piątek, 17 października 2025

Toc & Jean-Luc Guionnet in la malterie!


Francuskie trio Toc cieszy nasze uszy już od kilkanastu lat. Wydali dużo albumów, zagrali setki koncertów (nie ominęli w tym zacnym dziele pewnego spontanicznego festiwalu w zachodniej Polsce), chętnie wchodzą w kwartetowe koincydencje. Ich muzykę zwykliśmy obrazować sytuacją, w której słynni The Doors, po śmierci swojego wokalisty, kontynuują karierę w instrumentalnym trio i skupiają się wyłącznie na improwizacji.

Tak, definitywnie kochamy Toc i bardzo cieszymy się, iż w naszych odtwarzaczach wylądowała właśnie ich nowa płyta. I to w wersji trio+ z francuskim kolegą, świetnie nam znanym saksofonistą Jean-Luc Guionnetem. So, welcome!

  


Sytuacja jest zdecydowanie koncertowa, znana nam miejscówka w Lille i jedna improwizacja, która trwa dwa kwadranse i trzy minuty z sekundami. Początek nagrania wydaje się typowy dla tocowych introdukcji – rytmiczne szmery na werblu, strzępy gitarowych fraz i plamy rozgrzewającego się Fendera. Saksofonista pojawia się w grze po kilkudziesięciu sekundach, jest nieco wystudzony, jakby w oczekiwaniu na interakcje partnerów. Muzycy potrzebują tu ledwie kilku chwil, by uporządkować szyk i ruszyć w podróż, dla której free jazz, fusion, rockowa psychodelia, tudzież ognista ściana dźwięku są w pełni akceptowalnymi opcjami. Flow z każdą chwilą zdaje się rozlewać coraz szerszym korytem. Przypomina dziecięcy kalejdoskop, tyle, że pleciony wyłącznie mrocznymi barwami.

W okolicach dziesiątej minuty kwartet jest już w kipieli, w szalonym tańcu, który ciągnie ku kolejnym wzniesieniom ekstremalnie rozgrzany saksofonista. Po kilku minutach muzycy zdejmują jednak nogę z gazu i przechodzą w tryb drżącego wyczekiwania. Każdy dodaje teraz do strumienia dźwiękowego indywidualne zdobienia i smaczki dźwiękowe. Opowieść przybiera formę kołysanki, która z każdym kolejnym wahnieniem nabiera intensywności. Saksofonista znów staje na froncie i wzywa do walki. Gitarzysta wpada w trans, choć niekoniecznie pnie się ku kolejnemu wzniesieniu. Pianista i perkusista rozglądają się wokół i szukają nowych inspiracji.

Tymczasem perkusja wpada w umiarkowanie dynamiczny 2step i zdaje się kierunkować kwartet niejako na nowo. Tuż po przekroczeniu dwudziestej piątej minuty muzycy znów stają w ogniu emocji, choć w przeciwieństwie do poprzedniej tego typu sytuacji flow wydaje się bardziej rozrzedzony, niepodziewanie swobodny, mimo wysokiego poziomu intensywności. W tym momencie każdy z artystów wydaje się mieć swój pomysł na drobną destymulację. Ale do tej jednak nie dochodzi. Finał koncertu, to kolejny spazm ekspresji, który zostaje wyjątkowo zwinnie ugaszony i umiera przy wystudzonych dźwiękach gitary.

 

Toc & Jean-Luc Guionnet Quelques idées d’un vert incolore dorment furieusement (Circum-Disc, CD 2025). Jean-Luc Guionnet – saksofon, Jérémie Ternoy - Fender Rhodes, piano bass, Ivann Cruz – gitara oraz Peter Orins – perkusja. Nagrane w la malterie, Lille, Francja, marzec 2024. Jedna improwizacja, 33 minuty.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz