak
tu ona stanowiła jakiekolwiek rozwiązanie.
Angharad Davies & Burkhard Beins Meshes of the
Evening (Ni Vu Ni Connu, LP 2025). Angharad Davies – skrzypce oraz Burkhard
Beins – instrumenty perkusyjne. Nagrane w Ausland, Berlin, czerwiec
2022. Dwie improwizacje, 37 minut.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz