piątek, 8 grudnia 2023

Puna & Der Zweite Streich! Two shots from Meinrad Kneer!


Sięgamy dziś po dwie niemieckie płyty, które łączy osoba kontrabasisty Meinrada Kneera. W trio napotykamy na soczystą, swobodnie improwizowaną narrację, z kolei w kwintecie – podpisanym przez wyżej wymienionego – natrafiamy na wyrafinowany jazz, który lubi ponadgatunkowe inspiracje, świetnie radzi sobie w improwizacjach, ale punktem wyjścia jest tu zawsze zgrabnie skonstruowana kompozycja.

Oba nagrania powstały w tym samym studiu nagraniowym w Berlinie, tego samego roku. Muzyka zawarta na obu krążkach zdaje się po części pokazywać przeciwlegle krańce zainteresowań kontrabasisty. Nade wszystko prezentuje nam jednak doskonałego artystkę, który świetnie funkcjonuje w każdych okolicznościach stylistycznych i gatunkowych.



 

Puna

Gitarzysta Olaf Rupp i perkusista Rudi Fischerlehner grywają razem w duecie Xenofox (szukajcie recenzji na tych łamach!). Teraz do swych ognistych, niekiedy post-psychodelicznych narracji dołączyli Meinrada Kneera, który zdaje się być zarówno free jazzowym zwierzem najczystszego chowu, jak i kameralnym, smyczkowym wirtuozem i kolorystą. Mieszkanka powstała z tego piorunująca, śmiało już teraz mieszcząca Punę na liście najlepszych płyty mijającego roku.

Początek nagrania nie zwiastuje jeszcze burzy z piorunami. Smyczek ślizga się po strunach, gitara szuka echa amplifikatora, a perkusja szeleści. Zło czai się jednak z każdej strony i już po kilku pętlach improwizacja zdaje się być gęsta, reaktywna i zadziorna. Wewnątrz tego tygla emocji rodzi się pewna rytmiczna struktura, ale jest ona tylko jednym z elementów budowania linearnej opowieści. Jeśli flow przyspiesza, od razu kipi psychodelią, jeśli zwalnia, mroczna kameralistyka bierze nas we władanie i zaciska pętlę na dygoczącej szyi. Muzycy i ich szalone instrumenty efektownie zawłaszczają tu każdy skrawek przestrzeni dźwiękowej. Emocje rosną, opowieść nabiera rockowych kolorów, ale kontrabas wciąż pracuje w trybie arco, co sprzyja budowaniu jeszcze większej jakości. Po upływie jedenastej minuty dynamika narracji spada i zaczynają wiać boczne wiatry – rezonują talerze, kontrabas niespodziewanie wchodzi w tryb pizzicato, a gitara zasypuje nas coraz większymi garściami flażoletów. Z każdego zakamarka sceny zaczyna teraz sączyć się kwaśny odczyn, który na etapie finalizacji zbuduje kolejną gęstą opowieść.

Kolejne dwie improwizacje są nieco krótsze, ale nasycone podobnym ładunkiem ekspresji. Ta pierwsza startuje na pełnym gazie. Strumień dźwiękowy nabiera mocy z każdą sekundą, a jego ważnym elementem jest znów jakże swawolny smyczek. Narracja faluje, bywa mroczna, niemal kąpie się w odmętach czarnego ambientu, za moment staje się dla odmiany niezwykle ekspresyjna. Cały czas pnie się jednak ku górze, a po osiągniecia punktu przegięcia delikatnie przygasa, płynąc frazami post-jazzu w wprost z gryfu gitary. Także kolejna opowieść startuje z pełnymi ustami emocji – ścieg narracji szyty tu jest rockiem i funkiem. Basowy groove, rozhuśtana gitara i perkusja, która każdy splot dramaturgicznych okoliczności lepi w zwartą opowieść. Puna przez moment zasługuje na miano prawdziwego power trio, ale nie byłaby sobą, gdyby nie popadała w psychodeliczne didaskalia. Improwizacja przez większą część nagrania płynie na kontrabasowym pizzicato, ale gaśnie pod urokliwym i jakże przemożnym wpływem smyczka.

Ostatnia improwizacja daje nam chwile rezonującego oddechu, przynajmniej w fazie początkowej. Artyści zasypują nas teraz drobnymi, preparowanymi frazami. Znów aktywny jest smyczek, który nie szczędzi strun, efektownie w nie uderzając. Z tego galimatiasu fonii powstaje masywna i typowa dla tria gęsta opowieść. Tu doposażona w warstwę rytmiczną silnie akcentowaną przez kontrabas i perkusję. Dla odmiany gitara znajduje teraz przestrzeń dla pick-up’ owych swawoli. Dźwięków i emocji przybywa, ale pomiędzy nimi wciąż mieści się dużo powietrza. Faza tłumienia wiecznego ognia post-psychodelii czyniona jest na wyjątkowo efektownym wydechu – syci się ambientem, budowanym przez wszystkich.



 

Der Zweite Streich

W przeciwieństwie do tria Puna, w składzie kwintetu Kneera znajdujemy anonimowych dla nas muzyków. Zatem przywołajmy tu jedynie bardzo dobrze brzmiące na papierze instrumentarium – trzy dęciaki (puzon, alt i trąbka), perkusja i kontrabas lidera. Sytuacja startowa jest zatem intrygująca i od razu zaznaczmy, iż także na końcu tej podróży jesteśmy zadowoleni. Album, to oczywiście propozycja dla fanów jazzu, którzy lubią from time to time wdawać się w niezbyt intensywne igraszki z free jazzem. Kompozycje Meinrada, zgodnie z liner notes, zdają się korzystać z dalece wielogatunkowych inspiracji, za każdym razem są także świetnym otwarciem dla procesu niekiedy całkiem swobodnej, choć silnie ukierunkowanej jazzowo, improwizacji.

Pierwszy temat podaje sekcja rytmu, a rola dęciaków skupia się na odpowiednim opatrzeniu go melodyką. Rytm wydaje się być dość masywny, w kontrze do ulotnej melodii. Ekspozycje solowe należą tu do altu i trąbki, a prowadzone są na bazie dobrze pracującego kontrabasu i perkusji. Drugi temat tytułem nawiązuje do Ornette Colemana, jest silnie emocjonalnym bluesem, który w fazie ekspresji chętnie sięga po estetykę Alberta Aylera. Trzeci utwór otwiera solo kontrabasu. Temat podany tu jest kolektywnie i zdaje się mieć dość niebanalne metrum. Zwraca uwagę świetne solo puzonu. W kolejnej części kwintet brzmi jak mała orkiestra swingowa. Temat do śpiewania i tupania noga, utwór zwieńczony ekspresyjnym solem perkusji.

Piąta kompozycja w fazie otwarcia jest … swobodną improwizacją saksofonu i kontrabsu. Temat utworu pojawia się dość późno, a cała opowieść nabiera interesującej dynamiki. Szóstą część ponownie otwiera kontrabas, tym razem traktowany smyczkiem. Smutna, molowa narracja zostaje bardzo bogato zaaranżowana dętymi zdobieniami. Tu muzycy początkowo zdają się koncentrować na ogrywaniu tematu, nie zaś ekspozycjach solowych. Te ostatnie pojawiają się później i są nieco przegadane. Siódma opowieść stawia na dynamikę i stylowy groove basu. Znów nieco molowy temat podają tu same dęciaki. Ostatni utwór po części stawia na swobodną improwizację, tu bogaconą plejadą dźwięków preparowanych. Temat utworu jest balladowy i nieco mniej intrygujący, z kolei faza improwizacji zdecydowanie trzyma poziom jakże udanego otwarcia. Szczególnie podobać się może solo basu wsparte na perkusji. Zakończenie skrzy się ciekawą, na poły semicką melodyką.

 

Rupp, Kneer & Fischerlehner Puna (Klanggalerie, CD 2023). Olaf Rupp – gitara elektryczna, Meinrad Kneer – kontrabas oraz Rudi Fischerlehner – perkusja, instrumenty perkusyjne. Nagrane w Berlinaudio, Berlin, styczeń 2021. Cztery improwizacje, 46:11.

Meinrad Kneer Quintet Der Zweite Streich (Jazzwerkstatt, CD 2023). Sebastian Piskorz – trąbka, Peter Van Huffel – saksofon altowy, Gerhard Gschlößl – puzon, Meinrad Kneer – kontrabas, kompozycje oraz Andreas Pichler – perkusja. Nagrane w Berlinaudio, Berlin, listopad 2021. Osiem utworów, 65:25.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz