Colin Webster i Mark Holub tworzą free jazzowy duet od lat, a ich dyskografia nie jest bynajmniej zbiorem pustym. Od czasu do czasu ich dalece swobodne muzykowanie realizowane jest także w składach duo+, najczęściej w trio z niemieckim kontrabasistą Noahem Punktem. Bywa, że duet poszerza się do kwartetu, jakby choćby dwa lata temu, na koncercie w poznańskim Dragonie, gdy brytyjskiego saksofonistę i australijskiego perkusistę uzupełniali w ognistym performansie Argentynka Sofia Salvo na saksofonie barytonowym i Niemiec Jan Roder na kontrabasie.
Przed nami najnowsza płyta Colina i Marka, tym razem w formule
tria z przywołanym wyżej Noahem. Swobodna, free jazzowa, ale dobrze kontrolowana
jazda. Więcej niż godzina lekcyjna, zatem fanom zadanej estetyki aż trzęsą się
uszka. Welcome!
Artyści od pierwszego dźwięku wchodzą w kąśliwe interakcje, świetnie
się znają, mogą sobie na wszystko pozwolić. Brzmienie tria jest bardzo matowe,
na pewno świetnie sprawdza się w odsłuchu bezpośrednio z magnetofonowej kasety.
Saksofonista zaczyna drobnymi akcjami silnie nasączonymi dobrym, nieskalanym
nudą jazzem. Tempo jest tu namacalne od startu, żywe, dobrze stymulowane
zwinnymi akcjami drummera. Kontrolowany free jazz to naturalne środowisko
dla tej trójki i zdaje się, że każdy fragment tego nagrania to potwierdza.
Otwarcie drugiej improwizacji osnute jest mrokiem. Pracuje kontrabasowy
smyczek, saksofon oddycha zimnym powietrzem, a perkusjonalia błyszczą w ciemności.
Akcja tej części albumu wiedzie od rozhuśtanego post-jazzu do jurnego, silnie
emocjonalnego, galopującego free z drobnym, dobrze ukształtowanym stoppingiem
z rezonującymi talerzami. Trzecia historia trwa tu ledwie kilka minut, ale zapewne
nie bez powodu zajmuje centralne miejsce na albumie. Dobra dynamika, efektowny szczyt
i bystra finalizacja.
Czwartą odsłonę otwiera ballada naznaczona szumem
perkusyjnych szczoteczek. Dużo tu smutnej melodyki, a potem efektownego, nawet brawurowe
tempa na etapie rozwinięcia. Finałową część inauguruje samodzielnie perkusista.
Akcje jego partnerów są tu dość leniwie, całkiem kameralne. Po kilku pętlach
muzycy z dużą gracją przechodzą w tryb taneczny, a saksofonista wykorzystuje ów
moment, by zagrać swój najlepszy passus tego wieczoru. Opowieść nabiera rumieńców
i zupełnie niepotrzebnie zostaje wyhamowana wprost w gęstą ciszę. Szczęśliwie
muzycy dość szybko odzyskują wigor i przechodzą do finalizacji nagrania. Do samego
nieba niesie ich znów temperament i odpowiedni poziom intensywności. A że to
ich natural vibe, wspominaliśmy kilka zdań wcześniej.
Colin
Webster, Mark Holub & Noah Punkt Neue Hard (Raw Tonk, kaseta/DL
2025). Colin Webster – saksofon altowy, Mark Holub – perkusja oraz Noah
Punkt – kontrabas. Nagrane w Zentralwäscherei, Zurych, Szwajcaria, maj 2023. Pięć
improwizacji, 54 minuty.
