Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Dörner! Fernández! Prats! Venusik on Air!


Uwaga! Trybuna Muzyki Spontanicznej i jej przemądrzały Pan Redaktor, są współwydawcą tej płyty! Wszelkie słowa zachwytu, jakie za chwilę przeczytasz, mogą być podyktowane jedynie chęcią zwiększenia sprzedaży! Innymi słowy – dalej czytasz na własną odpowiedzialność!


Czas i miejsce zdarzenia: 2 listopada 2017 roku, Studio Rosazul (Barcelona).

Ludzie i przedmioty: Axel Dörner – trąbka i elektronika, Agustí Fernández – fortepian, Ramon Prats – perkusja i instrumenty perkusyjne.

Co gramy: muzyka swobodnie improwizowana (all music by the musicians).

Efekt finalny: pięć improwizacji z tytułami, łącznie 50 minut i 4 sekundy. Wydane pod nazwiskami muzyków i tytułem Venusik przez Multikulti Project/ Spontaneous Music Tribune Series. Dostępne na rynku od 9 listopada br.




Przebieg wydarzeń/wrażenia subiektywne:

AEM. Układ przestrzenny na początku tej opowieści, od lewej spoglądając, jest następujący: preparowane piano, cicha, ambientowa trąbka i preparowana perkusja. Obie flanki zdają się grać niezwykle podobnie, arsenał dźwięków, jakie wydają jest bardzo zbliżony (co będzie charakteryzować zdecydowaną większość czasoprzestrzeni tej rejestracji). Środek od startu grzmi, złorzeczy przytłumionym głosem, prycha i sapie, dudni, trwa i trudno jest precyzyjnie wskazać, za które dźwięki jest w pełni odpowiedzialny. Tymczasem na bokach ciężkie, preparowane oddechy akustycznych przedmiotów, szelest, meta szum, głucha fonia. Elektronika przytwierdzona do blaszaka delikatnie gotuje się w szorstkiej brytfannie. W 4 minucie, to elektroakustyczne przymierze grzmoci na potęgę, a flanki w ramach reakcji spokojnie eskalują się (ze strony Ramona więcej akcentów perkusyjnych). Narracja staje się gęsta, rwana, dalece emocjonalna – mnóstwo dźwięków w jednostce czasu.  W 7 minucie Axel dmie głośniej, puszcza duże bąble powietrza. Po chwili cała trójka efektownie szuka finałowej ciszy.

SSO. Wstęp smakuje post-industrialnym chaosem! Agresywny drumming, piano po raz pierwszy zdaje się generować dźwięki samą klawiaturą, trąbka brzmi akustycznie. Kind of progressive free jazz as well! True power trio! Muzycy śmiało decydują się na galop. Wrzący tygiel narracji zieje ogniem. Fire music! Po 4:44, kolejny świetny finisz, tu na klawiaturze i suchym werblu i tomie.

SRON. Gęsty las stylowych preparacji z trzech źródeł. Trąbka prycha dość miarowo. Nie pierwszy popis small drummingu ze strony Ramona (to jego królestwo!).  Skupiona marszowa narracja, które ewidentnie szuka pretekstu do pełnowymiarowej eskalacji. Axel trochę rozrabia, prawdziwy zuch! Zgodnie z oczekiwaniami, muzycy biorą się za łby i zwinnie rozpędzają. Dźwięk za dźwiękiem, oddech za oddechem. Axel dmie do samego nieba i stymuluje poziom hałasu. Agusti tonie w kolejnym spazmie zmysłowych preparacji. W 6 minucie nagłe spowolnienie – kołyszące fale fonii, płaty ambientu, zapach oniryzmu, bardzo płynna masa półdźwięków. Piękny moment! Wszystko wokół szumi, delikatnie szeleści, a parametry trzeciego odcinka zerują się w oczekiwaniu na czwarty fragment płyty.

SUPARCO.  Czwarta historia wyłania się z mgły, obrośnięta jest wilgotną paprocią. Axel psychodelizuje na zwolnionym pogłosie, Agusti zdaje się być zaplątany w najdalsze struny. Poziom kreacji rośnie w uszach, dynamiczne dźwiękotwórstwo wedle sygnałów eskalowanych przez trębacza. What a game! Piano wpada w dron, trąbka podobnie, ale pasmo wyżej, nadaktywny drumming! Epicki rozmach, wodotryski piękna! Na finał komentarz Agustiego wprost z klawiatury, repetujący syk trąbki, orgia talerzy, wreszcie szczypta post-elektroniki.




SNSB. Muzycy zdają się mieć dużo czasu, ostatnia opowieść tego wieczoru znacząco bowiem przekroczy 17 minutę. Preparacje na flankach, mikro drony trąbki. Sytuacja dramaturgiczna tylko pozornie wydaje się znajoma. Small talk Agustiego i Ramona w oczekiwaniu na zdanie odrębne ze strony Axela. 4 minuta i wszystko w tej zabawie cudownie klei się do siebie. Strongly molecular! 8 minuta i obie flanki aż drżą z podniecenia, a trąbka śpiewa piosenkę post-nuklearną. Nie rzadko instrument Agusti brzmi jak percussion, równie często Ramon sprawia wrażenie, jakby siedział przed klawiaturą. A Axel płynie bardzo szerokim strumieniem. Zdecydowanie groźny moment wieczoru, prawdziwy taniec nad przepaścią. Temperamenty buzują, emocje w rozkwicie. Pianista wpada w trans, już dawno zapomniał, jak się nazywa. Trębacz repetuje, a talerze drummerskie toną w ogniu. Tak upływa nam 13 minuta finału.  Uzasadnione dramaturgicznie spowolnienie odbywa się w niebanalnych oparach elektroniki. Agusti pokornie wraca na klawiaturę, jest wszakże demoniczny i chytrze zawłaszcza znaczną połać narracji. Axel znów śpiewa, a Ramon sprawdza temperaturę werbla i tomów. Struktura finału tryska urodą. Nie brakuje małej eskalacji. Dobitne stemple elektroniki, coś delikatnie huczy w oddali. Kompletnie nie wiemy, kto lub co, odpowiada za ostatni dźwięk na planecie Venusik.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz