wtorek, 1 marca 2022

Mayas, Buck & Butcher! And their glints!


Nie dalej, jak dekadę dni temu rozpisywaliśmy się na tych łamach o nowych lub prawie nowych nagraniach z udziałem brytyjskiego saksofonisty Johna Butchera. To właśnie wtedy dostrzegliśmy, iż pewien luksemburski label upublicznił jednego dnia (1 stycznia 2022 r.) aż pięć winylowych krążków ze swobodnymi improwizacjami, czynionymi z aktywnym udziałem wspomnianego muzyka. Wtedy opisaliśmy dwie z nich, dziś czas na trzecią odsłonę serialu!

Niemiecka pianistka Magda Mayas i australijski drummer Tony Buck z legendą europejskiego free impro grywali nie raz, nie dwa razy, zatem nowe ujawnienie tria nie powinno stanowić dla nikogo zaskoczenia. I nie stanowi – piękna to bowiem płyta! Zapraszamy na odczyt i odsłuch.

 


Trójka wybitnej klasy improwizatorów zaprasza tu na spektakl naznaczony ciągłymi zmianami, dalece niebanalny pod względem struktury dramaturgicznej, a także bardzo efektowny brzmieniowo. Jeśli z perspektywy całości mielibyśmy wskazać pewne role, jakie muzycy wyznaczyli sobie w tej swobodnej, jakże spontanicznej kreacji, to nie sposób nie zauważyć wiodącej roli dramaturgicznej pianistki, która w wielu momentach zdaje się skutecznie pociągać za sznurki. Mający rockowy nerw perkusista dba tu nade wszystko o stymulowanie lub destymulowanie poziomu dynamiki, zaś saksofonista często przyjmuje rolę komentującego, czekającego na to, co zaproponują partnerzy. Jeśli sięga po saksofon sopranowy często lepi się do strumienia dźwiękowego piana i perkusji, jeśli gra na tenorze, bywa, iż z ochotą przejmuje na kilka chwil ośrodek dowodzenia.

Na starcie improwizacja, jak to często bywa, koncentruje się na drobiazgach, szuka ciszy wokół siebie i nieśmiało wysuwa macki potencjalnej dramaturgii. Drżące talerze, pocierane struny piana, skromne prychanie saksofonu. Aura otwarcia zdaje się być dalece perkusjonalna, albowiem ze strony pianistki płynie sporo fraz, które mają swoją pokrętną rytmikę. Magda zdaje się jednocześnie uprawiać inside piano i pozostawać w stałym kontakcie z klawiaturą. Perkusja drga swoim tempem, saksofon zaś kwili po ptasiemu - soczysty, wygłodzony sopran. Po 7 minucie dynamika zdaje się rosnąć, ale muzycy nie przestają dbać o szczegóły, generować drobne frazy, które tworzą zwartą, bystrą narrację. Piano wciąż zaskakuje brzmieniem, potrafi nawet w dynamicznej sytuacji tworzyć oniryczny klimat wokół własnej ekspozycji. Opowieść kołysze się na wietrze i chętnie przyjmuje postać duetu perkusjonalnego, który czeka na moment, w którym saksofonista sięgnie po tenor i wyznaczy w zadanym interwale kierunek dalszej improwizacji. Tak dzieje się niedługo potem, a samo pokonywanie wzniesienia artyści sycą sporą porcją emocji. W okolicach 14 minuty mamy do czynienia z krótkim solo perkusji, które zostaje niezwłocznie skomentowane preparowanymi dźwiękami piana i pijanymi zaśpiewami dęciaka. Ten piękny moment, jakże efektownie brzmiący, staje się zaczynem kolejnego szczytu narracyjnego, pachnącego już pełnokrwistym free jazzem, stymulowanego powykręcaną rytmiką drummingu. Na finał pierwszej części winyla muzycy schodzą w czerstwy rezonans, przez moment preparują bez udziału saksofonu.

Na drugiej stronie czarnej płyty pojawiamy się bez sekundy zawahania. Piano brzmi tu niczym zepsuty klawesyn, obok płynie rozhuśtany sopran i bardzo aktywna perkusja, która po niedługiej chwili zabiera saksofon na duetowy szczyt z dużą dawką emocji. Powrót piana i preparowanych fraz szybko łagodzi tu obyczaje i otwiera kolejny interwał samych akustycznych cudowności. Najpierw Magda, potem John, na końcu Tony sycą improwizację niemal wyłącznie spektakularnymi dźwiękami, czyniąc ów moment bodaj najbardziej udanym fragmentem całości. Po 7 minucie znów mamy krótkie solo drummerskie, które dość szybko zamienia się w trio, poszukujące kolejnych nieznanych dźwięków. Tuba i struny piana lepią się do siebie, a kolejna porcja koślawej dynamiki perkusji wynosi opowieść na smukłe wzniesienie. Po 13 minucie artyści bardzo skutecznie szukają ciszy, opowieść zdaje się tu być konglomeratem echa, szmerów i szumiących strumieni dźwiękowych. Taka mroczna ballada trwa dłuższą chwilę. Przez moment można odnieść wrażenie, że muzycy zdecydują się jeszcze na drobną salwę ekspresji (bo wrócił tenor!), ale to jedynie pozór. Ich energia zdaje się rozpływać w metalicznym echu. Finał skrzy się subtelnościami, oddechem ciszy i pełną koncentracją, sprawiającą, iż ostatni dźwięk idealnie wieńczy to smakowite dzieło.

 

Magda Mayas/ Tony Buck/ John Butcher glints (Ni-Vu-Ni-Connu, LP 2022). Magda Mayas – fortepian, John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy oraz Tony Buck –perkusja. Berlin, ausland, 30 listopada, 2019. Jedna improwizacja podzielona na dwie strony winyla, czas trwania – 44:25.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz