Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

wtorek, 10 czerwca 2025

Evan Parker & Bill Nace in Branches!


Legendę improwizowanego saksofonu, Evana Parkera, odnajdujemy kilka tygodni po hucznych 80. urodzinach w przepięknych okolicznościach londyńskiego Cafe Oto. Na scenie towarzyszy mu o kilka dekad młodszy, amerykański gitarzysta Bill Nace wyposażony w dwustrunową, japońską gitarę taishōgoto podłączoną do prądu.

Muzycy pichcą dla nas czterdziestominutowy set, będący nieprzerwanym ciągiem dźwięków, zlepiony z tłustych elektrycznych i akustycznych fraz. Efekt musi budzić nasz szacunek, zarówno z punktu widzenia jakości artystycznej, jak i ekspresji, tudzież mocy włożonej w jego produkcję. Tak, Parker definitywnie nie odpuszcza, doprawdy wciąż stać go na wszystko, a siła jego oddechu cyrkulacyjnego zdaje się nie mieć granic.



 

Muzycy zawiązują supeł narracji po ledwie kilkusekundowej introdukcji pełnej gitarowego szumu i saksofonowej melodii o delikatnie folkowym posmaku. Formują potężną pętlę, której nieustanne powtarzanie jest osią dramaturgiczną koncertu. Ich flow ma w sobie zaszyty rytm, a nasączony jest hukiem strun podłączonych do prądu wysokiej mocy i saksofonowego krzyku, niesionego nieśmiertelnym oddechem cyrkulacyjnym. W fazie początkowej można odnieść wrażenie, że oba instrumenty frazują imitacyjnie, z czasem zyskają jednak separatywne ścieżki, a emocje ogniskują się na dysonansie, jaki tworzy potężny sound gitary i taniec lekko brzmiącego saksofonu sopranowego.

Intensywność owej mantry faluje. W niektórych momentach wydaje się, że Parker robi drobne przerwy, ale topią się one w strudze kreatywnego hałasu generowanego przez Nace’a. Czy takowe robi ten drugi, trudno orzec, albowiem prąd, który niesie jego instrument nie generuje choćby sekundy pustego przebiegu. A jeśli przez moment tak się dzieje, saksofonista traktuje to jedynie jako pretekst do kolejnej eskalacji.

Ta swoista way of no return potrafi być melodyjna i pokrętnie taneczna, bywa, że każda fraza jest zaskakująco śpiewna, co nie zmienia faktu, iż ów dwugłowy wulkan ekspresji nie zastyga choćby na moment. W drugiej fazie improwizacji wydaje się, że flow gitarzysty nieznacznie rozmywa się. Czujny saksofonista najpierw napina mięśnie, a potem delikatnie uspokaja się. Wszystko to może być jednak złudzeniem naszych receptorów słuchu skąpanych w strumieniu ognistych dźwięków. Być może w okolicach trzydziestej czwartej minuty w głowach muzyków pojawia się myśl, by swe dzieło kończyć. Tak, czy inaczej koncert trwa jeszcze 6 minut – saksofon zamienia się w szklisty dron, a gitara - zanurzona w tumanie końcowego sprzężenia - ociąga stan wiecznej ciszy.

 

Evan Parker & Bill Nace Branches (Otoroku, LP 2025). Bill Nace – elektryczne, dwustrunowe taishōgoto oraz Evan Parker – saksofon sopranowy. Nagranie koncertowe, Cafe OTO, Londyn, maj 2024. Jedna improwizacja, 41 minut.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz