wtorek, 5 kwietnia 2022

Marta Warelis! A Grain Of Earth!


Z mglistej ciszy dociera do nas głuchy dźwięk, jakby ktoś delikatnie stukał w dzban, siedząc w jego wnętrzu. Pojedynczy klawisz fortepianu też stuka, choć brzmi inaczej. Sekwencja czynności zostaje powtórzona, a tytułowe echo pieśni otwarcia szuka nas wzrokiem. Dźwięki zaczynają pojawiać się jeden po drugim. Opowieść kołysze się na lekkim wietrze, wciąż dostarczając nowych wrażeń. Być może na strunach wielkiego fortepianu leżą jakieś przedmioty. Być może są wśród nich talerze. Coś dźwięcznie płacze, coś innego trzeszczy pod lekkim naporem dłoni pianistki.

 


Po ułamku sekundy ciszy dłonie pianistki skupiają się już na glazurze strun. Preparowane dźwięki, rezonujące obłoki i cisza, która gra tu na własnej klawiaturze. Delikatne ruchy i wciąż zaskakujące efekty. Spłoszone struny zdają się śpiewać, czasami przypominają owadzie szelesty. Temperatura opowiadania zdecydowanie rośnie. Pojawiają się bardziej agresywne, niekiedy wręcz post-industrialne frazy. Mechanice tarcia, uderzania i szorowania wciąż towarzyszą tu ochłapy ciszy, które zwisają z sufitu, niczym sople lodu. Dekonstruowane dźwięki skaczą wysoko, ale ostatecznie i tak upadają na samo dno narracji.

W trzeciej opowieści dłonie pianistki powracają na czarno-białą klawiaturę. Ta historia budowana jest suspensem i ukrytą w pudle rezonansowym melodią. Post-klasyka napotyka tu na niezbadane złoża kreatywności. Narracja ma swoją dynamikę, ale jednocześnie jest uroczo leniwa. Przypomina śmiech przez łzy, toczy się z frywolną tanecznością i tłumioną śpiewnością. Pod koniec znów napotykamy na bardziej masywne zdarzenia, zaczepne, niebezpieczne ruchy rąk pianistki. O tak, tu każdy musi się mieć na baczności!

Kolejne dźwięki wprost z klawiatury jeszcze intensywniej tulą się do ciszy. Zdają się płynąć post-barokowym szykiem, równie delikatnie, jak i precyzyjnie ciosane frazy. Opowieść nabiera molowego koloru, jest gładka jak jedwab. W piątej części pianistka zaczyna szorować struny. Wokół niej tłoczy się obłok szumiącego echa. Przypomina lot czmiela, a może pasikonika na zroszonej porannym deszczem łące. Tajemnica goni tu tajemnicę, a recenzentowi brakuje obrazu. Chciałby to koniecznie zobaczyć.

W trakcie kolejnej opowieści jedna z dłoni pianistki preparuje struny, druga szuka zaś dźwięku pod martwym klawiszem. Subtelna symbioza bolesnych fraz i znów dźwięk dzbana, który znamy z pierwszej części. Pisk struny i stukot pustego klawisza. Mroczna aura sprzyja zadawaniu pytań. Białe klawisze czują niepokój, czarne szczerzą zęby. Dramaturgiczne duopolis bez kłopotów znajduje ostatnią frazę. A tuż potem, już w następnej historii klawisze fortepianu zaczynają śpiewać, łkać, szeleścić. Nie wiemy, kto lub co ostatecznie wprawia je w ruch drgający. Same dźwięki zdają się być lekkie jak puch, tańczą wokół własnej osi.

W ósmej części wielki fortepian zaczyna brzmieć jak gitara, a może równie wielka harfa. Może to kołujący myśliwiec, a może jakieś tajemnicze ptactwo. Wszystko tu śpiewa, rechocze rezonansem. Narracja wydaje się jednocześnie lekka i masywna. Dłonie pianistki piłują i ugniatają struny, a recenzentowi znów brakuje obrazu. Finałowa opowieść trwa ledwie sto dziesięć sekund. Być może w dłoniach pianistki pojawia się pilnik do paznokci. Oto dźwięki, które już chyba nie mogą być lżejsze, niczym obłok kurzu rozsiadają się na widowni. Cisza gra tu razem z pianistką, podpowiada jej kolejne ruchy. Dzieli każdą frazę na mikroskopijne części. 

 

Marta Warelis A Grain Of Earth (Relative Pitch Records, CD 2022). Marta Warelis – piano. Nagrane w Amsterdamie, w październiku 2021 roku. Dziewięć improwizacji, łączny czas - 32:35.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz