Pokrewne Namiętności i inne archiwalia

piątek, 24 października 2025

Herzog, Muche & Nillesen play Anasýnthesi!


Kontrabasista Constantin Herzog, puzonista Matthias Muche oraz perkusista Etienne Nillesen muzykują wspólnie od kilku lat. Jeśli zawartość ich bandcampowej strony nie kłamie opublikowali właśnie szósty album. Bywało, iż jako trio tytułowali się TON lub T.ON. Tym razem okładkę płyty (a raczej jego grzbiet i inlay) zdobią jedynie nazwiska samych muzyków. Wydawcą jest pewien szwedzki label, którego front covery, to każdorazowo ciemnoszara plama nieokreślonego, ale zawsze groźnego mroku.

Muzycy prezentują na albumie nazwanym Anasýnthesi jedną rozbudowaną ekspozycję, którą zwą śmiało kompozycją, choć to raczej efekt dobrze ustrukturyzowanego procesu improwizacji. Budowanego z mozołem, świetnie udramatyzowanego i zdającego się nie marnować choćby sekundy na zbędne akcje, tudzież niepotrzebne dźwięki. Wyśmienite nagranie, podobnie zresztą jak wszystkie poprzednie dokonania tego tria. Jeśli to wasz pierwszy kontakt z nimi, tym większa winna być radość z odsłuchu.

 


Leniwą, minimalistyczną, skupioną akcję zawiązuje wysoko posadzony dron kontrabasowego smyczka, równomierny szmer przedmiotów na werblu i matowe, post-melodyjne westchnienia puzonu. Całość zdaje się być molowa, oniryczna, niemal egzystencjalna w swojej skłonności do zadawania pytań, na które nie ma odpowiedzi. Delikatnie pulsuje, zmienia barwy, schodzi niżej na kolanach (brawa dla smyczka), nabiera nieco kameralnego suspensu. To strwożony śpiew rezonujących, metalicznych przedmiotów i dętej, blaszanej tuby. Po pięciu minutach następuje subtelna zmiana klimatu. Smyczek znów wspina się ku górze, puzon zaczyna głębiej oddychać i wpadać w imitujące frazy interlokutora. Na werblu ciągle coś chrobocze, syczy i szeleści. Opowieść ma formułę dronową, ale jej faktura zdaje się zmieniać permanentnie. Po kolejnych kilku minutach każdy uczestnik tej gry śpiewa, czyniąc to zarówno na wdechu, jak i na wydechu. Wszystko lepi się do siebie i stanowi jedno muzyczne ciało. 

Po upływie kwadransa nieistniejącą scenę opanowuje kompulsywna cisza. Z mgły niedopowiedzenia wyłania się pierwszy dźwięk z werbla, który niespodziewanie tonie w ciszy. Po kolejnych kilku westchnieniach swoją opowieść rozpoczynają smyczek i puzon. Filigranowa, rozhuśtana opowieść toczy się przy wtórze szeleszczącej ciszy. Jest równie mroczna, jak oniryczna, znów z masą znaków zapytania i szczyptą definitywnie kameralnej zadumy. Po dwudziestej minucie muzycy i ich spłoszone instrumenty jakby nabierali wiatru w żagle. To teraz symfonia śpiewu zawieszonego tuż pod nieboskłonem, która zastyga w porannej mgle, ale potem nabiera lękliwej intensywności. Jeszcze tylko zejście do głębokiej krypty, a potem imponująca, drżąca finalizacja. Cisza po ostatnim dźwięku wydaje się wyjątkowo niepokojąca.


Herzog/ Muche/ Nillesen Anasýnthesi (Thanatosis, CD 2025). Constantin Herzog – kontrabas, Matthias Muche – puzon oraz Etienne Nillesen – snare drums. Nagrane w Tersteegenkirche, Kolonia, Niemcy, październik 2024. Jedna kompozycja, 33 minuty.



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz