wtorek, 15 listopada 2022

The Lisbon Story: Sousa, Pinheiro & Ferrandini and Cloud at rest!


Muzyce improwizowanej z Półwyspu Iberyjskiego poświęcamy od zarania dziejów mnóstwo czasu, ale nigdy nam dość tego niecnego procederu! W tym tygodniu proponujemy nowe nagrania powstałe wyłącznie w Lizbonie, tudzież jej przedmieściach!

Dziś na dobry początek prawdziwa, free jazzowa perełka z udziałem saksofonisty Pedro Alvesa Sousy, o którym pisaliśmy całkiem niedawno, oczywiście w samych superlatywach i jego równie wyśmienitych kompanów – pianisty Rodrigo Pinheiro i perkusisty Gabriela Ferrandiniego. A w piątek spodziewajcie się kolejnych świeżych nagrań ze stolicy Portugalii. Zachodni skraj Starego Kontynentu jak zwykle w doskonałej formie!



 

Muzycy rozpoczynają swój niezwykły spektakl nad wyraz kolektywnie i w ten sposób będą czynić swoją improwizowaną powinność poza skończoną, jakże skromną liczbą przypadków. Skupienie, precyzja każdego ruchu, swoboda działania! Wszystko czynione tu jest na niemal modelowym parkerowskim wdechu, co stanowi oczywiście przywarę tenorzysty, ale w tak zadanej scenerii równie wyśmienicie czuje się zarówno pianista, jak i perkusista. Narracja szybko nabiera tempa i kontrolowanej intensywności mocą dramaturgicznych pomysłów wszystkich, a pianisty w szczególności. Swobodna improwizacja z free jazzowymi korzeniami wiedzie nas, przynajmniej w zakresie skojarzeń, w kierunku Schlippenbach Trio i trudno nie uznać takiego porównania za wyjątkowo trafne. Narracja faluje, bo takie są uroki demokracji, syci się najczęściej grą na małe pola, subtelnymi pytaniami i zwinnymi ripostami. Każdy z artystów dokłada tu indywidualną cegiełkę do obrazu całości, a każdy odcinek podróży mieni się świetną kooperacją, instynktem stada, które skutecznie przewiduje przebieg wypadków dźwiękowych.

Druga improwizacja, najdłuższa na płycie, zaczyna się spokojną balladą, z punktowym piano i zadumanym, leniwie wzdychającym tenorem. Duet otwarcia czeka tu nieco ponad minutę na inicjację ze strony filigranowych, sapersko precyzyjnych drums. Narracja zyskuje na dynamice, ale pomiędzy frazami wciąż kłębi się dużo przestrzeni do zagospodarowania. Opowieść z czasem pęcznieje, nadyma się plejadą bystrych fraz i dramaturgicznych subtelności. Przez moment piano zostaje samo na scenie i kreuje minimalistyczne pasaże przy zachodzącym słońcu. Najpierw wraca perkusja, potem saksofon i już we trójkę plotą nowe, niestworzone historie o miłości. A emocji wciąż przybywa.

Kolejne odcinki lizbońskiej podróży są nieco krótsze, skondensowane w formie, ale często buchające niekontrolowanymi emocjami. Trzecią historię klecą z drobiazgów, zmysłowych short-cuts. Ślady inside piano, punktowe uderzenia po werblu i tomach, nieśmiały tembr tenoru. Oto abstract post-classic z free jazzowym nerwem w uśpieniu. Kolejna mikro narracja, to solowa ekspozycja pianisty, która zostaje burzliwie skomentowana przez powracających z chwilowego niebytu rozleniwionych partnerów. Z kolei piątą opowieść otwiera tenorzysta. Wejście pozostałych niemal natychmiast buduje tu dość dynamiczną sytuację. Narracja lepi się z małych wulkanów ekspresji i stempli suchego powietrza. Szósta improwizacja od startu pełna jest zadziornych, ekspresyjnych fraz ze strony każdego z uczestników wycieczki. Muzycy stawiają jednak kroki bardzo rozważnie, a ich taniec połamanymi frazami generuje nawałnicę brzmieniowych subtelności. Z czasem narracja nabiera tu jednak intensywności godnej opowieści otwarcia. Free jazz pełną gębą! Przedostatni odcinek muzycy rozpoczynają z werwą, na raz, ale natychmiast tłumią emocje i ustawiają się w szyku duetowym – minimalistyczne piano i drżące talerze. Slowly but not deadly! Powrót saksofonu ma formę suchego drona. Piękne akcje na wdechu kreują tu same wspaniałości, podobnie jak ostatnie, dynamiczne depnięcie.

Finałowa improwizacja trwa niemal dziesięć minut i różnymi metodami twórczymi wspaniale reasumuje album. Początek tyczy tu tenor, płynący swobodnym strumieniem z uśmiechem na ustach. Czarne klawisze budują suspens, a talerze i inne metale zestawu perkusyjnego nerw życia. Opowieść przyjmuje teraz postać duetu piana i perkusji, który dość szybko łapie free jazzowego bakcyla. Gnają do przodu i nie liczą się z konsekwencjami. Tenor powraca, by uspokoić sytuację sceniczną. Najpierw śle kilka fraz zupełnie samotnie, a potem zabiera perkusję w kolejne duetowe tango. Kompulsywny, cyrkulacyjny oddech buduje tu zarówno emocje, jak i niebywałą jakość. Rozhuśtany taniec umila oczekiwanie na powrót pianisty. A ten ostatni jeszcze dorzuca do ognia. Tenor kipi od emocji, reszta równie efektownie stroszy pióra. Wielki finał urokliwe tłumi się wprost w objęcia ciepłej melodyki saksofonu.

 

Pedro Alves Sousa, Rodrigo Pinheiro, Gabriel Ferrandini Cloud at rest (Phonogram Unit, CD 2022). Pedro Alves Sousa – saksofon tenorowy, Rodrigo Pinheiro – fortepian oraz Gabriel Ferrandini – perkusja, instrumenty perkusyjne. Nagranie studyjne, Goethe Institut w Lizbonie, 25-29 listopada 2019. Osiem improwizacji, 48:14.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz