Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

piątek, 7 stycznia 2022

El Pricto & Discordian Community Ensemble in Degenerative Music #2!


El Pricto, wenezuelski artysta jakże wielu talentów, odmieniany na tych łamach przez wszystkie przypadki, pojawił się na opublikowanej w ubiegłym tygodniu liście 50 Reasons to Remember The Year 2021 dokładnie sześć razy! Jedynie z czystej przyzwoitości wobec innych muzyków tego świata, jego ujawnienia skończyły się na tych sześciu przypadkach. Bo powodów, by dobrze zapamiętać 2021 rok z Pricto w tle było... jeszcze kilka! Choćby płyta, o której kilka słów poniżej!

Degenerowanie klasycznych partytur (tj. przekładanie oryginalnych zapisów nutowych na gesty sterujące procesem improwizacji), to jedno z ulubionych zajęć Wenezuelczyka. Temu niecnemu procesowi były już poddawane kompozycje Liggetiego, Beethovena, a całkiem niedawno, tu na żyznej, krajowej ziemi, dzieła Szymanowskiego, Karłowicza i samego boga klasyki - Chopina! Najnowszą ofiarą Pricto jest Joseph Haydn i jego kwartet smyczkowy Opus 76, część czwarta.

Poniżej garść emocji, jakie spłynęły z wirtualnego pióra Pana Redaktora w trakcie odsłuchu dwóch podejść do zacnego dzieła austriackiego mistrza klasycyzmu, poczynionych przez kwintet składający się z podwójnych skrzypiec i wiolonczeli oraz perkusji wspartej elektroniką (wszystko pod kierunkiem Pricto!). Dodajmy, iż first movement został tu określony jako całkowicie zdegenerowany, drugi zaś jako trochę zdegenerowany.

 


Gęsto frazujące, zawieszone w chmurze narracji smyczki od startu zdają się tu zadawać strunom akustyczne katusze. Ich nerwowe pasaże kontrapunktowane są hałaśliwymi wybuchami całego kwintetu, tuti grande! W tak zwanym międzyczasie w potoku ścisłe polepionych dźwięków znajduje się jeszcze mikro przestrzeń na drobne galopady skrzypiec. Zmysłowa, ale jakże boleściwa opowieść, pełna groźnych, mrocznych westchnień z offu, brnie tu do przodu z niemal rockowymi emocjami. Smyczkowej kanonadzie towarzyszą perkusyjne akcesoria, które dość swobodnie preparują. Po pewnym czasie na lewej flance odnotowujemy drobny, post-barokowy śpiew cello, na flance zaś przeciwstawnej niezobowiązujące pizzicato skrzypiec. Ale rzeczone kontrapunkty niczym walec, wciąż dają moc i nie proszą o wyjaśnienia. Muzycy pracują na dużej dynamice, zatem niezalenie od innych walorów artystycznych dzieła, możemy zachwycać się także umiejętnościami technicznymi wszystkich uczestników tej zdradzieckiej rejterady! W pewnym momencie narracja zdaje się osiągać istotny szczyt ekspresji, który śmiało pomieściłby się w ramach gatunkowych free jazzu! Po znaczącym spowolnieniu czekają na nas z kolei całe plejady efektownych lamentów i zgrzytania zębami. Pricto na tyle intensywnie steruje poczynaniami muzyków, iż cała opowieść wydaje się być po kilkudziesięciu przebiegach samonakręcającą się spiralą zdarzeń, pełną drobnych erupcji bolesnej zadumy i efektownych wybuchów jakże dynamicznych emocji. Nie brakuje kompulsywnych zagęszczeń, które wręcz proszą się o epitet noise. Sam finał, po ponad 26 minutowej galopadzie, pachnie stadionowymi, prawdziwie rockowymi emocjami.

Drugi movement od pierwszego dźwięku staje w dużej opozycji do swego poprzednika. Mroczne, rozhuśtane intro zmyślnie kroi ramy dla leniwej, ale nerwowej narracji. Post-harsh-barok snuje się po podłodze i szuka ukojenia w drobnych, urywanych frazach skrzypiec i wiolonczeli. Swoje dokłada czerstwa perkusja, upstrzona iskierkami elektroniki. Tempo wydaje się stabilne, a emocje leżą po kątach, niczym pijani biesiadnicy. Tuż potem następuje faza smyczkowych zawodzeń, wsparta kiściami rezonujących talerzy. Nowe życie w tej degrengoladzie stylistycznej pojawia się po dziewiątej minucie. Rośnie tempo, eksplodują emocje, a kwintet zaskakująco szybko wspina się na całkiem poważne wzniesienie, po czym leniwie opada w otchłań dziwnych, przesterowanych fraz. Muzycy potrzebują jeszcze paru chwil, by choć trochę uspokoić się. Ostatnia minuta nie jest jednak spokojna, wszędzie tli się rezonans, a emocje przygasają jakby wbrew woli artystów.

 

El Pricto/Discordian Community Ensemble Degenerative Music #2 (Discordian Records, DL 2021). Joan Torné – perkusja i elektronika, Jaime Del Blanco oraz Francesc Llompart – skrzypce, Joao Braz oraz Mariano Camarasa – wiolonczele, El Pricto – dyrygent, spontaniczny degenerator.  Nagrane w trakcie Nocturna Discordia #264, Soda Acùstic, Barcelona, 21 października 2021 roku. Dwa utwory, czas trwania – 39:42.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz