Kanadyjska para improwizujących obieżyświatów – Carrier i Lambert – co roku wizytuje Stary Kontynent (z incydentalną, covidową pauzą) i grywa koncerty z muzykami lokalnymi, każdy z nich rejestrując, a potem, po starannej selekcji, niektóre z nich kierując do zaprzyjaźnionych wydawców. Bywa, iż cykliczne wizyty muzyków z Quebecu kończą się poważniejszym wydarzeniem w postaci rejestracji studyjnej. Z takim przypadkiem mamy właśnie do czynienia. Wiosną roku ubiegłego, w stolicy Niemiec do alcisty i perkusisty zza Wielkiej Wody dołączyli muzycy tak istotni dla historii gatunku, iż powstała z tegoż spotkania dokumentacja fonograficzna nie mogła ujść uwadze czujnego krajowego wydawcy. A w roli zaproszonych – pianista Alexander von Schlippenbach i kontrabasista John Edwards! No, to mamy super kwartet!
Kwietniowe spotkanie ułożone zostało edytorsko w pięć
kilkunastominutowych improwizacji i dwie miniatury, które zdają się być
częściami tej samej, nieco innej od pozostałych, kolektywnej zabawy w dźwięki.
Każdy z muzyków tkwi tu głęboko w historii jazzu i free jazzu, jakkolwiek w
trakcie prawie 80-minutowej podróży nade wszystko swobodnie improwizuje.
Pierwsza improwizacja startuje dalece kolektywnym strumieniem dźwiękowym – swobodnym, nieśpiesznym, z odrobiną melodii, jazzowym pulsem i szczyptą swingu na fortepianowej klawiaturze. Artyści łapią dynamikę, zdają się balansować na granicy free jazzu. Gdy w grze pojawia się kontrabasowy smyczek wcale nie tracą atrybutów tempa, wręcz ich działania zyskują na ekspresji. W toku wymiany improwizowanych myśli chętnie pracują w podgrupach – trio bez altu czy duet kontrabasu i perkusji. Z kolei w wolnych tempach opowiadają piękne historie osadzeni na wyjątkowo nisko frazującym smyczku. Po chwilach ujmującej nostalgii chwytają free jazz za gardło i plotą kolejne bystre opowieści. Ciekawie frazuje w ich trakcie pianista – raz jest ostry niczym brzytwa, innym razem rzewny i romantyczny, post-klasycznie usposobiony. Narracja syci się tu ciągłą zmianę, a tym, który niemal na każdej pętli kąsa jakością jest kontrabasista.
Druga opowieść w swej fazie początkowej szyta jest
kameralnym ściegiem – rozmarzony alt, ciepłe klawisze piana, post-barokowy
smyczek i szeleszczące talerze. Z tych drobnych, niekiedy minimalistycznych fraz
muzycy budują całkiem zgrabną i dynamiczną intrygę. Narracja łyka tu kolejne
kilometry dzięki ekspresji saksofonu, potem tańczy na skrzydłach kontrabasu. Trzecia
historia, to pierwsza z anonsowanych miniatur. Niewiele ponad dwie minuty
altowych śpiewów, fraz inside piano i
smyczkowych pojękiwań. Kolejna, na powrót dłuższa forma rodzi się na
klawiaturze i w tubie altu, wspierana ponownie smyczkiem i bystrą robotą
perkusji. Znów dynamika pojawia się niejako samoczynnie, w cudzie kolektywnej
improwizacji. W fazie końcowej szczególnie podobać się może zejście w tryb duetowy
fortepianu i smyczka, ckliwie komentowany perkusyjnymi talerzami.
Piąta narracja początkowo snuje się niczym metafizyczna
ballada o mglistym poranku. Ciepłe oddechy saksofonu, drobne preparacje piana i
smyczka. Mający miejsce tuż potem spacer we czterech ma charakter bardziej
spokojny, zdaje się być podszyty wewnętrznym nerwem kontrabasu i kojącym śpiewem
dęciaka. Tym razem tempo dyktuje drummer, a kąśliwe uwagi w poprzek szyku
narracji zgłasza pianista. Emocje rosną na koniec opowieści, gdy alcista
zaciska zęby i wiedzie kolegów na drobne wzniesienie. Kolejna wielominutowa
narracja też startuje w pozycji chill-outowej.
Najpierw duet saksofonu i piana, potem dystyngowany krok pizzicato kontrabasu, który przez moment dyskutuje jedynie z
rzeczonym pianem, a przez kolejny snuje samotną opowieść. Narracja kwartetowa
formuje się tu po długich przygotowaniach, a oparta jest głównie na kolejnej
eksplozji kreatywności kontrabasisty. Samo rozwinięcie realizowane jest już na
dużej dynamice, ale przy milczącej aprobacie alcisty. Album wieńczy druga
miniatura, która snuje się brudnymi, ale spokojnymi frazami każdego z muzyków,
po czym intrygująco gęstnieje i nabiera końcowego wigoru.
Francois Carrier, Alexander von Schlippenbach, John Edwards
& Michel Lambert Unwalled
(Fundacja Słuchaj!, CD 2022). Francois Carrier – saksofon altowy, Alexander von
Schlippenbach – fortepian, John Edwards – kontrabas oraz Michel Lambert –
perkusja. Nagrane w Studio ZentriFuge,
Berlin, 27 kwietnia 2022. Siedem improwizacji, 78:30.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz