Artyści obchodzący w czasach pandemii okrągłe urodziny zdają się mieć podwójnie trudne życie. Raz pandemia, dwa – brak okazji, by zacne urodziny uczcić jakimś spektakularnym koncertem, trasą koncertową, czy nagraniem studyjnym.
Kataloński saksofonista Albert Cirera planował w roku
ubiegłym zagrać 40 solowych koncertów, by uczcić swoje 40 urodziny. Polski pianista
Witold Oleszak z okazji 50 urodzin planował wyjątkowy koncert z udziałem Johna
Edwardsa i Marka Sandersa. Takie przykłady możnaby mnożyć w nieskończoność.
Brytyjski pianista Alexander Hawkins, rówieśnik Cirery, miał
odrobinę więcej szczęścia. Latem ubiegłego roku (30 lipca, Challow Park Studios, Oxfordshire), w momencie mniejszej
intensywności zarazy, zdołał zebrać w studiu nagraniowym aż szesnastu muzyków,
którzy w błyskotliwy sposób wykonali jego sześć kompozycji. Przedsięwzięcie
efektowne, dodatkowo ciekawie wpisujące się w proces zacieśniania relacji pomiędzy
muzykami improwizującymi, a tym, którzy żyją i czerpią radość z wykonywania
muzyki klasycznej, pod dyktatem precyzyjnych zapisów notyfikacyjnych. W roli
tych drugich Riot Ensemble pod kierunkiem dyrygenta Aarona Holloway-Nahuma, w
roli zaś artystów z naszej strony
mocy, same niemal perły brytyjskiej swobodnej improwizacji, z magiem naczelnym,
Evanem Parkerem. Pełną listę uczestników nagrania, które Hawkins zatytułował
jakże adekwatnie Wspólna Muzyka, znajdziecie
w innym miejscu tego tekstu. Dysk dostarcza zacny Intakt Records (2021), a
rzeczonych sześć kompozycji pianisty trwa 52 minuty.
Indistinguishable From Magic. Ceremonia otwarcia
spektaklu nie mogła nie zostać oddana w ręce Evana Parkera. Jego saksofon sopranowy
zmysłowo śpiewa meta melodię, którą
muzyk wspiera swoim nieprzerywanym, długim oddechem. Z czasem tembr instrumentu
zdaje się być pogłaśniany echem delikatnej elektroniki. Orkiestra mocą swoich
płuc i strun wchodzi do gry w połowie czwartej minuty i molowym sustained piece okrywa sopran, niczym
płaszcz czarnoksiężnika. Ów nerwowy dysonans pogłębia się z czasem, gdy
strumień orkiestry zaczyna przekształcać się w pojedyncze ogniska zapalne. Mroczna
filharmonia opanowuje scenę, a Parker milknie.
Sea No Shore. Tu w
rolę introduktora wciela się perkusista, który także pracuje z elektronicznym pogłosem,
a do pomocy dostaje ciepło brzmiącą trąbkę. Pozostali muzycy wchodzą w tę
post-jazzową magmę stopniowo – najpierw strunowce
budują klimat, potem dęciaki smażą
lekko przesłodzone ciasto wprost z partytury. Szczęśliwie prowodyrzy całego zajścia
do końca dbają o nasze emocje.
Ensemble Equals Together. Ta opowieść zostaje oddana
w ręce mrocznych i niepokojących strings.
Orkiestrowy kontrapunkt, taplający się w niemal post-romantycznych klimatach i
grany unisono, znów studzi entuzjazm
recenzenta, ale powracający sopran Parkera wiele tu rekompensuje. Melodie i
tonowana ekspresja zdają się ginąć z każdą minutą, dzięki czemu finał utworu skrzy
się bystrą, żywiołową tyradą całego niemal składu.
Leaving the Classroom of a Beloved Teacher. W tej kompozycji Hawkins
stawia na jazz i swoje dynamiczne piano. Do pomocy bierze kontrabas, który
swinguje i czuć od niego wczorajszym bluesem. Podsekcja strunowa dodaje klimatu,
a sopran Parkera – jakości. I znów, w drugiej części utworu, kompozytor pozwala
muzykom na dużo improwizatorskiej swobody i nie krępuje ich temperamentu zapisami
na pięciolinii.
Ecstatic Boababs. Przedostatnia opowieść tonie w
post-barokowej poświacie instrumentów strunowych. Łagodna piosenka, pełna wszakże niepokoju, smutku, niemal egzystencjalnej
trwogi. Swoje dokłada elektroniczna mgławica drobnych fonii. Całość gaśnie wyjątkowo zmysłowo.
Optimism of the Will. Prowodyrem intryg
narracyjnych finałowej kompozycji jest kontrabas, a może nawet dwa kontrabasy. Oklejone
perkusjonalną pajęczyną żywych i syntetycznych brzmień zapraszają kolejne
instrumenty do zabawy – pojawiają się trąbka i piano, a sytuacja sceniczna
nabiera open jazzowego charakteru.
Raz za razem podłączają się kolejni artyści, a cała orkiestra rozkwita niczym
bukiet świeżych kwiatów. W roli dbającego o tempo - bystry perkusista! Swoje udane
chwile ma trąbka, a zaraz potem saksofon sopranowy. W poprzek tych improwizacji
płyną frazy grane unisono, ale dajemy
im rozgrzeszenie. Na samo zakończenie zostają już tylko Hawkins i Parker,
bezwzględnie najważniejsi aktorzy tego delikatnie przeładowanego pomysłami
spektaklu.
Togetherness Music. For Sixteen Musicians.
Feat. Evan Parker & Riot Ensemble. Hannah Marshall i Louise McMonagle –
wiolonczele, Marianne Schofield i Neil Charles – kontrabasy, Mark Sanders –
perkusja, instrumenty perkusyjne, Matthew Wright – elektronika, Evan Parker –
saksofon sopranowy, James Arben – flet, klarnet basowy, Rachel Musson – flet,
saksofon tenorowy, Percy Pursglove – trąbka, Benedict Taylor i Stephen Upshaw –
altówki, Mandhira De Saram i Marie Schreer – skrzypce oraz Aaron
Holloway-Nahum – dyrygentura i Alexander Hawkins – fortepian, kompozycje.
*) recenzja powstała na potrzeby portalu jazzarium.pl i tamże została opublikowana, dość dawno temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz