wtorek, 5 grudnia 2023

Raw Tonk Vol. 67 & 68: Colin Webster in two duos!


Brytyjski saksofonista Colin Webster podsumowuje rok swoich 40. urodzin serią wyśmienitych albumów. Dziś przyjrzymy się dwóm ujawnieniom duetowym, a w kolejce do odsłuchu i odczytu czeka już najnowsza płyta solowa. Do tej ostatniej powrócimy niebawem.

Dwa duety saksofonu z akustyczną gitarą mogłyby sugerować, iż czeka nas delikatny przesyt pewnej estetyki. Ale nic podobnego! Oba albumy są jak dzień i noc, i to nie tylko dlatego, że na jednym nasz bohater gra na saksofonie altowym, a na drugim na barytonowym. Dodajmy, iż obie płyty w poręcznym formacie CD dostarcza websterowe Raw Tonk Records, stanowiąc przy okazji pozycje numer 67 i 68 w przebogatym katalogu londyńskiego labelu. So, Welcome!



 

However, Forward!

Na dobry początek spotkanie z gitarzystą Danielem Thompsonem, które jest jedną, 42-minutową improwizacją, zarejestrowaną w Londynie jesienią ubiegłego roku.

Colin zaczyna leniwymi, altowymi podmuchami, które dobrze reagują na subtelne zadrapania gitarzysty. Muzycy idą po trzeszczącej tafli lodu, ale są pewni każdego swojego kroku. Wystarczy im ułamek sekundy, by pójść w tango, ale jeszcze szybciej potrafią kiełznać emocje i szyć ścieg narracji w wyważonym tempie, tudzież pięknie dygotać w kompulsywnej repetycji. Po siódmej minucie tarzają się już w ciszy. Nowe rozdanie płynie transem dęciaka i efektownymi zakrętami gitary. Improwizacja przechodzi teraz kilka błyskotliwych faz. Najpierw, to rozciąganie strun i seria fikuśnych cmoknięć, potem stonowana dyskusja w estetyce call & responce, wreszcie, już w połowie seta, sekwencja niezobowiązujących śpiewów o poranku.

Tymczasem muzycy znów grzęzną w gęstej ciszy. Tu restart narracji, to seria dźwięków preparowanych – skrobania, szorowania, a także efektowna hydraulika saksofonowej tuby. Owa mała symfonia subtelności, to przy okazji prawdziwy popis kreatywności i wirtuozerii obu instrumentalistów. Po upływie drugiego kwadransa dostajemy się w wir drobnych eksplozji. Muzycy idą teraz ciało w ciało, gęsto ścieląc flow bystrymi interakcjami, czynionymi w idealnej wręcz symbiozie. Improwizacja nadyma się i kurczy. Wpada w preparowany minimalizm i znów szuka ciszy. Z plejady drobiazgów powstaje nowa opowieść, która zwieńczy album wielkim wybuchem emocji, ale po drodze muzycy znajdą jeszcze chwilę na zrównoważone dialogi o pogodzie. Ów piękny moment lepi się z dźwięków pojedynczych strun gitary i szelestu saksofonowych akcesoriów. Subtelne akcje na wdechu, trochę melodii i zdystansowanych akordów. No i ten przepiękny peak na samo koniec! Brawo!



 

Earthworks

Drugie spotkanie saksofonu i gitary miało miejsce kilka miesięcy wcześniej, w świetnie nam znanym studiu nagraniowym w Brukseli, a partnerem Webstera i jego barytonu był Dirk Serries i jego archtop guitar, tu brzmiącą wyjątkowo masywnie, basowo, jakby była delikatnie amplifikowana. Nagranie składa się z sześciu krótkich i dwóch końcowych, nieco dłuższych improwizacji, ale całość nie trwa nawet dwóch kwadransów.

Powitalne short-cuts dość szybko nabierają tu mocy dramaturgicznej i siły rażenia. Baryton zdaje się mieć wiele twarzy - śpiewa, rzęzi, demoniczne zawodzi. Gitara tańczy na rozciągniętych strunach, w kłębach małych akordów i riffów, tanecznych podrygów i slajsowych westchnień. Opowieść lepi się z gęstych, na poły preparowanych dźwięków, na ogół dynamicznych i z rzadka subtelnych. W trzeciej odsłonie narracja przypomina kocie piski i psie mlaskanie. Muzycy przez moment sprawiają wrażenie, jakby tonowali emocje, ale już po chwili, bez cienia artystycznych wątpliwości, eksplodują pełną mocą. Saksofon tańczy free jazzowe tango, z kolei gitara podsuwa bystry akompaniament.

Piąta improwizacja w fazie początkowej prowadzona jest na zaciągniętym ręcznym. Dęte parsknięcia i wyziewy, szarpane struny, frazy z definicji pozbawione krzty melodii. W drugiej fazie utworu efektowny wydech generuje jednak oczekiwana porcje ekspresji. W kolejnej odsłonie artyści najpierw budują dramaturgiczny suspens, zadają pytania i wyczekują, potem pokazują swój prawdziwie rockowy temperament. W siódmej części, dla odmiany, prowadzą leniwy dialog metodą call & responce. Dronowe akcje dęciaka i minimalistyczne frazy gitary. Krwawiąca, rozhuśtana ballada nabiera tu gęstości i odpowiedniego tempa. Wreszcie ostatnia improwizacja, jak na kanony tego albumu niebywale rozciągnięta w czasie, ponad sześciominutowa. Na starcie ekspozycje dronowe saksofonu i struny gitary prawdopodobnie traktowane smyczkiem. Ta improwizacja także przypomina balladę, tu nasączoną dodatkową porcją psychodelii i nerwowego skupienia. Muzycy sycą opowieść dźwiękami preparowanymi, po czym schodzą w bezmiar niemal ambientowej ciszy. Na ostatniej prostej, jak to mają w zwyczaju, nabierają mocy, dyktują odpowiednie tempo i błyskotliwie finalizują opowieść.

 

Colin Webster & Daniel Thompson However, Forward! (Raw Tonk Records, CD 2023). Colin Webster – saksofon altowy oraz Daniel Thompson – gitara akustyczna. Nagrane w Cable Street Studios, Londyn, październik 2022. Jedna improwizacja, 42 minuty.

Colin Webster & Dirk Serries Earthworks (Raw Tonk Records, CD 2023). Colin Webster – saksofon barytonowy oraz Dirk Serries – gitara archtop. Nagrane w Sunny Side Inc. Studio, Anderlecht, maj 2022. Osiem improwizacji, 29 minut.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz