wtorek, 6 maja 2025

Sophie Agnel with John Butcher and solo!


Francuska muzyka improwizowana rządzi na Trybunie! Tym razem odnajdujemy przestrzeń dla bardzo przez nas cenionej pianistki Sophie Agnel, która w ubiegłym roku pewne zacne, okrągłe urodziny obchodziła w londyńskim Cafe Oto!

Agnel spotykamy tym razem na słynnym festiwalu w kanadyjskim Victoriaville we wspaniałym towarzystwie brytyjskiego saksofonisty Johna Butchera, a zaraz potem w samotnej ekspozycji na fortepian, wszystkie jego elementy składowe oraz odrobinę samplowanego głosu. Obie rejestracje zdają się na nowo definiować pojęcie improwizacji doskonałej. Po sam czubek nosa i uszu zanurzamy się w tych wspaniałych dźwiękach!



 

Rare

Agnel i Butcher podzielili swój festiwalowy występ na pięć części, z których druga, być może kluczowa, trwa prawie dwadzieścia minut, a pierwsza i czwarta po mniej więcej dziesięć. Całość ich improwizacyjnych wysiłków podsumowana została rzęsistymi oklaskami tuż po wybrzmieniu ostatniego dźwięku.

Otwarcie koncertu jest dość minimalistyczne. Z tuby saksofonu docierają drobne podmuchy, drżą struny fortepianu, odzywa się samotny, biały klawisz. Muzycy zgrabnie transponują ów kameralny suspens w bardziej żywą ekspozycję, ale dalecy są od akcji niosących znamiona dynamicznych. Po paru minutach z klawiatury zaczyna docierać więcej mocy, oddechy tenoru zdają się głębsze, ale nuta nostalgii stawia stempel niemal na każdym dźwięku. Druga, długa improwizacja zaczyna się na samym dnie piana, bogacona dętymi, mikrotonalnymi świstami. Mroczna, pełna subtelności narracja budowana jest tu zarówno frazami preparowanymi, jak i post-romantycznymi kontrapunktami z klawiatury, a także szczyptą saksofonowych melodii. Opowieść pęcznieje, przybywa w niej nowych wątków, szczególnie za sprawą pianistki. W połowie utworu muzycy serwują nam bardzo efektowne, niemal free jazzowe spiętrzenie, po czym studzą emocje cedząc dźwięki przez gęste sito ciszy. Po fazie skromnych, obopólnych preparacji, w dłoniach Butchera pojawia się saksofon sopranowy, a reakcją Agnel jest przejście na rozkołysaną klawiaturę. W ramach puenty utworu otrzymujemy drobne spiętrzenie i porcję szumiącej, dętej ciszy.

Trzeci epizod jest szorstki, incydentalnie dynamiczny, zadziorny, sycony błyskotliwymi interakcjami. Dramaturgiczne rozdygotanie buduje emocje nawet w fazie dronowej kołysanki. Pianistka dostaje tu kilka samotnych chwil, nie unika wtedy melodii i pewnej taneczności. Czwarta improwizacja w fazie startowej, to symfonia skupienia i delikatności. Drgania, szelesty, rezonujące frazy i subtelne drony. Krótkie wdechy, długie wydechy, plastry ciszy i uderzenia pojedynczego klawisza. Na etapie rozwinięcia opowieść zyskuje na ekspresji, budowanej zarówno tenorowymi salwami, jak i głośnymi akcjami inside piano. Samo zakończenie tej części koncertu zdaje się być jego najbardziej dynamicznym momentem. W ostatniej improwizacji wieczoru do gry powraca saksofon sopranowy. Na strunach fortepianu moszczą się drobne świecidełka. Dęciak szumi, a z klawiatury docierają krótkie, urywane frazy. Narracja nabiera teraz zaskakującej rytmiki, jest lekka, na poły dynamiczna. Muzycy kończą spektakl na raz, zapatrzeni w nieistniejący scenariusz zdarzenia.



 

Song

Nagranie solowe Agnel poczynione zostało w ważnym dla paryskiej sceny kreatywnej miejscu, czyli klubie Instants Chavires, ale zapewne bez udziału publiczności. Dodajmy, iż albumowe credits informuje, iż stosowne rejestracje miały miejsce więcej niż raz. Całość wszakże zamyka się w siedmiu opowieściach/ piosenkach, które mają intrygującą dramaturgię i klamrę kompozycyjną w postaci samplowanego głosu Mauricette Millot.

Pierwsza, ośmiominutowa piosenka introdukowana jest subtelnymi frazami inside piano i rozśpiewanym, łagodnym głosem z sampla. Opowieść od startu korzysta z repetycji, osadzona jest w rezonującej przestrzeni, lepi się z coraz większej ilości wątków. Szybko pojawia się delikatnie zrytmizowany strumień z klawiatury, który zdaje się być nieustannie podszczypywany frazami dobywanymi z pudła rezonansowego. Kolejne dwie historie są dość krótkie, trwają po cztery minuty. Pierwsza z nich rodzi się z ciszy i pojedynczych uderzeń w klawisze, jej brzmienie wydaje się nieco zniekształcone, a tempo ceremonialnie spowolnione. Ale już w kolejnej odsłonie pojawia multiplikowany rytm, który kreuje dość dynamiczną ekspozycję, podprowadzając nas pod najdłuższy, środkowy epizod albumu.

Ten na starcie przypomina abstrakcyjny post-jazz. Rwane, krótkie frazy pachną też odrobinę post-klasycznie. Pianistka znów kleci kilka wątków jednocześnie, a frazy z samego dna fortepianu nieustannie bogacą klawiszową narrację. Rytm jest tu obecny, ale bywa porzucany i podejmowany na nowo. W połowie trwającej ponad jedenaście minut piosenki następuje istotne zagęszczenie. Rozdygotane klawisze wpadają w intrygującą turbulencję, pojawiają się akcenty perkusjonalne, a całość zostaje wyjątkowo pięknie ugaszona aż po poziomu mglistej ciszy.

Piąta opowieść trwa ledwie dwie minuty. Struny brzmią teraz niczym rosyjska bałałajka, a flow kołysze się na dość mrocznym wietrze. Ostatnie dwie improwizacje, to ekspozycje sześciominutowe. Najpierw artystka stawia na brudne, zadziorne, niemal post-industrialne inside piano. Na etapie rozwinięcia w tę strugę urokliwych obrzydliwości wciąga pasmo szorstkiego, skowyczącego ambientu, a w ramach zaskakującej puenty post-klasycznie brzmiące, zatopione w głębokim echu frazy z klawiatury. Finałowa opowieść początkowo wydaje się niezwykle filigranowa, a zdobi ją na powrót rozśpiewany głos, tu dodatkowo wsparty instrumentalnie. Punktem kulminacyjnym tej części albumu jest akcja wprost z klawiatury, który przejmuje rytmiczną melodię z sampla, a potem fantastycznie ją rozrzedza, rozwarstwia, doprowadza do stanu agonii. Album wieńczy dwuminutowa, klawiszowa repetycja.

 

Sophie Agnel & John Butcher Rare (Les Disques VICTO, CD 2025). Sophie Agnel – fortepian oraz John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy. Nagranie koncertowe, 40th FIMAV Festival, Victoriaville, Kanada, maj 2024. Pięć improwizacji, 49 minut.

Sophie Agnel Song (Relative Pitch Records, CD 2025). Sophie Agnel – fortepian. Nagrane w Instants Chavires, Paryż, 2022 i 2024. Siedem utworów, 41 minut.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz