wtorek, 5 listopada 2024

Niklas Fite & Günter Christmann are Insisting!


Niemiecki wiolonczelista, onegdaj także puzonista, Günter Christmann dumnie wkracza w tym miesiącu w osiemdziesiątą trzecią wiosnę życia. Próżno szukać definitywnie współczesnych ujawnień muzyka, zatem cieszy nas każde nowe nagranie z jego udziałem, nawet te, powstałe ponad pięć lat temu.

Sprawcą zdarzenia w ujęciu edytorskim i współwykonawczym jest młody szwedzki gitarzysta Niklas Fite, którego dokonania śledzimy na tych łamach dość skrupulatnie. Muzyków w ujęciu metrykalnym dzieli nie jedno, ale przynajmniej dwa pokolenia – w sensie artystycznym to wszakże prawdziwie pokrewne dusze. Czterdzieści minut ich wspólnych, jakże swobodnych improwizacji potwierdza to każdą swą sekundą!



 

Szorowanie strun na cztery ręce, to dźwiękowy obraz otwarcia albumu – realizowane w różnym tempie, przy zróżnicowanej intensywności. Po niedługim czasie muzycy z gracją osiągają fazę szarpania za struny, tudzież budowania chmury flażoletów. Dbają o pojedyncze frazy, pochylają się na każdym źdźbłem fonii. Szeleszczą w poszukiwania pierwszych przejawów melodii, wzdychają, wprawiają w ruch struny swoich instrumentów, sprawiając, iż te piszczą, pojękują, reagują na siebie szmeraniem bliskim ciszy. Incydentalnie potrafią jednak sprawić, iż ich duetowa ekspozycja nabiera intensywności niedalekiej od hałasu.

W trzeciej odsłonie muzycy przekonają nas, że kreatywny minimalizm może budować dramaturgię niemal bez dotykania instrumentów. Ten moment spektaklu zdaje się śmiało zasługiwać na miano muzyki konkretnej. Pod koniec tego odcinka, dzięki akcjom smyczka, na strunach cello pojawiają się strzępy melodii. Czwarty epizod, to dla odmiany faza dość głębokich preparacji – wiolonczela brzmi, jakby dostała się w obszar działania amplifikacji, z kolei struny gitary ewidentnie cierpią pod naciskiem ciała muzyka. Prawdziwie molekularna ekspozycja nabiera tu także wymiaru perkusjonalnego. W odcinku piątym, szczególnie na etapie wstępnym, artyści zdają się frazować niemal czystym dźwiękiem. Dla kurażu pogwizdują, mruczą, ich struny zastygają w bezruchu lub nerwowo podrygują. Pojawiają się melodie i rozbudowane plejady flażoletów. A na koniec wszystko śpiewa rzewną melodię zapomnienia.

W części szóstej przenosimy się do zakładu szlifierskiego – muzycy liczą struny, uderzają w nie, szarpią i ugniatają. Coś brzmi teraz nadspodziewanie metalicznie – zapewne owe akustyczne dewastacje wzbudzają ochłapy tajemniczego rezonansu. Odcinek siódmy jest dość krótki – z jednej strony tworzy go śpiew cello, z drugiej umarłe spazmy gitary. Przyciskane struny tej ostatniej konają w bezdechu. Finałowa improwizacja jest najdłuższym fragmentem albumu. W fazie początkowej tworzą ją drobne frazy, które wchodzą w dość intensywne interakcje. Plamy ciszy, lukratywne post-melodie i drobne chwile refleksji. Nim to ekscytujące spotkanie ostatecznie dobiegnie końca, muzycy serwują nam jeszcze twarde pizzicato, garść utrudzonych riffów i stygnące flażolety.

 

Niklas Fite & Günter Christmann Insisting (Bandcamp’ self-released, DL 2024). Niklas Fite – gitara oraz Günter Christmann – wiolonczela. Nagrane w Langenhagen, Niemcy, maj 2019. Osiem improwizacji, 40 minut.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz