W królewskim Madrycie, tamtejszym Pałacu Rocka, w marcu ubiegłego roku zebrała się trójka muzykantów – saksofonista Luis Erades, gitarzysta Pablo Rega i perkusista Fernando Lamas. Każdy przybył tu z innej części Hiszpanii, każdy po to, by zagrać ognisty koncert free inspirowany najprzeróżniejszymi gatunkami, nade wszystko zaś wolnym jazzem i jakże swobodnym rockiem. Dokumentacja fonograficzna tamtego spotkania dociera do nas na poręcznym dysku kompaktowym, wydanym w jakże odległym, z perspektywy stolicy największego królestwa Iberii, skromnym, słowiańskim Poznaniu.
Z atmosferą koncertu zaprzyjaźniamy się słuchając pomruków
barytonu, zgrzytów i hałaśliwych zdobień gitary, wreszcie spokojnego, wyważonego
drummingu. Z tego kłębowiska drobnych
zdarzeń artyści budują linearną narrację nakierowaną na ekspresję prawdziwie
free jazzową. Saksofonista frazuje nad wyraz oryginalnie, w dynamiczną ekspozycję
wplata dźwięki preparowane, równie intrygująco brzmi tu gitarzysta, która w
jednej pętli narracyjnej zdaje się konsumować wszelkie doświadczenia gatunkowe,
wreszcie perkusista, który dba o rytm, pilnuje post-rockowego niemalże szyku pochodu.
Już po pięciu minutach muzycy tłumią emocje. Dęciak milknie, gitara szuka
ambientu, a werbel i tomy każdej ze swych krawędzi. Powrót saksofonu oznacza tu
powolny, ale jakże intensywny potok dźwięków preparowanych ze strony każdego z uczestników
spektaklu. Kreują leniwego post-bluesa wystudzonej gitary i nerwowego dęciaka.
Druga improwizacja startuje tu z piskiem opon. Gitarzysta sprzęga
na potęgę, saksofonista krzyczy i popiskuje, perkusista uderza gwałtownie w glazurę
werbla. Martwa jeszcze dynamika daje tu przestrzeń na kolejne dźwięki z jakże szerokiej
palety technik rozszerzonych. Nerwowa perkusja wszakże nie czeka i narzuca
stylowe tempo. Rysuje połamany rytm, który sprzyja produkowaniu dźwięków
saksofonu i gitary, jakże nieoczywistych w zastanej sytuacji scenicznej. Opowieść
robi się gęsta, głośna, czerstwa i dalece rockowa. Po upływie ósmej minuty ów
szczebiot emocji gaśnie do poziomu wystudzonych perkusjonalii. Niespokojna
cisza, preparowane frazy gitarzysty, być może doposażonego w smyczek. Zaskakujących
dźwięków szuka tu także perkusista, a niespokojna, szemrana narracja łyka nowe
porcje emocji. Ostateczny sygnał do free jazzowego ataku daje tu wyjątkowo hałaśliwa
gitara. Improwizacja wrze!
Trzecią opowieść otwiera perkusista. Kleci dla nas rozbudową
i niebanalną ekspozycję solową. Gitara wybudza się spokojnym, jazzowym frazowaniem,
z kolei saksofon zuchwale pokrzykuje. Narracja szybko łapie dynamiczny drive, dobrze wsparta na gitarze, która
brzmi teraz wyjątkowo basowo. Wszyscy idą tu na szczyt, niesieni post-rytmiczną
strukturą narracji, tryskając złymi i dobrymi emocjami jednocześnie.
Czwartą improwizację otwiera dla odmiany gitarzysta. Kreuje minimalistyczny
świat dźwiękowych niedopowiedzeń. W tubie saksofonu drobne kłęby dymu, na
werblu coś delikatnie trzeszczy. Skromne drony, małe sprzężenia, perkusyjne
szczoteczki. Gitara szuka dubowego pogłosu, dęciak cierpi, perkusja drży jak
osika. Wszystko zdaje się tu pachnieć pożegnalną balladą. Ale to zasłona dymna!
Najpierw samotny saksofon, potem w duecie z perkusją szykują bazę dla finalnej eksplozji.
Powrót gitary to prawdziwe trzęsienie ziemi, psychodeliczna burza z piorunami. Rock Palace płonie!
Trinity Live at Rock
Palace (Multikulti Project/ Spontaneous Music Tribune Series, CD 2023).
Luis Erades – saksofon altowy i barytonowy, Pablo Rega – gitara elektryczna
oraz Fernando Lamas – perkusja. Nagranie koncertowe, Rock Palace, Madryt, marzec 2022. Cztery improwizacje, 43 minuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz