wtorek, 18 maja 2021

Stadhouders, Serries, Marshall, Willberg, De Groote, Verhoeven & Tonus! A New Wave Of Jazz’ very short digital editions only for membership!


Czasy bezkresnej pandemii sprawiają, iż muzycy, pozbawieni możliwości koncertowania, skupiają swoją uwagę na dostarczaniu odbiorcom astronomicznych ilości nowej muzyki. Jakkolwiek nie psułoby to rynku muzycznego, zwłaszcza jego niszowych odmian, fakt taki należy zaaprobować i starać się z jego skutkami współegzystować, czy to jako potencjalny kupiec, czy jako … recenzent.

Belgijska oficyna A New Wave Of Jazz przygotowała właśnie cztery nowe nagrania koncertowe, które udostępnia jedynie w formie plików elektronicznych i jedynie … dla członków swojej grupy fanów i wielbicieli. Co to oznacza, w kontekście dostępności tej muzyki dla niestowarzyszonych, pokaże przyszłość. Zainteresowanych wszakże ewentualnym zakupem można z pewnością odesłać na stronę wydawnictwa, której adres przypominamy na końcu dzisiejszej opowieści.

Na najnowszych nagraniach NWOJ spotykamy niemal wyłącznie świetnie znanych nam artystów, związanych nie tylko z tym belgijskim wydawcą. Przy okazji możemy też przypomnieć sobie nagrania z trzech ostatnich edycji labelowego, corocznego Festiwalu, w tym także ostatniego, który odbył się w marcu br. jedynie w formie streamingowej.

 


Jasper Stadhouders & Dirk Serries  Live At Jazzblazzt 2019

Dzisiejszą prezentację rozpoczynamy od koncertu, jaki odbył się w znanym belgijskim klubie Jazzblazzt, wiosną 2019 roku. Dwóch fantastycznych gitarzystów zagrało w jego trakcie dwa sety – w pierwszym korzystali z gitar elektrycznych, w drugim z akustycznych. Całość trwała łącznie 40 minut i 11 sekund.

Artyści tej klasy, co Jasper i Dirk nie mogą nie zacząć koncertu w sposób spektakularny – kręcą spirale, rysują pętle i konstruują fikuśne zawijasy. Prezentują od startu dużą wolę walki i zbliżone techniki wydobywania dźwięku. Mimo wielu dynamicznych i zadziornych fraz dbają też o szczegóły, zdają się być wyczuleni na niuanse brzmieniowe, mimo, iż obaj mają w rękach prądobiorcze urządzenia. Ta lewa (Jaspera) ma go chyba więcej, ta prawa (Dirka) nadrabia wyszukaną melodyjnością. Gdy muzycy zdejmują nogą z gazu, bez trudu odnajdują w sobie drobinki post-jazzowej estetyki, choć całość ekspozycji realizują z niemal rockowym temperamentem. Zwinne koty, przebiegłe lisy! Zwróćmy uwagę na szczególnie udane fazy tego seta. Gdy lewa gitara dynamicznie riffuje, prawa maltretuje struny. Gdy prawa uprawia efektowne sprzężenia, lewa proponuje serię małych wybuchów. Nie brakuje momentów, gdy obie gitary serfują po wielkim oceanie, a wiatr chlaszcze im gryfy. Wreszcie sam finał – gdy lewa gitara łapie szalony rytm, prawa tapla się w rzeżącej psychodelii i stawia efektowne znaki zapytania.

Set akustyczny – co oczywiste – stawia na drobiazgi, większą czystość brzmienia, ale nie ogranicza ekspresji muzyków. Początek zdaje się być nad wyraz filigranowy, tkany ze strzępów dźwięków. Potem opowieść nabiera rozmachu, ale daleko jej do ognistych erupcji. Obaj artyści mają wyjątkowo zwinne palce oraz bardzo otwarte głowy! Bez trudu łapią spokojniejsze, czyste frazy i brzmią wtedy razem niczym para neoklasycznych kochanków na popołudniowej przebieżce. W drugiej fazie seta tłumią emocje i grają wiele fraz na wdechu. Trochę się imitują, nie stronią od zabawy w pytania i odpowiedzi. Na zakończenie schodzą do krypty i zatopieni w lepkich pajęczynach bawią się w dźwiękowe preparacje. Prawa gitara zaczyna nawet dziwnie popiskiwać. Another kind of fake sounds! Brawo!

 


Hannah Marshall/ Dirk Serries/ Otto Willberg  Live At A New Wave Of Jazz Festival 2020

Na osi czasu meldujemy się w roku 2020, tuż przed wybuchem pierwszej fali pandemii. Na scenie swobodnie improwizujące acoustic string trio: Hannah Marshall – wiolonczela, Dirk Serries – gitara akustyczna oraz Otto Willberg – kontrabas. Grają szybko i na temat, zatem cały set trwa ledwie 27 minut i 9 sekund.

Muzycy zaczynają koncert zwartym, dobrze konstruowanym strumieniem dźwiękowym, jakkolwiek każdy z nich używa innej techniki maltretowania strun. Jeden po rockowemu riffuje, drugi ma w ręku smyczek, trzeci zaś nieśmiało preparuje dźwięki. Całość nie daje się zakwalifikować do żadnego gatunku, choć do estetyki free chamber oczywiście jest tu najbliżej. Pojawiają się brudne frazy, akcje toczą się wszakże leniwie i raczej budowane są w skupieniu. Po czasie ów konglomerat wyłącznie intrygujących dźwięków łączy się jednak w bardziej dynamiczny flow. Bez mrugnięcia okiem muzycy równie szybko odnajdują się w oparach ciszy – skrzypią, pocierają się o siebie, miałczą, jak wygłodzone koty. W tych okolicznościach stosują na ogół podobne techniki gry. Choćby w okolicach 8 minuty, gdy trzy smyczki bawią się w efektowne, choć wytłumione piłowanie strun. Po kolejnych dwóch minutach dostajemy ekspozycję pod nazwą deep acoustic drone ambient.

Trzech wyśmienitych instrumentalistów świetnie reguluje tempo improwizacji, mistrzowsko panuje nad dramaturgią całości, często zmienia techniki gry - taniec od poziomu ciszy, po względny hałas. W okolicach 18 minuty muzycy fundują nam bardzo efektowne spiętrzenie, które rozlewa się szerokim korytem dłuższych, przeciągniętych fraz. Energia ich nie opuszcza, choćby na ułamek sekundy. Kilka zadziornych fraz i równie bezczelnych ripost, i już w okolicach 21 minuty pojawiają się pierwsze próby tłumienia ekspozycji, nawet do poziomu ciszy. Artyści schodzą głęboko w dół i tkają niemal molekularne drony, które sprawiają, iż finał koncertu śmiało możemy zaliczyć do jego najlepszych momentów. Zmysłowa bojaźń i afektowane drżenie – silent prepares in very long-cuts!

 


Patrick De Groote & Martina Verhoeven  Live At A New Wave Of Jazz Streaming Festival 2021

Tegoroczny marzec, białe ściany studia  Sunny Side Inc. w Anderlechcie i dwójka muzyków zachowująca dystans fizyczny, ale na szczęcie - nie ten muzyczny, wszak w uprawianiu swobodnej improwizacji kontakt między artystami stanowi fundament sukcesu. Streamingowy festiwal i jeden z jego pięciu aktów: Patrick De Groote – trąbka oraz Martina Verhoeven – fortepian. Jeden, zwarty set – 28 minut i 22 sekundy.

Koncert otwierają krótkie, czyste frazy trąbki, kontrapunktowane open-jazzowymi plastrami wprost z klawiatury fortepianu. Zabawa czyniona jest w formule call & responce, wszakże z miejsca pachnie sytuacją niemalże filmową - oto Miles Davis spotyka Cecila Taylora na paryskiej ulicy pod koniec szalonych lat 50. ubiegłego stulecia! Muzycy rozdają dynamiczne frazy na prawo i lewo, ale dzielą je pauzami pełnymi melancholijnego suspensu. Martina nie stroni od struktur rytmicznych pełnych ragtime’owej frywolności, Patrick stawia na czyste frazy, ale czasami pakuje w nie sporo agresji. Mamy więc pyskówki, zdania odrębne, ale także całą plejadę zachowań, których celem jest stabilizowanie napięcia pomiędzy muzykami.

Gdy pianistka na krótkie chwile zostaje sama na studyjnej scenie bez publiczności, zdaje się błyszczeć post-klasyczną estetyką, kreowaną wyjątkowo zwinnymi palcówkami po klawiaturze. Trębacz naznaczony jest piętnem cool jazzu, ale sprawia wrażenie, że w tej roli czuje się, jak ryba w wodzie. Jego opowieść tylko z rzadka zahacza o dźwięki bardziej zabrudzone, podobnie dzieje się z pianistką, która nie sięga do głębi swego instrumentu. Obu artystom bliżej do ekspresji free jazzu niż zakamarków swobodnej, kameralnej improwizacji. Na finał spod klawiatury wypadają nawet akcenty post-romantyczne, które są jednak świetnie kontrastowane trąbką, która zdaje się żłobić dziurę w niebie. Smakowity, stylowy set, silnie osadzony w tradycji wolnej muzyki.

 


Tonus  Live At A New Wave Of Jazz Festival 2019

W dwa tygodnie po fantastycznym koncercie w Polsce, na trzeciej edycji Festiwalu Spontanicznego w październiku 2019 roku, Dirk Serries zrealizował kolejną odsłonę swojej idei kompozytorsko-improwizacyjnej Tonus, w tym razem w bardzo kameralnym, ledwie czteroosobowym składzie: Antoine Beuger – flet, Colin Webster – saksofon altowy, Tom Jackson – klarnet oraz on sam – sopranowa melodica. Czas nagrania: 23 minuty i 56 sekund.

Tym razem tonusowa narracja ma wyjątkowo precyzyjną dramaturgię. Tworzy ją długi strumień dźwiękowy podawany przez cztery instrumenty niemalże unisono, kreowany w estetyce, którą możemy porównać do idei Sustained Piece Johna Stevensa. Drugim elementem składowym tej układanki jest oczywiście cisza. Narracja z biegiem kolejnych powtórzeń sekwencji dźwięk-cisza-dźwięk zdaje się narastać, ale na pewno nie rozwija się liniowo. Zmianom ulega raczej długość trwania poszczególnych elementów, nie zaś ich intensywność. Być może muzycy mają tu swobodę w kreowaniu interwałów, być może całość jest jednak konsekwencją niemalże matematycznych zapisów graphic score, które Serries stosuje w projekcie Tonus.

Strumień dźwiękowy sprawia wrażenie, jakby nie ulegał specjalnym zmianom w trakcie całej ekspozycji, może jedynie, od czasu do czasu, odrobina piasku dostaje się w szprychy czteroosobowej machiny. Cisza, jak to cisza, z samej swojej natury milczy, czasami jest długa, ciągnie się w nieskończoność, czasami bywa ulotna, brutalnie rozrywana przez kolejny strumień dźwiękowy. Oto Tonus – siła minimalizmu i wiecznej repryzy, metafizyka dźwięków, którym potrafią być ciszą.

 

*****

 

Zainteresowanych tymi dźwiękami odsyłamy do poniższego kontaktu.

https://newwaveofjazz.com/contact/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz