Dawno nie zaglądaliśmy na bandcampową stronę słynnego barcelońskiego Discordian Records! Definitywnie warto było ponownie wkroczyć do tego uroczego, jakże diabelskiego świata!
Rok bieżący przyniósł dotychczas sześć premier labelu
kierowanego przez El Pricto. O jednej pisaliśmy u progu roku, teraz pochylimy
się nad trzema, a te dwie ostatnie zostawiamy na jeszcze lepszą okazję.
Przed nami trzy tria z udziałem saksofonów, w tym aż
dwukrotnie z naszym ulubionym katalońskim dmuchaczem Albertem Cirerą.
Każdorazowo czeka nas porcja soczystej, swobodnej improwizacji, na ogół gęstej
od wydarzeń fonicznych, nasączonej dużą ilością prądu i innych tajemniczych
elektryczności.
So, welcome to Discordian Home!
Dissection Room Live At Penhasco (Discordian
Records, DL 2025)
Penhasco, Portugalia, wrzesień 2024: Albert Cirera –
saksofon sopranowy i tenorowy, obiekty, Abdul Moimême – gitara elektryczna,
obiekty oraz Álvaro Rosso – kontrabas. Jedna improwizacja, 35 minut.
Trio Dissection Room debiutowało fonograficznie kilka lat
temu w zacnym portugalskim Creative Sources. Teraz powraca w edycji
koncertowej, zarejestrowanej także w tamtejszej części Iberian Peninsula.
Jednotrakowy występ przynosi dużo intrygujących, zmiennych w czasie wydarzeń.
To kolejna, jakże udana konfrontacja preparowanego saksofonu, gitary
elektrycznej o niepowtarzalnym brzmieniu i kontrabasu, który lubi bazować na
smyczkowej, nisko osadzonej dramaturgii.
Muzycy na wstępie koncertu formują wspólny, wielowarstwowy
dron szorstko brzmiącego saksofonu, gitary, która zdaje się konsumować także
zgiełk miasta i wystudzonego smyczka na gryfie kontrabasu. Ta inicjacja
przypomina bóle porodowe – bywają gwałtowne, natarczywe, rwane, szarpane, ale
też ulotne, migotliwe, rzewne, aż śpiewne. Gitara chętnie sięga po atrybuty
post-industral, saksofon broczy w gęstym mule, z kolei kontrabas staje w
pozycji chamber. Po upływie kwadransa owe strumienie muzycznej lawy
zlewają się w jedno gęste koryto, ale już po kilku minutach opowieść staje się
niemal solowym performansem smyczka, któremu towarzyszy jedynie echo poprzedniej
eskalacji. Narracja zmienia się teraz z minuty na minutę. Bywa, że przypomina
post-jazzowe rozhuśtanie, bywa porcją kameralnych dywagacji z szelestem drobnych
preparacji. Po dwudziestej piątej minucie nabiera mrocznych barw, które doposażone
są pożegnalnymi melodiami dętymi, ale także dużą nerwowością instrumentów strunowych.
Ostatnia prosta niespodziewanie sięga po insygnia free jazzu.
Trashed Middle Aged Junksters Rituals Of Modern
Decadence (Discordian Records, DL 2025)
Underpool, Barcelona, wrzesień 2024: Albert Cirera –
saksofon sopranowy i tenorowy, El Pricto – syntezator modularny oraz Alexis Perepelycia – perkusja, elektroakustyka. Pięć
improwizacji, 45 minut.
Przenosimy się do pięknej Barcelony. Tym razem Cirera, znów
krwiożerczo preparujący swoje saksofony, spotyka diskordianskiego mistrza El
Pricto na syntezatorze modularnym i argentyńskiego drummera o pięknie
brzmiącym nazwisku Perepelycia. Nagranie jest gęste niczym guma arabska, nie ma
w nim chwili przestoju, trzyma nas w ryzach dramaturgii niczym wąż boa swoją
kolejną ofiarę.
Na starcie atakuje nas szorstki, mroczny ambient, drżący, niekiedy
migotliwy strumień fonii okraszony jękami z zapchanej tuby saksofonu. Całość
przypomina kompulsywny dygot kurzu i brudu. Opowieść ma jednak dynamikę dzięki świetnym,
kontrapunktowym akcjom perkusji. Druga część przypomina nerwową balladę szytą drobnymi,
rwanymi frazami. Tuba krzyczy, talerze rezonuje, a modularny wydaje się
filigranowy, lekki, jakby post-syntetyczny. Kolejne dwie odsłony płyty pokazują
dwa oblicza tego tria. Pierwsze jest dynamiczne, ostre, kanciaste, drugie równie
nerwowe, skonfudowane, ale lejące się przez ręce niczym pijana nastolatka. Muzycy
charczą tu jak stado gruźlików i nie są w stanie zrobić dwóch kroków po kolei.
Ostatnia improwizacja trwa prawie siedemnaście minut i to ewidentnie crème
de la crème tego szalonego albumu facetów w średnim wieku. Od
brudnego, oblepionego czarną mazią free jazzu, przez post-industrialne, mroczne
interludia, po końcową flautę saksofonu i modularnego, utrzymywaną przy życiu
aktywnym post-drummingiem.
Luis Erades/ Yeonathan Shachar/ Juan Pablo Egúsquiza The
Advantages Of Extremism (Discordian Records, DL 2025)
Underpool, Barcelona, październik 2024: Luis Erades –
saksofon altowy, tenorowy i barytonowy, Yeonathan Shachar – gitara elektryczna
oraz Juan Pablo Egúsquiza – kontrabas. Siedem improwizacji, 49 minut.
Pozostajemy w tym samym studiu nagraniowym Barcelony. Skład
instrumentalny zbliżony jest do pierwszej z dziś omawianych rejestracji.
Estetyka bardzo różnorodna, od kąśliwych strzępów free jazzu, przez szorstki,
ale melodyjny post-chamber, po intrygujące eksperymenty, nie bez plam gitarowej
psychodelii. Album jest odrobinę nierówny, ale być może dzięki temu jego
najlepsze fragmenty definitywnie pozostaną w naszej pamięci.
Pierwsze dwie rozbudowane improwizacje pokazują wyjątkowo
szerokie spektrum możliwości brzmieniowych i dramaturgicznych tego tria. Gdy
artyści stawiają na moc i determinację, efekt bywa smakowity, gdy szukają
oddechu i post-jazzowych grepsów narracja przysiada jak kura na grzędzie. Zdaje
się, że ciekawiej bywa tu w najkrótszych, kilkuminutowych epizodach,
odpowiednio trzecim i czwartym. Najpierw to dreptający w miejscu, gęsty dron,
upstrzony śladami gitarowej psychodelii, potem rodzaj free jazzowej, szorstkiej
ballady, która rozbłyska jak piorun na ciemnym niebie. Zaraz po niej trio
osiąga lewitujące tempo, a flow zdobi kameralny smutek, szczypta melodii
i nie jedyny na tym albumie pokaz wyrafinowanych, saksofonowych preparacji.
Album definitywnie największą jakość uzyskuje w finałowej improwizacji. Saksofon
charczy teraz jak młot pneumatyczny, a smyczek kontrabasu i gitara frazują
wyjątkowo nisko zrywając wielkie płaty mięsa z podłogi. Całość pulsuje złem,
lepi się w masywny dron z tajemniczą, elektroakustyczną poświatą.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz