piątek, 11 sierpnia 2023

A New Wave Of Jazz: PlusEtage’ triple live story


A New Wave Of Jazz, nasz ulubiony belgijski wydawca muzyki improwizowanej, nie ustaje w dostarczaniu nowych nagrań, permanentnie dba także o wachlarz oferty produktowej w zakresie nośników dźwięku i nowych inicjatyw edytorskich.

Nowa Fala Jazzu wystartowała dekadę temu jako sublabel holenderskiej stajni Tonefloat, w początkowej fazie koncentrując się na wydawnictwach winylowych i kasetowych. Po usamodzielnieniu wydawnictwo przez lata dostarczało nam płyty kompaktowe w jednolitym, szarym layoucie. W czasach pandemii powróciły wydawnictwa winylowe, teraz dedykowane jedynie nagraniom solowym. Wkrótce potem powróciły kasety, a w roku bieżącym pojawiły się nowe serie wydawnicze oferowane na kompaktach.

W ramach jednej z ich, zatytułowanej Axis, otrzymaliśmy wiosną nagranie Kodian Plus, czyli flagowego tria labelu poszerzonego do rozmiarów kwintetu. Teraz debiutuje kolejna seria, tym razem dedykowana nagraniom koncertowym, zarejestrowanym w jednym miejscu, ulokowanym w Holandii, a zwanym PlusEtage. Na początek potrójny dysk, a na nim trzy koncerty z roku ubiegłego. Personalnie bez zaskoczeń, sami nasi ulubieńcy z obu stron kanału La Manche i Zagłębia Ruhry! Welcome!




Charlotte Keeffe & Andrew Lisle

Spotkanie trąbki i perkusji rozpoczyna się krótką introdukcją na werblu i kilkoma pocałunkami wprost z trębackiego ustnika. Początek zdaje się być nad wyraz minimalistyczny, płynie swobodą niezobowiązującego post-jazzu. Andrew syci opowieść subtelnymi synkopami, Charlotte nie stroni od drobnych śpiewów i wystudzonych westchnień. Muzycy precyzyjnie sterują tu poziomem ekspresji, czasami idą w tango, czasami długo rozmyślają, ale zawsze świetnie na siebie reagują. Trębaczka zdaje się tu mieć nieco więcej inicjatywy, ale jazzowa czujność perkusisty godna jest permanentnego podkreślania. Gdy ta pierwsza oddaje inicjatywę, ten drugi od razu pichci nam bystre, nieprzegadane solo, efektownie podpierając się na blaszanych preparacjach partnerki. Potem role się odwracają, a trębackie solo syci się smakiem rezonujących talerzy. Na finał pierwszego seta artyści powracają do post-jazzowego nurtu głównego, realizowanego na dobrej dynamice.

Drogą odsłonę koncertu otwierają smukłe, rezonujące frazy i wydawane półgębkiem trębackie oddechy. Muzycy budują intrygujący suspens używając wyjątkowo skromnej palety dźwięków. Ten moment koncertu kreują wyjątkowo spokojnie i skrupulatnie. Z czasem wchodzą na dobrze sobie znaną ścieżkę post-jazzu i dają się ponieść konsekwentnie uwalnianym emocjom. Trębaczka płynie tu środkiem sceny, ale rozbudowane macki perkusisty efektownie oplatają strumień jej narracji. Intensywność improwizacji delikatnie faluje, a szczególnie podobać się w momencie delikatnego spowolnienia, gdy trąbka subtelnie preparuje, wspomagając się prowadzonym w wolnym tempie drummingiem. Na koniec Andrew przyspiesza, a Charlotte nadaje swojej opowieści dużo melodyjności.

 

Stefan Keune, Dirk Serries & Benedict Taylor

Tym razem do scenicznego boju ruszają saksofon (najczęściej w najbardziej filigranowej odmianie), akustyczna (archetypowa) gitara i altówka. Początek, to definitywnie gra rozpoznawcza, zawieszony w próżni kreatywny minimalizm. Muzycy reagują na siebie dobrze nam znaną metodą call & responce. Szukają ciszy, prowadzą krótkie, urywane w pół słowa dialogi. Całkiem im teraz blisko do estetyki strunowej odmiany Spontaneous Music Ensemble. Z czasem spirala narracji nakręca się, ale nikt tu nie szuka zbędnych eskalacji – dominuje skupienie, dbałość o drobiazgi, dużo ciszy pomiędzy sekwencjami zdarzeń fonicznych. Dopiero przed dwudziestą minutą saksofon próbuje wciągnąć rozleniwione trio na drobne wzniesienie. Piękny moment nie trwa zbyt długo, a opowieść szybko napotyka na pocałunek ciszy. Pod koniec seta muzycy serfują na falach dość spokojnego oceanu, lekko wszakże wzburzanego zadziornymi frazami altówki. Najwięcej emocji przynosi tu chyba ostatnia prosta.

Drugi set otwiera plejada jęków i westchnień. Leniwe interakcje i programowy minimalizm. To znamy już z części pierwszej. Znów altówka zdaje się dawać sygnał do bardziej żwawych akcji. Zgrzyta, popiskuje, syczy drobnymi półmelodiami. Po upływie ósmej minuty artyści postanawiają sformować szyk i definitywnie podnieść emocje koncertu. Prowodyrem zdarzenia saksofon! Za kilka chwil sytuacja powtarza się, choć w międzyczasie muzycy fundują nam urokliwą porcję dronów i szumów. Improwizacja nabiera intensywności, ale pozostaje cicha. W połowie seta dostajemy się w chmurę strunowego ambientu i pomruków milczącego dęciaka. Gdy na powrót mamy tu trio, narracja klei się z wyjątkowo krótkich epizodów. Muzycy spoglądają sobie głęboko w oczy, brocząc po kolana w gęstej ciszy. Świszczą, skrzypią, szeleszczą, trą metalem i metal. Z tych odprysków dźwiękowych tworzą zwartą, linearną, choć niebywale filigranową opowieść. Napięcie rośnie, sycone coraz większymi partiami post-melodii, głównie ze strony altówki. Na cztery minuty przed końcem nagrania opowieść zamiera do poziomu ciszy. Ostatnie chwile, to parada strunowych półdźwięków i saksofonowych zaśpiewów.


Martina Verhoeven & Gonçalo Almeida

Na trzecim dysku koncertowego boxu spotkanie dwóch kontrabasów! W pierwszej fazie ponad 40-minutowego koncertu artyści pracują smyczkami. Ich pierwsze frazy są dalece perkusjonalne, ale i definitywnie delikatne. Rozdygotany suspens buduje tu pierwsze emocje. Naczelną konstytucją tej części spektaklu jest wzajemne imitowanie się obu kontrabasów. Dzieje się tak zarówno wtedy, gdy wspinają się na wzniesienie, jak i wtedy, gdy po rockowemu riffują lub schodzą bardzo nisko, niemal do poziomu podłogi. Improwizację charakteryzuje też ciągła zmiana. Bywa, że jeden smyczek zgrzyta zębami, a drugi śpiewa post-barokowe melodie. Wpadają w dynamiczny taniec, albo melancholijnie kołyszą się na wietrze. Nie stronią od ciszy, dbają o drobiazgi, donikąd się nie śpieszą, ale lubią pohałasować.

Dopiero w okolicach połowy seta mamy na scenie sytuację konfrontacji – arco vs. pizzicato! Ten moment koncertu zdaje się być szczególnie udany. Tuż potem naciśnięty zostaje klawisz ekspresji, a będące ponownie w grze dwa smyczki z radością zdzierają glazurę strun. Znów pojawiają się akcenty perkusjonalne i post-barokowe śpiewy żałobne. Narracja wchodzi tu w wyjątkowo delikatną, wręcz filigranową fazę, a potencjometr jakości znów skacze do samego nieba. Przed upływem trzydziestej minuty następuje faza kreatywnego minimalizmu, a napięcie budowane jest repetycją. Po nich kolejna eksplozja ekspresji – wzajemne pyskówki, uderzenia strun mocą pólmelodii. Nim koncert wyzionie ducha artyści serwują nam jeszcze wiele zmian. Znów grają subtelnie, choć nie bez kantów i zadziorów, szorują struny, ale hamują z piskiem opon, wreszcie efektownie śpiewają. Na koniec dygoczą z zimna, ale pod ostatnią prostą podchodzą z wyjątkową pieczołowitością. Gasną w poświacie minimalistycznych post-dźwięków.

 

Various Artists Live at Plus-Etage. Volume 1 (A New Wave of Jazz, 3CD 2023). Zbiór nagrań koncertowych zarejestrowanych w Plus-Etage (Baarle-Nassau, Holandia).

Dysk pierwszy: Charlotte Keeffe – trąbka, flugelhorn oraz Andrew Lisle – perkusja. Kwiecień 2022, dwie improwizacje, 49:49.

Dysk drugi: Stefan Keune – sopranino, saksofon altowy, Dirk Serries – gitara akustyczna oraz Benedict Taylor – altówka. Wrzesień 2022, dwie improwizacje, 56:24.

Dysk trzeci: Martina Verhoeven – kontrabas oraz Gonçalo Almeida – kontrabas. Listopad 2022, jedna improwizacja, 41:28.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz