Królowie improwizowanego dark ambientu powracają! Pięć lat po poprzednim, wówczas studyjnym ujawnieniu A Dreamer Ascends, Järmyr, Serries i Lo prezentują nowe, tym razem koncertowe nagranie, zgodnie z tytułem powstałe w miejscu zwanym Nidarosdomen.
Jesteśmy w norweskim Trondheim, uczestniczymy w wydarzeniu
zwanym Olavsfest, a na dużej scenie dostrzegamy głównie wielkie organy kościelne.
To nie przypadek, albowiem Yodok III po raz pierwszy gra dla nas w wersji
combo+, a ich gościem jest Petra Bjørkhaug, która za owymi organami zasiada.
Koncert, jak każdy w przypadku tej niezwykłej formacji nie ma
początku, nie ma też końca, a podróż jaką odbywamy razem z muzykami mogłaby trwać
nieskończenie długo. Tym razem ta niemal metafizyczna wieczność trwa prawie 55
minut. Welcome!
Muzyków na scenie witają oklaski. Po chwili z ciszy
zapomnianego ambientu zaczynają docierać pierwsze dźwięki. Coś sączy się z
gitary, coś lub ktoś nuci melodię rodzącego się, mglistego poranka. Ta ballada udręczonych
piechurów nie ma jeszcze tempa, sączy się jak krew z dopiero co otwartej rany.
Po pięciu minutach po stronie gitarzysty formuje się pierwsza struga mrocznego ambientu.
Słyszymy szelest perkusji, w tle mości się warstwa fonii, być może pochodząca z
organów, a na froncie pojawia się dęta, wysoko zawieszona melodia. Flow
czteroosobowej orkiestry zaczyna nabierać masy po dziesiątej minucie. Tuba
wspina się na palce, a na zestawie perkusyjnym rodzi się narracja kreowana
wyłącznie szeleszczącymi szczoteczkami. Chór pokiereszowanych aniołów wspina
się na pierwsze wzniesienie – jest ono dość wysokie, ale niespecjalnie skaliste.
W okolicach dwudziestej minuty perkusja przechodzi w stadium rozkwitu i zaczyna
oplatać wielostrumieniowy ambient pierwszą warstwą rytmu. Po kolejnych pięciu
minutach rzeczona perkusja milknie, a na front opowieści forują się całkiem
klasycznie brzmiące organy. To swoiste interludium trwa kilka minut, jakby w
oczekiwaniu na silniejsze wiatry.
Nowa wspinaczka, nasączona pewną nieoczywistą gotyckością organów,
budowana jest bardziej urozmaiconymi metodami. Flow ma teraz wiele
warstw, a całkiem istotną jego częścią wydaje ta najniższa, gęsta, basowa powłoka.
Migoczą światła rampy, także tło przebiera bardziej mroczną, skomplikowaną
fakturę. Na czoło pochodu zaczyna wyraźnie wydobywać się perkusja wybijająca rytualny
beat. Kreatorzy ambientu przez moment przegrupowują się, czekając na rozwój
akcji scenicznej. Po chwili tuba rozbłyska krzykiem melodii, a organy przystępują
do zdecydowanego kontrataku. Perkusja bierze głęboki oddech i przypuszcza
frontalny atak. Tuż po czterdziestej drugiej minucie scenę ogarnia spazm
wielkiej, epickiej eskalacji.
Po kilku minutach wrzenia narracja zdaje się wchodzić w fazę
wystudzania. Organy nadal płyną szeroką strugą, ale perkusja, mimo utrzymywania
rytmu, schodzi na drugi plan. Wreszcie, tuż po wybiciu pięćdziesiątej minuty, opowieść
pozbawiona znamion wyraźnego rytmu zaczyna płynąć samym ambientem – wielokolorowym,
bardzo efektownym, ale odrobinę już pożegnalnym. Gdy wszyscy szykują się na finał,
perkusja znienacka wrzuca tryb dynamiczny i wsparta falą organowego wyziewu, wynosi
opowieść na definitywnie kompulsywne wzniesienie. Akcja eksploduje, niczym błyskawica
na nocnym niebie, ale w kłębach czarnego dymu czai się już nagła śmierć. I wieszczy
zaskakujący koniec koncertu.
Yodok III Nidarosdomen (Consouling Sounds, CD 2025).
Tomas Järmyr – perkusja, Kristoffer Lo – amplifikowana tuba, flugabone, Dirk
Serries - gitara elektryczna oraz gościnnie Petra Bjørkhaug – organy kościelne.
Nagrane w Nidarosdomen (Trondheim, Norwegia) w trakcie Olavsfest,
sierpień 2023. Jedna improwizacja, 54 minuty.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz