Exclamation Mark,
zupełnie jak Wykrzyknik! Dzwonki,
talerze, struny wiolonczeli szarpane łokciem, struny gitary dotykane
najmniejszym palcem lewej ręki, wreszcie trąbka, która syczy ze
zniecierpliwienia – bogata fauna i flora płynnej, na poły dynamicznej
opowieści, budowanej kolektywnie, ognistej ekspozycji post-chamber, która nabiera tempa i intensywności niemal bez
udziału muzyków. Pierwszy stopping
tuż przed upływem czwartej minuty – małe solo drummerskie, półambientowa gitara i rezonans wiolonczeli, miłosne
stękanie trąbki. Tańcząca narracja, upalona
zmysłowym barokiem, zdobiona każdym dźwiękiem strun. Po 8 minucie te ostatnie
płyną szerokim strumieniem, a trąbka śpiewa doniosłym głosem, mając u stóp
cichą, ale galopującą perkusję. Po kolejnych trzech minutach flow kwartetu można już kroić nożem. Gęsty,
zmysłowy, pełen niebanalnych świecidełek, z preparującą trąbką, niczym wisienką
na torcie. Krzyki, wrzaski i … wykrzykniki – bystry tygiel emocji, który gaśnie
na barkach ciężkich strun wiolonczeli.
Question Mark,
jakby Znak Zapytania? Małe, rwane
frazy, seria pytań i odpowiedzi, akcje i jej reakcje. Czysta, dźwięczna gitara
i okrężny drumming, pojedyncze struny
cello i cicha tuba trąbki. A gdzieś na
samym dnie tej bystrej opowieści rodzi się już podskórny, nerwowy drive! Kwartet pięknie nabiera mocy,
głównie dzięki rozszalałej wiolonczeli. Ekspresja, buzujący ogień, niemal w
klimatach połamanego rytmicznie post- flamenco! W 7 minucie drobne
spowolnienie, garść mocnych, ale pojedynczych fraz, a w roli tłumiącej narrację
wciąż bardzo aktywna wiolonczela. Gitara pogłębia aurę spokoju, trąbka cmoka
niezobowiązująco. W tle rezonują talerze. Ciągłe stawianie pytań i otrzymywanie
błyskotliwych odpowiedzi ma miejsce nawet tu, na granicy ciszy.
Punctuation, a
zatem Interpunkcja. Perkusyjna introdukcja,
cello traktowane wyjątkowo nisko
podwieszonym smyczkiem wysyła drona zwiadowczego. Gitara
także wyposażona zostaje w smyczek, a trąbka syczy gardłem muzyka. Jakże tajemniczy moment opowieści, która w
mgnieniu oka nabiera dynamiki i obrasta tłuszczem emocji. Całość zdaje się pachnieć
post-industrialnym powietrzem. Finał osiągany zaś zostaje piskiem wyjątkowo
śliskich strun gitary.
Endpoint,
bezwględnie Kropka. Gitara łyka garść
niewidzialnego prądu, trzeszczy akustycznymi przesterami. Wiolonczela ostrzy
struny! What a battle! Trąbka bąbelkuje dopiero pod koniec drugiej
minuty. Mimochodem gasi ogień na strunach, a towarzyszy jej amok błyszczących
perkusjonalii. Po chwili gitara wyje już smyczkiem, a cello repetuje. Oto jak rodzi się kolejne roztańczone chamber, któremu z każdym przedrostkiem
i przyrostkiem byłoby do twarzy. Nie brakuje preparacji na każdym niemal źródle
dźwięku. Struny wszakże rządzą i bez zbędnej zwłoki decydują się na mały stopping! Jakże efektowny! Szukanie
nowych fonii, jakby w oczekiwaniu na wybór drogi, którą kwartet podążał będzie ku
ostatniemu dźwiękowi koncertu. Znów rozbłyskuje prawdziwie upalony barok. Wszystko zdaje się tu śpiewać, choć radość ta ma
wyjątkowy molowy posmak. Wiolonczela znów wpada w repetycję, gitarą ją naśladuje,
a w tle skomle mały drumming. Trąbka
rozrzedza gęste powietrze. Piękna, post-barokowa improwizacja dobiega swych
dni. Kropka.
Points: Luís Vicente – trąbka, Valentin Ceccaldi –
wiolonczela, Marco Franco – perkusja, instrumenty perkusyjne, Marcelo dos Reis – gitara, gitara preparowana. Nagrane na koncercie, 19 maja 2017
roku, Casa das Artes da Fundação Bissaya
Barreto, Coimbra. Wydawca: Multikulti Project/ Spontaneous Music Tribune
Series, CD 2019.
Uwaga! Autor recenzji
jest współwydawcą tej płyty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz