W poznańskim Dragonie zagrali w trzecią sobotę minionego listopada. Bliżej nieznana światu trójka muzyków z Lipska, dwóch młodych Niemców – Stephan Deller i Steffen Roth oraz zdecydowanie starszy od nich Włoch – Bruno Angeloni, wystawiła na pośmiewisko nasze głęboko zakorzenione w doświadczeniu przekonanie, iż o swobodnym, free jazzowym improwizowaniu wiemy wszystko i jakiekolwiek rozwiązania dramaturgiczne, czy brzmieniowe nie są nas w stanie niczym zaskoczyć.
Teraz, gdy sięgamy po debiutancką płytę tria Motusneu, argumentów
na dalsze kultywowanie naszego jakże błędnego przekonania nie mamy już w ogóle.
Ospedale, to doprawdy wyśmienite nagranie,
które choć używa niemal wyłącznie dobrze nam znanych środków artystycznego wyrazu,
buduje jakość, która pozostaje w naszych uszach długo po wybrzmieniu ostatniego
dźwięku.
Bazę improwizacji otwarcia kreuje stopa na bębnie basowym i rozkrzyczany od pierwszej sekundy alt. Po chwili podłącza się subtelne, czysto brzmiące, basowe pizzicato. Żywa narracja, tocząc się po równi pochyłej o niewielkim nachyleniu, lepi się niemal wyłącznie z udanych rozwiązań dramaturgicznych. Saperska precyzja sekcji rytmu, która mogłaby tu podróżować zupełnie sama, a i tak intrygowałby ponad miarę, no i wyzwolony alt, który zdaje się, że może sobie pozwolić na wszystko, ale i on dba o rynsztunek całości, tudzież właściwy kierunek podróży. Opowieść jest niebywale spójna, choć można odnieść wrażenie, iż każdy instrument pracuje tu w swoim tempie. Po delikatnym spowolnieniu dostajemy jeszcze lekkie, drummerskie solo i w ramach wisienki na tarcie bystry duet basu i perkusji. Finałowy powrót do tria eksploduje ekspresją, dodatkowo wspomaganą smyczkiem na strunach basu.
Drugą odsłonę otwiera dęta zajawka, którą szybko wspiera wysoko
frazujący smyczek i nerwowe talerze zestawu perkusyjnego. Tylko kilka ukradkowych
spojrzeń i trio bez zbędnej zwłoki rusza w dynamiczne tango. Na czoło orszaku
szybko sforuje się nad wyraz aktywny drummer,
muzyk, który zdaje się grać każdą częścią swego ciała, który wydaje się być
prawdziwie zwierzęcą maszyną do wybijania skomplikowanej faktury rytmicznej. Tu,
po spowolnieniu puentą improwizacji jest duet saksofonu i perkusji. Trzecią część
otwiera wyjątkowo nisko osadzony smyczek. Perkusja szeleści, a strwożony saksofon
wydaje pojedyncze dźwięki. Tu znów wystarczy kilka chwil, by trio ruszyło w
niemal free jazzową galopadę, zwłaszcza w momencie, gdy frazowanie basisty
przechodzi w tryb pizzicato. Sekcja rytmu
narzuca tu wyjątkową dynamikę. Saksofon delikatnie spowalnia, ale jego frazowanie
dobrze lepi się z eksplozywną perkusją i basem. Improwizacja gaśnie przy wtórze
perkusjonalnych błyskotek.
Czwarta improwizacja zmienia nieco zasady gry. Więcej w niej
dźwięków preparowanych, a w ustach Włocha pojawia się bardziej masywny dęciak. Najpierw
brzmi jak baryton, potem bardziej przypomina klarnet basowy. Narracja jest tu
kanciasta, pełna efektownych zakrętów, silnie reaktywna, ale także doposażona dużą
ilością powietrza pomiędzy pozornie gęstymi strugami fonii. Zdecydowanym mistrzem
ceremonii tej części albumu pozostaje Angeloni. Końcową improwizację otwiera
Roth moszcząc masywne przedmioty na glazurze werbla. Struny basy drgają, zaśpiewy
altu zapraszają na kolejną przebieżkę. Deller sięga po smyczek i to jest ostatni
sygnał do podkręcania tempa i zagęszczania narracji. Ekspresja całej trójki
zdaje się tu sięgać szczytów i wspaniale podsumowuje cały album.
Motusneu Ospedale
(Boomslang Records, CD 2023). Bruno Angeloni – saksofon altowy, Stephan Deller
– bas bezprogowy oraz Steffen Roth – perkusja. Nagrane w Off The Road Studio, Lipsk, maj 2022. Pięć improwizacji, 45:15.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz