Kontynuujemy dziś dwa wątki zadzierzgnięte na tych łamach w grudniu – prezentację najświeższych dokonań Johna Butchera, a także listowanie przebogatej oferty net-labelu Scatter Archive.
W definitywnie brytyjskim towarzystwie udajemy się do …
Szwajcarii, by tam wysłuchać elektroakustycznego spektaklu na wiele oczywistych
i równie tyle nieoczywistych instrumentów. W roli podmiotu wykonawczego trzy
legendy improwizowanej sceny Zjednoczonego Królestwa. Taka wyprawa nie może nam
się nie opłacać.
Drobne dźwięki z percussion, syczenie z tuby saksofonu,
frazy z samego dna piana i elektroakustyczne zdobienia tworzą tu aurę otwarcia.
Ta jest równie filigranowa, jak mroczna, pełna szumów, pisków i incydentalnych obtarć
– czysta fizyka przedmiotów muzycznego i niemuzycznego użytku. W tumulcie
dobrze kontrolowanych zdarzeń nie brakuje fraz preparowanych, szczególnie ze
strony pianisty. Kołysanka dla truposzy płynie umiarkowanie wartkim
strumieniem. Akcje zaczepne prowadzone są wszakże w dużym skupieniu, a
ewentualne spiętrzenia mają charakter okazjonalny, jak choćby to po upływie
kwadransa pierwszej, stanowiącej połowę koncertu improwizacji. W tej sytuacji
scenicznej może zdarzyć się każdy dźwięk, jest na to konstytucyjnie umocowane
pozwolenie. Finał tej części spektaklu łapie strzępy melodii, wokół której orbitują
frazy godne miana post-jazzu.
Druga, niespełna dwudziestominutowa opowieść zaczyna się
bardzo nerwowo. Muzycy wchodzą w zwarcia, mówią, co mają sobie do powiedzenia,
a potem niespodziewanie popadają w stan medytującej nieważkości. Trochę w tym
zabawy, trochę post-egzystencjalnej refleksji. Tym, którym stara się nadać całości
pewien ład dramaturgiczny jest teraz saksofonista, ale jego partnerzy mają te
wysyłki za nic i rozrabiają na potęgę. W połowie improwizacji wszyscy odnajdują
jednak ciszę, która koi emocje, kreuje opary uspokojenia. Po restarcie muzycy ślą
nam kilka znaków zapytania całkiem post-klasycznej proweniencji. Wzdychają, przeciągają
frazy, ocierają się o siebie. W tej sytuacji scenicznej następujący tuż potem
free jazzowy akt sax & drums jest więcej niż niespodziewany. A
jeszcze bardziej kolejny epizod – rodzaj rytualnego, niemal sakralnego
wyniesienia. Puenta także zaskakuje - to folkowo brzmiące zaloty fletu i
sopranowego.
Koncert wieńczy czterominutowa koda, którą otwiera z hukiem
Beresford. Od strony Eastleya płyną strunowe, basowe dźwięki. Butcher zgłasza
akces to aktywnego finiszowania. Kilka intensywnych wydechów, uderzeń i strzałów
z broni nieznanego zasięgu, a koniec koncertu staje się faktem.
Steve
Beresford, John Butcher, Max Eastley Some Uncharted Evening (Scatter
Archive, DL 2025). Steve Beresford – fortepian, obiekty, John Butcher – akustyczne
i amplifikowane saksofony oraz Max Eastley - arc: electroacoustic monochord,
friction drum, percussion, piston flute. Nagrane w Ferme-Asile, Sion,
Szwajcaria, sierpień 2023. Trzy improwizacje, 47 minut.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz