poniedziałek, 7 września 2020

Diceros! Symbolic Boundary!


Szmer strun, świst smyczków, odgłos tajemniczego stukania, być może po pudle rezonansowym jednego z instrumentów, westchnienia i pomruki dęciaków – kameralny mikroświat akustycznych cudów buduje się niezwykle cierpliwie, z silnie jednak dostrzegalnym napięciem. Kolektywny, zmysłowy flow kreowany przez jest altówkę i wiolonczelę, klarnet basowy, dwa saksofony, trąbkę, instrumenty perkusyjne i elektronikę posadowioną w skromnym laptopie. Narracja od samego początku, dość gęsto doposażona w dźwięki, nie nosi znamion minimalizmu, choć frazy na ogół bywają tu tłumione i nastawione na wyczekiwanie. Klarnet basowy zdaje się przede wszystkim mruczeć, pozostałe instrumenty dęte preferują dłuższe, niemal dronowe frazy, a strunowce stawiają na bardziej śpiewne ekspozycje. Trąbka od czasu do czasu bystrze preparuje dźwięk, nadaje powietrzu wypuszczanemu z wentyli różne kolory. Elektronika niezwykle subtelna, schowana w tle, delikatnie sączy szmer, być może czasami ingeruje w brzmienie żywych instrumentów (informacja niepotwierdzona). Instrumenty perkusyjne głęboko ukryte za fakturą dęto-strunowych dźwięków, czasami ograniczają się jedynie do uderzania w talerze. W pierwszej części koncertu muzycy nie szukają okazji do eskalacji, częściej mają w zwyczaju chłodzenie narracji i poszukiwanie krótkotrwałego kontaktu z ciszą.



W okolicach 8 minuty improwizacja zdaje się przechodzić w fazę krótszych, bardziej rwanych fraz. Artyści prowadzą dialogi w podgrupach, głównie jednak w podsekcji instrumentów dętych. Część pasaży wydaje się być delikatnie sterowana z nieznanego ośrodka dowodzenia, ale to jedynie pozór – raczej efekt dramaturgicznej dyscypliny całego, ośmioosobowego składu. Po kolejnych czterech minutach opowieść wraca do trybu zagęszczania struktury narracji. Trąbka podaje kilka jazzowych fraz, przez moment stojąc na czele pochodu dźwięków. W 15 minucie narracja znów hamuje i przechodzi do fazy dronowej, realizowanej jak najbardziej kolektywnie, zdobionej szorowaniem strun cello i altówki. Znów krok ku górze i większym emocjom. Jeszcze przed upływem 20 minuty oktet serwuje nam pierwsze poważne spiętrzenie, w trakcie którego nawet laptop wydaje kilka nieco bardziej hałaśliwych dźwięków. Następuje czas dużej swobody, pewnego dramaturgicznego rozchełstania, faza jakże kreatywnego meta chaosu.

Po kilku chwilach ciepłe frazy klarnetu basowego i delikatnie zawodząca trąbka skutecznie uspokajają sytuację sceniczną. Dęciaki zdają się w tym momencie dominować nad sekcją strunową, która nie tylko liczebnie zalicza się teraz do mniejszości. W 24 minucie to jednak wiolonczela wychodzi przed szereg, buduje skromny rytm i nadaje całości dość zaskakującej dynamiki. Reszta instrumentów nie każe długo na siebie czekać. Zmysłowe deep chamber ze sporą dawką adrenaliny (także talerzy!). Narracja swoją bystrą repetytywnością przez moment przypomina Different Trains Steve’a Reicha. Finał zdaje się zatem być godny całego świetnego, choć krótkiego koncertu! Opowieść wygasa całkiem naturalnie, nie bez udziału pięknych, strunowych ornamentów, w poświacie nienachalnej elektroniki i tajemniczych dźwiękach otoczenia, jakby świat za oknem chciał przypominać o swoim nieuchronnym istnieniu.

 

Diceros Symbolic Boundary (Creative Souces, CD 2020) – Ernesto Rodrigues, altówka (oktawa), Helena Espvall, wiolonczela,  Nuno Torres, saksofon altowy, Juan Cato Calvi, klarnet basowy, João Silva, trąbka, Bruno Parrinha, saksofon C melody, Carlos Santos, elektronika oraz João Valinho, instrumenty perkusyjne. Nagrane w lutym 2019 roku, w trakcie Small Format Materials Festival, Lizbona, Galeria Monumental. Jeden utwór, 29:38.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz