piątek, 31 maja 2024

Hughes, Rupp, Trilla and Vicente are Gravelshard!


Czas na jeden z naszych ulubionych cykli – dziś słowami na Trybunie, w niedzielę dźwiękowo i wizualnie na koncercie z poznańskim Dragonie! 

Kwartet czterech wybitnych indywidualności europejskiej sceny muzyki improwizowanej - pod jakże konkretną nazwą Gravelshard - rusza w krótką, polsko-niemiecką trasę, by promować swój pierwszy album. Formacja łączy scenę niemiecką i iberyjską, zatem już na wejściu zdaje się gwarantować ekstremalnie wysoki poziom artystyczny. Każdy dźwięk ich 50-minutowej opowieści, wypalonej na srebrnym krążku kompaktowym i podzielonej na dwie części, domniemanie owe potwierdza w tzw. całej rozciągłości.

Zapraszamy do odczytu i odsłuchu albumu (który ma dziś swą światową premierę), a potem - bez zbędnej zwłoki - na koncert do Poznania (link do szczegółów techniczno-taktycznych na końcu naszej dzisiejszej historii).



 

Początek nagrania jest mroczny, delikatny, skupiony. Tworzą go plejady drobnych fraz, na ogół preparowanych. Kontrabasowy smyczek Johna Hughesa, stłumiona trąbka Luisa Vicente, polerowany werbel Vasco Trilli i gitara Olafa Ruppa w stadium małych sprzężeń, to elementy tego intrygującego, nieco zdeformowanego post-chamber. Ów kolektywny strumień fonii nie szuka jednak powodu, by wzniecać pożary, raczej popada w wyciszoną medytację. W okolicach siódmej minuty można odnieść wrażenie, że flow będzie definitywnie gęstniał, ale już po chwili mrok ponownie spowija czterech jeźdźców zapomnianej apokalipsy. Smyczek kontrabasu chyli się ku podłodze, z kolei na gryfie gitara pojawia się jego odrobinę bardziej delikatna replika. Narracja toczy się leniwie, od czasu do czasu delikatnie nadyma, by po chwili znów wpadać w zatęchłe podpiwniczenia. Przez moment improwizację prowadzi duet kontrabasu i ambientowej gitary. Powrót trąbki w kocich lamentach oraz perkusjonalnych post-dźwięków formuje tu nowy wątek, w którym wszystko zdaje się śpiewać i jednocześnie rezonować. Po dwudziestej minucie bas i perkusja zaczynają trzeszczeć, a cała opowieść lepi się w efektowny dron. Wszystko pęcznieje, przybierając smukle szaty wielowątkowego crescendo. Prawdziwa eskalacja, godna finału tej ponad trzydziestominutowej improwizacji, rozpoczyna się w chwili, gdy Trilla wchodzi w swobodny flow drummingowy. Ową dynamikę łapią teraz wszyscy i niosą kwartet na wyjątkowo urokliwe wzniesienie, pełne emocji uwięzionych w trzewiach muzyków przez wiele minut. Po osiągnięciu punktu przegięcia narracja systematycznie rozwarstwia się, choć długo nie traci wewnętrznej dynamiki.

Druga odsłona tego niezwykłego spektaklu trwa osiemnaście minut i budowana jest równie cierpliwie i skrupulatnie. Na starcie syci się mrokiem preparowanych perkusjonalii, trębackich jęków, ambientem gitary i szarpnięciami za struny kontrabasu. Leniwa introdukcja pozbawiona jest wszakże znamion medytacyjno-relaksacyjnych. Tonie w rezonansie, w smolistych smugach i kameralnych westchnieniach smyczka. Z czasem na ustach trębacza pojawia się śpiew, werbel zaczyna trzeszczeć, a gitarzysta snuć post-melodie, ale sugerowana wspinaczka okazuje się już tradycyjnie zejściem w mrok brzmieniowych detali. Improwizacja przyjmuje teraz dwubiegunową postać – z jednej strony armia wyjątkowo delikatnych, wibrujących przedmiotów na werblu, z drugiej gra na małe pola pozostałych uczestników podróży. W okolicach dziesiątej minuty John zaczyna szarpać za strony, Vasco rozwarstwiać swoją chmurę dźwięków, a Olaff snuć plamy post-ambientu. Z czasem ta nerwowa kołysanka łapie wiatr w żagle, głównie dzięki wybudzeniu się Luisa. Opowieść gęstnieje, choć tempo ciągle zdaje się stać w miejscu. Incydentalne spiętrzenia nie zmieniają obrazu finału albumu – ten jest bezsprzecznie nostalgiczną post-balladą. Trąbka śpiewa, bas pracuje pizzicato & arco, perkusjonalia dzwonią, a gitara wypuszcza w niebo unikatowe flażolety.

 

John Hughes/ Olaf Rupp/ Vasco Trilla/ Luis Vicente Gravelshard (Phonogram Unit, CD 2024). John Hughes – kontrabas, Olaf Rupp – gitara elektryczna, Vasco Trilla – perkusja, instrumenty perkusyjne oraz Luis Vicente – trąbka. Nagrane w Hamburgu w roku 2023. Dwie improwizacje, 50 minut z sekundami.

 

Prasowa informacja koncertowa:

http://spontaneousmusictribune.blogspot.com/2024/05/miedzynarodowy-kwartet-gravelshard-na.html




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz