Niniejszy wywiad
został przygotowany na potrzeby portalu jazzarium.pl i został tam opublikowany
w dniu wczorajszym. Za moment - tamże - pojawi się także wersja angielska tego
tekstu.
Miałem niekłamaną przyjemność spędzić w połowie marca br.
okrągły tydzień w Barcelonie. Tydzień wypełniony muzyką, koncertami i
spotkaniami z wyjątkowym muzykiem, jakim jest kataloński (z korzeniami
portugalskimi) perkusista, perkusjonalista i improwizator – Vasco Trilla.
Zwieńczeniem tych niebywałych siedmiu dni był koncert
promujący wydanie debiutanckiej płyty kwartetu Völga, który firmowany jest przez
Fernando Carrasco, Àlexa Reviriego, Ivána González i rzeczonego Vasco Trillę.
Krążek dostępny jest na rynku od ponad dwóch tygodni, a wydała go nowa
inicjatywa wydawnicza Multikulti Project/ Spontaneous Music Tribune Series.
W kolejnych dniach po powrocie z Barcelony, obok spisania
wrażeń muzycznych z pobytu (zapraszam do lektury na Trybunie Muzyki Spontanicznej), zasiedliśmy z Vasco do elektronicznej rozmowy. Oto jej zapis.
Jakie są Twoje wrażenia
z sobotniego koncertu Völga? (koncert odbył się 18 marca – przyp.red.)
Vasco Trilla: To
była wyjątkowa noc dla nas. Prezentacja naszej nowej płyty, dokładnie w rok po
jej nagraniu, dodatkowo w miejscu, gdzie odbył się nasz pierwszy koncert, czyli
w klubie Magia Roja. Mały zakątek, ale pełen słuchaczy, z także obecnym naszym
dzielnym wydawcą! (chodzi o moją skromną osobę – przyp.red.). Odbiór naszej muzyki był naprawdę entuzjastyczny i
myślę, że zagraliśmy jeden z naszych najlepszych koncertów w tym składzie,
także dzięki świetnej atmosferze na sali. Zatem teraz jesteśmy już gotowi, by
grać koncerty poza granicami Hiszpanii. Zamierzam wysłać oficjalne propozycje
koncertowe także do polskich promotorów, by zechcieli zorganizować nam trasę.
Opowiedz proszę, jak
powstała idea muzykowania pod szyldem Völga?
Idea tego zespołu powstała po serii rozmów, jakie odbyliśmy
na temat muzyki i wolnej improwizacji. Wszyscy lubimy bardzo różne style
muzyki, każdy z nas ma trochę inne muzyczne korzenie, stąd pomysł, by pomieszać
ze sobą bardzo odmienne dźwięki. Kochamy mieszać gatunki, które nie były do tej
pory kojarzone ze sobą. Koncepcja była taka – muzyka swobodnie improwizowana,
wykorzystująca elementy tak odmiennych gatunków, jak doom metal, awangardowy black
metal, eksperymentalny folk, czy rytualny ambient. Fernando (Carrasco – gitarzysta, przyp.red.) był tym, który rozpalił ogień, organizując nasz
pierwszy koncert, bez jakichkolwiek wstępnych odsłuchów, właśnie tu, w Magia
Roja. Od tego momentu, wspólnie postanowiliśmy, by kontynuować ten projekt.
Zdefiniowaliśmy naszą muzykę jako konglomerat dronów, rytualnych rytmów,
niemożliwych tekstur, hipnotycznych riffów i psycho-folkowych naleciałości.
Czy muzyka kwartetu
Völga, jej skład personalny i instrumentalny, stanowi coś szczególnego w Twojej
muzycznej podróży? Czy też jest to kolejny z wielu muzycznych pomysłów?
Völga to pierwszy projekt, w którym gram bez pełnego zestawu
perkusyjnego. Używam jedynie bocznego toma (floor
tom) i bębenka (snare drum). To
powoduje, że muszę być bardziej kreatywny, gdyż korzystam z mniejszej ilości
elementów zestawu perkusyjnego. Eksperymentowałem do tej pory incydentalnie z
barwą, brzmieniem, różnymi teksturalnymi koncepcjami i technikami gry, ale Völga
to pierwszy przypadek, gdy stanowią one zasadniczy element mojej gry.
Jak jest różnica
pomiędzy studyjnymi nagraniami, a rejestracjami koncertowymi w przypadku takiej
grupy jak Völga?
Nie wydaje mi się, aby nasze podejście w obu przypadkach
czymkolwiek się różniło. Za każdym
razem gramy w sposób dla nas unikalny, staramy się postrzegać koncert jak
nagrywanie albumu. Nigdy nie gramy dłużej niż 40 minut, co bliskie jest
długości trwania płyty.
Jaka jest Twoja
życiowa droga do stania się profesjonalnym muzykiem? W którym momencie dzieciństwa
czy młodości, zdecydowałeś się być muzykiem, w szczególności perkusistą?
Nie miałem specjalnej muzycznej młodości. Brałem lekcje na
fortepianie przez moment, ale nie lubiłem ich jakoś szczególnie. Tak działo się
do momentu, w którym odkryłem muzykę metalową. Dopiero wtedy zacząłem interesować
się muzyką. Po odkryciu zespołów thrash metalowych, poczułem się naprawdę
związany z muzyką. Ten czas miał ogromny wpływ na mnie i moje życie muzyczne.
Metallica, Sepultura, grupy deathmetalowe, to one rozpaliły we mnie pasję do
słuchania muzyki. I nigdy nie przestałem kochać ekstremalnego metalu. Potem
odkryłem rock progresywny, a moja ciekawość zaprowadziła mnie do jazzu, jazz-rocka,
Rock In Opposition, muzyki
indyjskiej, czy free jazzu. Aż wreszcie poczułem się całkowicie zanurzony w
wolnej improwizacji.
Moja perkusyjna historia jest bardzo zwyczajna. Mój Ojciec
żyje w Portugalii, niedaleko Lizbony. Pewnego dnia jego przyjaciel, który był
perkusistą, kupił sobie nowy zestaw perkusyjny. Przekazał mi swój stary zestaw,
a ja byłem gotowy, by go wziąć! Od tego momentu, silnie zainspirowany, zacząłem
lekcje i rutynowe ćwiczenia.
Czy możesz opisać
swoje dotychczasowe muzyczne doświadczenia? Wskazać sposób, w jaki osiągnąłeś
świadomość muzyka improwizującego?
Grałem wiele gatunków muzyki, takich jak metal, rock
progresywny, jazz-rock, pop i wszystkie dziwne rodzaje muzyki pomiędzy nimi.
Zawsze chciałem uniknąć grania na zestawie perkusyjnym jako sekwencji schematów
i wzorów. Zawsze chciałem odkrywać nowe rzeczy i praktykować dziwne
rozwiązania. Jednym z punktów zwrotnych dla mnie było spotkanie tria Ellery
Eskelina w Lizbonie. Jim Black był
perkusistą tego składu. Poczułem się kompletnie oszołomiony. Tego szczególnego
dnia doświadczyłem takiego rodzaju wolności, że nie pozostało mi nic innego,
jak poszukiwać muzyków, którzy w jeszcze bardziej dziwny sposób grają na
perkusji! I tak odkryłem Paula Lyttona, Eddie Prevosta, Raymonda Strida i
innych.
Dla mnie osobiście, najważniejszą rzeczą dla improwizatora
jest rozległe, intensywne słuchanie i jednocześnie posiadanie takich
umiejętności, narzędzi i technik gry, które pozwalają na reagowanie na to, co
inni muzycy akurat grają. Każdy dźwięk, każde uderzenie może zaprowadzić cię w
różne miejsca. Moją największą obsesją jest poczucie czasu. Jak długo realizuję
każdy zamysł, jak długo gramy dany kawałek… Moją intencją jest to, by koncerty
nie trwały dłużej niż 40-45 minut. Ale by były niezwykle intensywne.
Na każdy koncert z
muzyką swobodnie improwizowaną targasz wielką magiczną walizkę, pełną wielu
przedmiotów, wydających szalone i fascynujące dźwięki. Opisz proszę, co masz w
tej walizce.
Ta magiczna walizka za każdym razem jest wypełniona czym
innym. To zależy od koncertu, jaki gram danego dnia, gdzie go gram i z kim.
Ważne są także ograniczenia w zakresie bagażu, jeśli podróżuję samolotem. W
ostatnich latach mam prawdziwą obsesję na punkcie dźwięku. Zatem jeśli otworzyłbyś
tę walizkę w ostatnim okresie, znalazłbyś w niej wszystkie możliwe rodzaje
dzwonków, ustniki od trąbki, małe wibratory, zabawki, stare taśmy VHS, metalowe
wkręty, struny gitarowe, czy skrzypcowe… Cały czas pojawiają się nowe
przedmioty, to mnie strasznie ekscytuje. Planuję serię koncertów solowych,
które będą promować moją ostatnią płytę The
Rainbow Serpent (FMR Records) i wtedy do tej walizki zapakowane zostaną
nowe dodatki.
Grasz z wieloma
muzykami, w różnych zespołach. Jaki jest Twój ulubiony skład instrumentalny na
koncercie?
Myślę, że obecnie moją ulubioną formacją jest duet. W takiej
formule odnajduję najbardziej komfortową sytuację dla uprawiania muzyki
improwizowanej. Jest wiele duetów, w których gram regularnie, z Yedo Gibsonem
(saksofony, klarnety – wszystkie dane
instrumentalne - przyp. red.), Johannesem Nastesjo (kontrabas), Tomem Chantem
(saksofony), Pablo Selnikiem (flet, elektronika), Mikołajem Trzaską (saksofony,
klarnety), Michałem Dymnym (gitara elektryczna) i wiele innych. Myślę, że duet,
to formacja, w której możesz lepiej poznać osobowość muzyka, z którym grasz, to
bardzo czysty dialog, w którym nic nie da się ukryć, a każda muzyczna decyzja
robi dużą różnicę w zakresie brzmienia całości.
W tym roku będziesz
obchodził 40 urodziny. To świetna sposobność na drobne podsumowanie, refleksję,
czy przemyślenia. Czy możesz podzielić się z nami osobistym punktem widzenia na
tę okoliczność?
Zacząłem grać muzykę dość późno, gdzieś w okolicach
dwudziestych urodzin, zatem czuję się bardzo zadowolony, że dotarłem do takiego
momentu mojej kariery, że gram z tak wspaniałymi muzykami, że tak wiele w
związku z tym podróżuję. Nigdy nie spodziewałem się czegoś takiego. Zawsze
chciałem uprawiać muzykę, ale też wydawało mi się, że zacząłem zbyt późno, by
osiągnąć taki stan, jak dzisiejszy. To sprawiało, że ciągle musiałem mocno popychać
się do przodu, być w nieustannym ruchu, ćwicząc i słuchając. Poczucie braku
pełnej satysfakcji ze swojej gry, bardzo pomagało mi jednak unikać stagnacji.
Moje dwie wielkie miłości, to muzyka i podróżowanie, zatem to, co obecnie robię,
sprawia, że moje życiowe marzenia naprawdę ziściły się.
Mam plan, by zrealizować nowy projekt w Iranie, jednym z
moich ulubionych krajów na świecie, ze wspaniałym gitarzystą Ehsanem Sadighem.
On jest liderem formacji Quartet Diminshed. To niesamowita grupa. Zgaduję, że
to spotkanie zsumuje wszystko to, co kocham w muzyce.
Muzycznie wciąż krążę pomiędzy całkowicie komponowaną
muzyką, a wolną improwizacją. Myślę, że oba te wątki świetnie się uzupełniają,
zatem mam zamiar podążać tą drogą, utrzymując stale bardzo świeże spojrzenie.
Największą poradę, jaką mogę teraz dać, to być po prostu
ciekawym muzyki, wciąż sprawdzać, jak tylko się da, nowe gatunki, grać dźwięki
na najróżniejsze sposoby, podróżować, smakować nowych potraw – to jest moja
metoda!
Często w naszych
rozmowach pada słowo muzyka. Muzyka, muzyka, muzyka…To jest najważniejsza rzecz
dla Ciebie, nieprawdaż? Co planujesz na najbliższe dwa, trzy lata? Jaką muzykę
chcesz grać? Z jakimi muzykami? Jaki kierunek rozwoju jako muzyka chciałbyś
obrać?
Muzyka i życie ciągle się ze sobą przeplatają. Ćwiczenia,
granie, obowiązki przy komputerze, wszystko jest częścią mojego codziennego
życia! I kocham to! Jestem bardziej podekscytowany i aktywny niż kiedykolwiek
dotąd.
Mam nowe trio, z którego jestem naprawdę dumny. To PHICUS z
Ferranem Fagesem na gitarze elektrycznej i Alexem Reviriego na kontrabasie. To
tak, jakby Keiji Haino spotykał się z AMM. Nagraliśmy płytę, szukamy teraz
kogoś, kto chciałby to wydać *). A potem planujemy wystartować z jakąś
europejską trasą pod koniec roku. Inne pomysły, projekty, o których myślę, to
duet ze wspaniałą Bilianą Voutchkovą na skrzypcach – gramy razem w maju, na
jazzowym festiwalu, tu w Barcelonie (chodzi o festiwal w Vic – przyp.red.). Także inne trio - L3 - z Yedo Gibsonem na saksofonie i Luisem
Vicente na trąbce.
Jeśli chodzi o nowe wydawnictwa, to w ten rok będzie całkiem
obfity: najpierw ukaże się trio z Szilardem Mezei na skrzypach i Mariną
Dzukijev na fortepianie (wyda brytyjski FMR), potem trio z Hernani Faustino i
Yedo Gibsonem (ukaże się w lipcu, dzięki NoBusiness Records). Kolejne trio
Mazurkiewicz/ Mełech/ Trilla będzie miało swój album w labelu Lawrence Family/
Not Two Records, jeszcze przed latem. Duet Catapult of Stardust (z Mikołajem
Trzaską) także ukaże się w tym roku. Będę miał również dwa nowe dyski w
portugalskim wydawnictwie Creative Sources – jeden z instrumentami smyczkowymi
(Harald Kiming, Miguel Mira, Ernesto Rodrigues i Guilherme Rodrigues), drugi to
kwintet, ponownie z Miguelem Mira i Ernesto Rodriguesem, a także z Yedo
Gibsonem i Luisem Lopesem. Ponadto nowa płyta duetu Yedo Gibson/ Vasco Trilla
ukaże się jesienią w wydawnictwie Multikulti Project/ Spontaneous Music
Tribune. I jeszcze kilka… Samo szczęście !!!
Ostatnie pytanie:
Kiedy będziemy mieli okazję zobaczyć Cię na koncertach w Polsce?
Mam nadzieję, że wkrótce. Mamy z Mikołajem Trzaską pomysł,
bo zagrać razem, ale wciąż nie wiemy, czy to będzie w czerwcu, czy raczej po
lecie. Mamy wspólny album w duecie, który przypuszczalnie ukaże się tego lata.
Jest też kilka możliwości, jeśli chodzi o jesień. Mam nadzieję bywać u Was
wiele razy!
Bardzo dziękuję za
rozmowę, Vasco.
*) debiutancka płyta
tria Phicus ukaże się nakładem wydawnictwa Multikulti Project/ Spontaneous
Music Tribune Series.
Photos by Asia. Thx a lot!
Photos by Asia. Thx a lot!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz