Z historii grupy Detail: Czerwiec 1991, do Londynu przybywa Bobby Bradford i spędza z Detail
kilkanaście dni. Obok kilku koncertów w Londynie – Beck Theatre, Albany,
Community Music House i Drayton Court Hotel
– grupa rejestruje materiał studyjny na płytę. Powstaje dziewięć fragmentów
muzycznych (łącznie ponad 2 godziny muzyki!), które nazwano roboczo In
Order Of Appearance (pięć utworów w trio,
bez Gjerstada, trzy w kwartecie i jeden w duecie sax-kornet). John był dogadany
z jakimś wydawcą (nie znamy szczegółów), niestety do dziś nagranie to nie
zostało upublicznione. *)
Wspomniane wyżej nagranie studyjne wciąż pozostaje
niedostępne dla świata realnego, ale …. od kilku dni jest z nami rzeczony
koncert z londyńskiego Albany! A zatem,
jesteśmy w stolicy Zjednoczonego Królestwa, jest początek czerwca 1991 roku, a
na scenie: Bobby Bradford na kornecie, Frode Gjerstad na saksofonie altowym,
Kent Carter na basie akustycznym (zgodnie z opisem płyty) i John Stevens na
perkusji **). Czarny krążek zwie się Blue
Cat, dostarcza go NoBusiness Records, a trwa prawie 46 minut (trzy
fragmenty bez tytułów własnych).
Koncert zaczyna się bardzo spokojnie, słychać odgłosy baru,
skromne pomruki kornetu i saksofonu, stłumiony bas i ciszę ze strony perkusji
(być może Stevens używa w introdukcji kornetu; wnikliwy słuchacz ma
szansę usłyszeć trzy dęciaki). A zatem charakterystyczna dla Detail nieśpieszność,
mozolne i konsekwentne budowanie narracji, która … bywała zbyt jazzowa dla
fanów muzyki improwizowanej i zbyt wyzwolona dla fanów jazzu (patrz: komentarz
Frode’ego w linku na koniec tekstu). Muzycy badają teren, może i także pierwsze
reakcje publiczności, póki co, skupionej na zamawianiu drinków. Stevens włącza
maszynę perkusyjną po 140 sekundach, dzięki czemu opowieść nabiera jazzowego feelingu i zmyślnie dynamizuje się. Kornet
i alt zwinnie tańczą ze sobą, sekcja rytmu generuje świetną bazę. Pierwszą
wyrazistą ekspozycję solową proponuje Gjerstad. Dużo w niej melodii, podobnie,
jak pomiędzy strunami basu, który podłącza się po niedługiej chwili. W 5 minucie
narracja nabiera już właściwej dynamiki, a sekcja bystrze swinguje! W dalszej
kolejności solo proponuje kornet, które także zostaje komentowane przez bas. Zaraz
potem ten ostatni realizuje swój już absolutnie solowy pasus, jedynie
delikatnie barwiony przez alt. Powrót do kwartetowego frazowania zdaje się być
wyjątkowo udany, choć narracja płynie o tempo wolniej i pachnie dobrym bluesem.
Czas na ekspozycję altu, wyjątkowo piękną, a tuż po niej kornetu, który wcale
nie chce być gorszy. W tak zwanych międzyczasach, mnóstwo ciekawych zwarć i komentarzy.
Gdy jeden z dęciaków proponuje solową ekspozycję, muzyka płynie niemal straight ahead jazzem, jeśli dochodzi do
wspólnego frazowania kornetu i altu, całość zionie free jazzowym ogniem. W 20
minucie, jakby na podsumowanie pierwszej części koncertu (strony winyla), zmysłowe
solo Stevensa – bardzo dynamiczne, na poły rockowe. Całość skomentowana jest podwójnym
atakiem dętych i smykiem basu – piękne, aylerowskie, czynione niemal w estetyce
free improv, zwieńczenie Part I.
Druga strona winyla podzielona jest na dwie części. W ramach
introdukcji, spokojny blues, pełen jazzowej zadumy. Kornet rzewnie śpiewa, ale
gdy podłącza się alt, flow nabiera
ognia i płynie nad wyraz szerokim strumieniem. Jazzowy drive Johna dynamizuje opowieść w 6 minucie, ale muzycy nadal nigdzie
się nie śpieszą, a molowy nastrój tej pieśni
zdaje się udzielać wszystkim, po obu stronach sceny. W tle ktoś gardłowo
zawodzi smutną melodią. Oba wszakże dęciaki,
co rusz sygnalizują ochotę do free jazzowego ciągu dalszego. Alt sieje ferment
strukturą narracji i barwą brzmienia, kornet raczej tłumi emocje, a sekcja znów
sięga po swingujący scenariusz.
Czas na finałowy fragment koncertu - bas, melodia grana
przez kornet i alt, jakby muzycy w głowach mieli zapisany jakiś temat do
ogrania. Perkusja wchodzi do gry po parudziesięciu sekundach. Dęciaki repetują melodię, aż do momentu,
gdy rozlewa się ona w swobodny strumień improwizacji. Poszukiwanie zagubionego
na moment jazzowego frazowania odbywa za pomocą niemal bopowej ekspozycji
Gjerstada w duecie z basem, który poza rysowaniem pięknych pętli melodii,
dostarcza także garść bystrych improwizacji. Powrót do formuły kwartetu
dynamizuje nagranie. Po chwili wszakże muzycy decydują się już obrać kierunek
ku zakończeniu koncertu. Kornet plecie samotne frazy na boku, po czym wszyscy
wracają do bluesowego tematu, który zarysowali wiele minut wcześniej.
*) pełny tekst polski i angielski, wraz z komentarzem
Gjerstada, znajdziecie dokładnie tutaj: https://spontaneousmusictribune.blogspot.com/2019/01/frode-gjerstad-and-more-details-about.html
**) Nagranie ukazuje się pod nazwiskami muzyków, nie zaś,
jako Detail (Detail Plus), jak inne nagrania tria z Bradfordem, wydane w latach
80. Odpytany na tę okoliczność Gjerstad odrzekł, iż sam nie wie, dlaczego tak
się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz