Berliński puzonista Matthias Müller nie wymaga w tym miejscu jakiejkolwiek introdukcji. Wystarczy powiedzieć, iż trzykrotnie był gościem Spontanicznego Festiwalu w Poznaniu i dokładnie każdy jego set uwieczniony został na trwałych nośnikach dźwięku – pięciu kompaktowych albumach cyklu Spontaneous Live Series i … kasecie wydanej w dalekiej Kanadzie.
Z kolei niemiecki gitarzysta Andreas Willers gościł na
łamach Trybuny bodaj raz, przy okazji
jego bardzo udanego albumu solowego, upublicznionego kilka lat temu przez
holenderski Evil Rabbit.
Teraz obaj Panowie proponują nam album w duecie, o którym
nie sposób nie pisać wyłącznie ciepłymi
literami. Pięć improwizacji (uznanych w albumowym credits za kompozycje) trwa tu niespełna trzy kwadranse, zatem winniśmy
nie uronić z nich choćby sekundy. Welcome!
Album otwiera swobodna, niezobowiązująca wymiana mikrofaz.
Jakby muzycy wzajemnie prowokowali się do bardziej rozbudowanej komunikacji.
Puzonowe wydechy i pierwsze skrawki melodii na gitarowym gryfie, pierwsze obtarcia,
kanty i bluzgi. Puzon generuje kłęby dymu, gitara śle splątane półakordy aż do
momentu osiągniecia efektownej gęstości. Druga opowieść trwa prawie kwadrans,
zatem muzycy znajdują tu chwile zarówno na ekspresyjne akcje, jak i poszukiwania
intrygujących dźwięków na pograniczu ciszy. Gdy puzon rzęzi, gitara frazuje melodyjnie,
gdy ten pierwszy popiskuje, ta druga wpada w drobne sprzężenia. Reakcją na
szumiące niczym wierzby puzonowe wydechy są gitarowe zaczepki, komentarzem do puzonowej
sonorystyki post-jazzowe zdobienia. Muzycy na tym etapie podróży często
powtarzają frazy, chętnie lepią drony lub kipią od niemal rockowych emocji. Wieńczą
dzieło popadając w refleksyjne mruczenie.
Trzecia historia w fazie początkowej zdaje się być wystudzoną
balladą. Puzon głęboko oddycha, gitara brzmi niczym bałałajka. Nie brakuje melodii,
całkiem naturalnej refleksyjności, nuty nostalgii. Opowieść płynie wszakże całkiem
radosnym strumieniem, a docierające zewsząd promienie słońca tworzą przyjazny
klimat do kolejnych dyskusji o świecie. Ten fragment albumu zwieńczony zostaje
porcją filigranowych zaczepek z każdej strony. Czwarty epizod budują preparacje
puzonu i post-psychodeliczne slajsy gitary, która łapie post-bluesowy posmak. Dźwięki
szumią i powiewają na delikatnym wietrze, po czym pięknie gasną w ramionach
ciszy. Finałowa część wydaje się nieco nerwowa. Drobne odpryski z tuby,
filigranowe akordy gitary. Puzon wydaje się szorstki, śle nam plejady zaskakujących,
preparowanych fraz - bulgocze, prycha, stęka w postępie geometrycznym. Gitara z
kolei szuka jazz-rocka i stara się upraszczać swój przekaz. Na ostatniej
prostej muzycy przekomarzają się wzajemnie - z jednej strony chcą nas jeszcze
czymś zaskoczyć, z drugiej pozostawić w stanie delikatnego niedosytu.
Matthias Müller & Andreas Willers Matthias Müller Andreas Willers
(Trouble In The East Records, CD 2025). Matthias Müller – puzon oraz
Andreas Willers – gitara elektryczna. Nagrane w Willers Loft, Kleinmachnow,
Niemcy, wrzesień 2023. Pięć utworów, 42 minuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz