Kontynuujemy przegląd nowości płytowych familii Rodrigues – ojca altowiolinisty i syna wiolonczelisty. Po wyśmienitym albumie popełnionym w towarzystwie Dirka Serriesa, dziś zaglądamy na kolejną intrygującą sesję nagraniową, podczas której kameralnie na ogół usposobieni Ernesto i Guilherme spotykają legendę niemieckiego free jazzu Güntera Sommera, a do kwartetu dobierają jeszcze portugalskiego tenorzystę, któremu do estetyki sławnego drummera niebywale blisko. Album dokumentujący sesję jest bardzo bogaty w wydarzenia, mieni się wszystkimi kolorami tęczy, ale bez dwóch zdań niesie spory ładunek prawdziwie free jazzowych emocji. Jak w tych gęstych okolicznościach narracyjnych radzą sobie nasi mistrzowie kameralnego minimalizmu? Oczywiście, doskonale! Zapraszamy na wnikliwy odsłuch i odczyt płyty nazwanej nieco przewrotnie Not Bad.
Otwarcie albumu ma charakter zdecydowanie rozpoznawczy, ale już po dwóch minutach swobodnej wymiany myśli, lepiona z długich i krótkich fraz opowieść nabiera rumieńców i pewnej meta taneczności. Tworzą ją jazzowo frazujący saksofon, perkusja zatopiona w rytmie i roztańczone, ekspresyjne strunowce. Druga narracja definitywnie przenosi nas już do świata rozśpiewanego, aylerowskiego free jazzu. Połamane rytmy, głęboki tembr tenoru, cello frazujące niczym kontrabas i viola w roli tej, której wolno tu wszystko. W trzeciej ekspozycji dynamika nagrania zostaje wyhamowana. Skrzypiące struny na otwarcie, zalotny flet i pulsujące dźwięki nieznanego przedmiotu w rękach perkusjonalisty. Opowieść o posmaku ethno rozwija się dość leniwie aż do ósmej minuty, gdy narracja zostaje oddana w ręce saksofonu i perkusji. W czwartej improwizacji muzycy bez zbędnych wstępów wpadają w ramiona roztańczonego free jazzu, dyktując sobie niezłe tempo dzięki pizzicato wiolonczeli. Narracja przez moment zdaje się tu delikatnie rozpływać w sennych marzeniach, ale to jedynie zmyślne podprowadzenie pod wielką kulminację, wieńczącą całą opowieść.
Piąta improwizacja także kipi energią, choć tworzy ją
plejada drobnych, urywanych fraz. Okrzyki, strunowe preparacje i śpiew dęciaka - wszystko płynie tu w rytmie podyktowanym
przez perkusję. W kolejnej opowieści powraca flet, który dyskutuje z ciszą i
mikro frazami altówki. Cello & drums
budzą się do życia po dwóch minutach. Ów nieco nerwowy chillout z czasem nabiera rumieńców i idealnie podprowadza nas pod
dwie improwizacje w duetach. Pierwsza z nich w estetyce perkusjonalnej, kreowana
jest przez skaczący po gryfie wiolonczeli smyczek oraz drumming po misach i talerzach. W drugim duecie altówka i saksofon jednoczą
siły w zalotnie brzmiących, chwilami preparowanych dźwiękach.
Po kilku krótszych utworach na koniec albumu dostajemy
bardziej rozbudowane w czasie ekspozycje. Dziewiąta część pisana jest wyjątkowo
leniwą strugą dźwięków. Szeleszczące perkusjonalia, bezdźwięcznie szorowane
struny, dęte odgłosy niczym kocie piski. Z czasem saksofon zaczyna budować matowe
drony, a w tle pomagają mu rezonujące talerze. Piękna, smutna ballada! W dziesiątej
opowieści nerw życia powraca – okrzyki i rwane frazy budowane metodą call & responce. Muzycy skaczą i śpiewają
w rytmie perkusji, która zdobi improwizację także odcinkiem solowym. Wreszcie finałowa
opowieść, która rozpoczyna się bardzo delikatnymi frazami, doposażonymi w sporą
dawkę melodii. Przez moment narracja spoczywa na barkach wiolonczeli i altówki,
potem ster przejmuje drummer, który
kreuje gorące emocje i dyktuje niemal opętańcze tempo! Na samo zakończenie
składają się tu dwa wątki – z jednej strony strunowe, niskie drony, z drugiej
mantryczny drumming. Całość gaśnie w strumieniu
szeleszczących perkusjonalii.
Gonçalo Mortágua, Ernesto Rodrigues, Guilherme Rodrigues
& Günter "Baby" Sommer Not
Bad (Creative Sources, CD 2023). Gonçalo Mortágua – saksofon tenorowy, flet
bambusowy, Ernesto Rodrigues – altówka, Guilherme Rodrigues – wiolonczela oraz
Günter "Baby" Sommer – instrumenty perkusyjne. Nagrane w czerwcu 2022
roku, Studio Zentri Fuge, Berlin.
Jedenaście improwizacji, 72 minuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz