czwartek, 4 stycznia 2018

John Butcher! In addition to the 2017’ works! *)


Jak to zwykle bywa w przypadków muzyków kreatywnych, każdy rok kalendarzowy przynosi kilka lub nawet kilkanaście nowych wydawnictw. Nie inaczej jest w przypadku brytyjskiego saksofonisty Johna Butchera, postaci pomnikowej współczesnego free improv, przynajmniej z punktu widzenia Trybuny Muzyki Spontanicznej.

O doskonałej płycie Last Dream of the Morning pisaliśmy złotymi literami minionej jesieni, przy okazji śmiało sadowiąc ów krążek, po niedługim czasie, na liście najlepszych płyt roku (co miało miejsce dokładnie cztery dni temu).

Poza w/w tytułem dyskografia saksofonisty ze Zjednoczonego Królestwa powiększyła w trakcie minionych dwunastu miesięcy jeszcze o pięć pozycji (przynajmniej wedle dociekań Pana Redaktora). Dziś nad dwiema z nich pochylimy się dość szczegółowo, a o pozostałych wspomnimy w nadziei, że przyjdzie kiedyś czas na ich odsłuch.




John Butcher/ Damon Smith/ Weasel Walter ‎ The Catastrophe of Minimalism  (Balance Point Acoustics)

Nowe wydawnictwo nie zawsze oznacza … nowe nagranie. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku Katastrofy Minimalizmu, po części, dotyczy także drugiej z omawianych dziś płyt. Oto bowiem błyskotliwa, dalece swobodna improwizacja w składzie: John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy, Damon Smith – kontrabas (a także odrobina elektroniki) i Weasel Walter – instrumenty perkusyjne, zarejestrowana została w czerwcu … 2008 roku (koncert w Grand Oakland, Kanada). Płytę, jak najbardziej świeżą, dostarcza Balance Point Acoustic – 5 utworów, blisko 55 minut muzyki.

One. Start improwizacji wyznacza gęsty, soczysty tembr silnego kontrabasu Damona (on sam też jest … potężnie zbudowany). Tenor Johna jest rozwibrowany, a działania perkusjonalne Weasela, dla odmiany, dość delikatne i wysublimowane (za pełnym zestawem drummerskim, muzyk ten bywa ogniście wybuchowy!). Intro trwa niespełna trzy minuty.

Two. Ostry werbel i szczypta talerzykowania stanowi początek kolejnej improwizacji, już pełnowymiarowej w aspekcie czasowym. Krótkie solo perkusyjne zostaje zmysłowo skomentowane przez kontrabas. Saksofon pojawia się po 120 sekundach. To drastycznie zmutowany sopran (i tu, walory akustyczne są wyjątkowe). Muzycy improwizują w stanie permanentnego zwarcia. Akcja! Reakcja! Nie żałują energii, nie stronią od emocji na scenie. Smykowy kontrabas nabiera demonicznego wymiaru, drumming jest szybki, zwinny, nie mniej błyskotliwy niż rozpędzony saksofon. 6 minuta oznacza krok w doom improv. Oniryczna, zmysłowa, wstrząsająca narracja, który z każdą sekundą zagłębia się w ciszy.

Three. Powrót do krwistej dynamiki! Improwizacja leje się, jak niewystudzony napalm, który pali wszystko do gołej ziemi. Tenor Butchera jest agresywny, sekcja pędzi, jak szalona. Zgodnie z wyjątkowo udanym tytułem całej płyty, muzycy definitywnie stronią od zachowań minimalistycznych. Kontrabas rządzi i rozrywa struny ostrym smykiem. Tu także, 6 minuta oznacza zejście w cichsze rejestry. Wyrafinowana sonorystyka, to naturalna kolej rzeczy. Kilka minut zadumy i muzycy ponownie ruszają na wyprawę! Ta ma wyjątkowo free jazzowy wymiar, czemu sprzyja dynamiczny walking Smitha. Nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni, Butcher schodzi na dalszy plan i daje się Jankesom wyszaleć. A Ci, jakby dostawali dodatkowy zastrzyk energii! Powrót saksofonu jest precyzyjny, szumi kropelkowo i zdaje się kiełznać ambicje partnerów. Piękny, sopranowy taniec, prawdziwie ptasia eskalacja. Dwudziestominutowa epopeja dobiega końca, a jej główną cechą charakterystyczną – ciągła zmiana biegu narracji. Na sam finał, liryczny dialog Johna i Damona.

Four. Odrobina wzajemnego siłowania się. Kontrabas brzmi jak piła mechaniczna, saksofon jak kosa, a drummer stawia upocone stemple. Dynamika rośnie, ekspresja leje się po ścianach, a jedyny, który nie milknie na całej płycie, to kontrabasista. Galop przy wtórze kropelkowej ekspozycji sopranu. Bodaj najszybszy fragment Katastrofy. Zdaje się także, iż Damon wreszcie podłączył swoje elektroniczne akcesoria. Groźne, soczyste tło dla improwizacji, i tak wprowadzonej bardzo nisko. Drżenie, które ostrzega przed konsekwencjami zaniechania. Ale nie na tej płycie! Solo Waltera, rodzaj bezczelnej odpowiedzi. Burza z piorunami, to z kolej efekt działań Smitha. W 10 minucie smykowa ekspozycja studzi emocje (by the way… sax milczy od dość dawna). Kontrabas zjeżdża na sam dół! Sopran powraca! Panowie czynią swoją powinność, zmysłowo dyskutując na niezobowiązujące tematy.

Five. Prychanie saksofonisty, trochę jak komentarz w kontekście brudnych paluchów kontrabasisty na skwierczących strunach, grających niczym dobosz na odpuście. Bystry free jazz! Konwulsje na zestawie perkusjonalnym! Baa, wszyscy muzycy zdają się szczytować w tym właśnie momencie! Stop w błyskotliwą sonorystykę znów jest mistrzowskim pociągnięciem! Ta, osadzona jest jednak w podskórnym rytmie, przez co finał tej dramatycznie dobrej płyty jest niecodzienny. Erupcja tenoru wieńczy dzieło! To bodaj pierwsze spotkanie muzyków w takim układzie personalnym. Wszakże poziom synergii wewnątrz tria, jakby zadawał kłam temu faktowi. Brawo!




Akio Suzuki/ John Butcher ‎ Immediate Landscapes (Ftarri, 2017)

Przed nami kolejna płyta, która obok stosunkowo świeżego materiału, zawiera także rejestrację, która czekała na upublicznienie wiele lat (tu, ponad dekadę). Johnowi Butcherowi – saksofon tenorowy i sopranowy, na krążku Immediate Landscapes, towarzyszy Akio Suzuki, którego instrumentarium pozwalam sobie zacytować w całości, dodatkowo jedynie w języku Szekspira - Pebbles, Glass Plate, Sponge, Pocket Bottle, Voice Analapos, Brass Plate, Cardboard Box, Wood Screws, Bamboo Stick, Metal Plate, Noise Whistle, Swizzle Sticks (dociekliwych Czytelników odsyłam do internetowego translatora). CD dostarcza nam dokumentację dwóch koncertów. Pierwszy odbył się w ramach wydarzenia określonego jako Arika Resonant Spaces Tour, Scotland & Orkney (czerwiec, 2006). Drugi zaś, blisko dekadę później w Tokyo, tym razem w ramach Ftarri Festival (listopad, 2015).

Starszy z koncertów (utwory 1-5) zawiera w głównej mierze, podawane w niezwykle onirycznym klimacie, na dużym pogłosie akustycznym, etno-pląsy na rozbudowany zestaw niestandardowych przedmiotów wydających dźwięki i zatopiony w ich soundzie saksofon sopranowy, pracujący na ogół w bardzo wysokich rejestrach. Japończyk, który obok faktu bycia czynnym muzykiem, jest także konstruktorem swojego instrumentarium i… szamanem (info: discos.com), dominuje w nagraniu, zarówno pod względem akustycznym, jak i dramaturgicznym. Butcher rzadko wychodzi przed szereg, częściej koncentruje się na komentowaniu poczynań partnera i akompaniowaniu. W jego tubie dzieją się zapewne akustyczne cuda, ale giną one w pogłosie i florze dźwiękowej, produkowanej przez Suzukiego. Rytuały szamańskie dzieją się na naszych … uszach, ale radości recenzentowi przynoszą stosunkowo małą porcję. Nie brakuje klimatów typowych dla field recordings, prób sonorystycznych reakcji saksofonisty, czy perkusyjnych, wzajemnych imitacji, ale aura przestrzeni dominuje niepodzielnie w trakcie ponad 30 minutowego koncertu.

Koncert całkowicie nam już współczesny (utwór 6, 26 minut z sekundami), szczęśliwie odbywa się już w bardzo przyjaznych warunkach akustycznych. Muzycy zeszli na ziemię i zaczęli improwizować w sposób zdecydowanie bardziej przyswajalny dla recenzenta. Ten ostatni wreszcie może podelektować się dźwiękiem. Nadal w nagraniu dominują wysokie rejestry (chwilami baaardzo!), ale w tych okolicznościach przyrody jest także okazja, by docenić kunszt improwizatorski Japończyka. Narracja dostarcza dużo dźwięków w jednostce czasu. 8-9 minuta, to zmyślne sonore saksofonu na tle trąco-trzeszczących powierzchni płaskich i owalnych. Rodzaj dobrej improwizacji, która utrzymuje kontakt z podłożem. W 15 minucie do zdecydowanej gry wchodzi tenor, komentowany szeregiem drobiazgowych incydentów perkusyjnych. 18 minuta, to przykład uporczywego ugniatania … balonika. Dzieję się zatem sporo, choć podobnie, jak w przypadku pierwszego koncertu, dramaturgicznie prym wiedzie Suzuki. Choć owo drugie spotkanie jest karkołomnie ciekawsze, to płytę Immediate Landscapes czeka w przyszłości raczej duża porcja kurzu na jednej z wysoko położonych półek w salonie recenzenta.


****

Dyskografię Johna Butchera, datowaną na rok 2017, uzupełniają jeszcze trzy pozycje. Litewski NoBusiness Records dostarczył, jedynie na winylu, ciekawy personalnie kwintet Anemone. Nagranie A Wing Dissolved in Light firmują, obok Johna, także Peter Evans (tp), Frédéric Blondy (p), Clayton Thomas (b) i Paul Lovens (dr).

Kolejny winyl, to duet saksofonisty z japońskim gitarzystą Keiji Haino. Nagranie wydane przez londyńskie Cafe Oto, to także rejestracja koncertu, zgodnie zresztą z tytułem wydawnictwa -  Light Never Bright Enough. Live at Cafe Oto.

Najnowszą produkcją Butchera jest niezwykle intrygujący kwartet, w którym odnajdujemy także Johna Russella (g), Dominica Lasha (b) i Slavika Solberga (dr). CD zwie się Into Darkness i zawiera rejestrację koncertu z IKLETIC (Ircd).

Redakcja czeka na możliwość odsłuchu tych ostatnich trzech pozycji. Z pewnością warto!


Podziękowania dla Krzysztofa za udostępnienie recenzowanych dziś wydawnictw.


*) ang. W uzupełnieniu prac datowanych na rok 2017



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz