poniedziałek, 30 września 2019

Webster, Trilla & Dymny! Oleszak & Turner! Spontaneous Live Series and its new editions!



Koncertowa seria wydawnicza, realizowana przez Trybunę Muzyki Spontanicznej pod nazwą własną Spontaneous Live Series, została zainaugurowana wiosną bieżącego roku płytą o numerze katalogowym 001 – Witold Oleszak with Luis Vicente and Vasco Trilla Live at 1st Spontaneous Music Festival. Kilka redakcyjnych słów o jej zawartości można sobie przypomnieć dokładnie w tym miejscu.

Nagranie powyższe wspominało pierwszą, majową edycję Festiwalu w roku 2018. Już w najbliższy czwartek startuje edycja trzecia, nazwana New Wave Of Impromptu, a w tej właśnie chwili przypomnimy sobie … edycję drugą, która pod nazwą własną Drumming Now! odbyła się w listopadzie 2018 roku. Pomogą nam w tym kolejne płyty serii koncertowej, pod numerami 002 i 003. Poniżej garść redakcyjnych impresji na temat obu płyt. Informujemy, że autor niniejszego tekstu oraz strony, którą właśnie wybraliście w wyszukiwarce internetowej, jest ich wydawcą, zatem czytacie i słuchacie na własną odpowiedzialność, najlepiej po … uprzednim zakupieniu obu krążków. Od czwartku w poznańskim Dragonie, a w piątek także w Pawilonie, będzie to zresztą fizycznie możliwe.




Colin Webster & Vasco Trilla with Michał Dymny Live at 2nd Spontaneous Music Festival (Spontaneous Live Series 002, CD 2019). Credits: Colin Webster – saksofon altowy, Vasco Trilla – perkusja i perkusjonalia, w drugim secie także Michał Dymny – gitara elektryczna. Łącznie 53 i pół minuty, zarejestrowane w Dragonie 9 i 10 listopada 2018 roku.

Set pierwszy – duet. Suche oddechy saksofonu, a w tle test sprawności zestawu perkusyjnego – swawolne rozpoznanie walką, rodzaj łaskotania po piętach, znaczą pierwsze w życiu spotkanie sceniczne Szkota i Katalończyka. Na złapanie wspólnego, free jazzowego flow potrzebują ledwie kilkudziesięciu sekund. Zegar dobrej dynamiki bije równomiernie. Galop, wilczy taniec altu w powłoce wielowymiarowego drummingu staje się faktem już po 120 sekundach. Pierwszy break for silence ma miejsce po 7 minucie – zmysłowy rezonans talerzy i cisza na samym dnie tuby. Szelest małych robaczków Trilli brzmi tu niczym wystrzał armatni. W połowie seta swoje bystre solo ma alt, po czym, już z pomocą perkusji, obaj artyści budują nowy, gęstszy strumień dźwięków. Nabierają mocy z błyskiem w oku. Jeszcze tylko kilka istotnych zmian w tempie narracji i set dobija do ostatniego dźwięku.

Set drugi – trio. Na wejściu garść preparacji gitary i saksofonu. Małe frazy, rezonans talerzy – mgława, ale zmysłowa rozbiegówka. Kind of impro ambient! Wątek buduje Dymny, koledzy lepią się do niego, niczym stado szarańczy. Dobra akcja jest ich udziałem niemal po ułamku sekundy. Po 4 minucie woda już wrze w kociołku! Zadziorny alt, mocny drumming i półrockowa gitara, która za moment - po drobnym uspokojeniu - złapie pomiędzy strunami siarczyste pasma dubowej psychodelii. Kolejną fazą seta jest budowanie onirycznego klimatu – Vasco uruchamia armię swoich małych przedmiotów, Michał szuka drugiego dna pudła rezonansowego, a Colin pływa ze śpiewem na ustniku po nieboskłonie kamienicy. Barokowe bogactwo! Po 13 minucie sekwencja dramaturgiczna zdaje się zakreślać pętlę. Zmysłowe small talks w podgrupach mroku i ambientu, psycho przestery na kablach, błysk talerzy. Po czasie dobry moment na free jazzową kipiel odnajdujemy w duecie gitary i saksofonu. Vasco powraca mocą swych perkusjonalnych świecidełek, a finał seta osiąga gęstość ciekłego ołowiu.




Witold Oleszak & Roger Turner Live at 2nd Spontaneous Music Festival (Spontaneous Live Series 003, CD 2019). Credits: Witold Oleszak – fortepian, preparowany fortepian, Roger Turner – perkusja i perkusjonalia. Łącznie niespełna 33 minuty, zarejestrowane w Dragonie 10 listopada 2018 roku.

Delikatny stukot młoteczków fortepianu, które z mozołem szukają głęboko umieszczonych strun. Posępna cisza uśpionych klawiszy. Po prawej stronie przestrzeni fonicznej trwa sprawdzanie gramatury skromnego zestawu perkusyjnego. Małe kroki, krótkie koincydencje dramaturgiczne. Mrok i precyzja każdego ruchu. Muzycy brną ku słońcu, niczym saperzy na polu minowym. Nie przeszkadza im to sukcesywnie rozgrzewać muskuły i zmysły kreacji. Oleszak preparuje i rezonuje, Turner z kocią zwinnością dba o niuanse brzmieniowe i narracyjne szczegóły. Nic tu nie umyka uwadze partnera, nawet w bardziej dynamicznych mikro próbach.  Muzycy świetnie się imitują, czuć w każdym dźwięku, iż znają się perfekcyjnie, że to bracia, choć z różnych matek. Budują opowieść z filigranowych fragmentów, dźwięków, których źródła pochodzenia nie są do końca znane. Które z nich są dziełem pianisty, które perkusjonalisty, to jedynie pytania retoryczne. Po 10 minutach są już przecież jednym, improwizowanym ciałem.

W dalszym toku opowieści pojawiają się frazy grane na pełnym oddechu, z klawiszy, z werbla i talerzy. Są i dźwięki z samego dna fortepianu, zmysłowe podrygi czystych szczoteczek perkusyjnych bez kontaktu z glazurą naciągów, oliwienie młoteczków, głaskanie i liczenie strun, szorowanie i czyszczenie talerzy na matowy połysk, wreszcie dźwięki suchych dzwonków. W drugiej fazie drugiej części seta muzycy brną w taniec, niczym para wiecznych kochanków, którym nie jest dane ostateczne spełnienie. W trzeciej części muzycy zdają się rozkładać pojedyncze dźwięki na elementarne molekuły. Nie stronią od dialogu w estetyce call & responce, czy też minimalistycznej repetycji. Na finał Witek decyduje się na spacer po zupełnie martwych już klawiszach, Roger toczy swoje małe, skrupulatne gierki. Plastry rezonansu, szum i spiekota podróży w poszukiwaniu ostatniego dźwięku, aż można śpiewać do fortepianu.


*****

Colin Webster i Witold Oleszak będą gośćmi wspomnianej wyżej trzeciej edycji Festiwalu, od 3 do 6 października 2019 roku w Poznaniu. Każdy z nich pojawi się na scenach festiwalowych aż czterokrotnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz