Na jednym z najciekawszych europejskich festiwali muzyki kreatywnej, austriackich Konfrontacjach w Nickelsdorfie, lądujemy dokładnie w roku 2018. Na scenie trójka muzyków - dwóch prawdziwych weteranów holenderskiej sceny improwizowanej, jeden pełnokrwisty jazzman, drugi tytan punkowej gitary, a wraz z nimi dużo od nich młodsza pianistka, ścisłe związana z tamtejszą sceną, ale pochodząca ze Słowenii, artystka, której przy odrobinie semantycznej swobody śmiało możemy przypisać miano wschodzącej gwiazdy gatunku.
Mimo różnic pokoleniowych i estetycznych muzycy znają się
świetnie, grali ze sobą w przeróżnych konfiguracjach personalnych i
artystycznych, ale niewykluczone, iż w takim dokładnie trio grają po raz
pierwszy. Zatem złota zasada Dereka Baileya może zadziałać! A jak się okazuje
po odsłuchu – zadziałała ze świetnym skutkiem! W ręce muzyków oddajemy się na
niecałe 40 minut, z góry zaznaczając, iż każda z nich warta będzie naszej
wzmożonej uwagi.
Otwarcie koncertu przypomina stąpanie gołą stopą po zroszonej deszczem łące. Spokojne klawisze piana, wysoko podwieszony tenor i przeciągane struny gitary, doposażonej w niemały prąd. Niezobowiązujące small talks wydają się być wstępem do czegoś bardziej kompulsywnego, ale na razie to jedynie przypuszczenia, albowiem dłuższe zdania urywane są na ogół w pół słowa. Pianistka od czasu do czasu zagęszcza swój flow, saksofonista śpiewa i pokrzykuje, gitarzysta szuka pierwszych zadziornych fraz. Oto post-classic spotyka Aylera podpartego post-rockiem. Co ciekawe, ośrodkiem dowodzenia w zakresie dynamiki ekspozycji zdaje się być nade wszystko Kaja. Ab i Terrie jątrzą, ale podają się jej dyktatowi. W okolicach 10 minuty Pani Kapitan zarządza krótkie, bardzo spokojne solo gitary, a po nim otwiera fazę drobnych preparacji i subtelnej wymiany zdań. Emocje i dynamika rodzą się tu jakby mimowolnie. Każdy frazuje coraz gęstszym ściegiem, każdy zdaje się wypuszczać nagromadzone w płucach powietrze. Eksplozja godna free jazzu jest w takiej sytuacji jedynie kwestią czasu. Kaja atakuje z wnętrza piana, Ab stawia na kompulsywną ekspresję, Terrie brnie w efektowne sprzężenia i bluzga krwią. Szczyt zostaje osiągnięty w mgnienia oka, po czym muzycy swobodnie lądują w oparach ciszy.
Chroboczą fortepianowe młoteczki, oddychają saksofonowe
dysze, struny gitary błyszczą w księżycowej poświacie. Oto ze spokojnych,
wyważonych fraz budowana jest nowa opowieść. W okolicach 20 minuty kierunek
podróży wskazuje na kolejne wzniesienie. Tempo jest jednak pod pełną kontrolą muzyków,
a dawki ekspresji na razie głęboko skrywane. W ustach Aba pojawia się klarnet,
który z całej tej łobuzerskiej czeredy wydaje się być najmniej cierpliwy.
Tymczasem piano szumi, a gitara szuka brudu pomiędzy strunami. Powrót do
fortepianowych klawiszy daje tu sygnał do budowania czegoś znacznie
potężniejszego. Po 25 minucie śmiało możemy skonstatować, iż artyści pną się ku
górze. Narracja dostaje niemal tanecznej dynamiki, a rozkazy znów idą wprost z
klawiatury. Nowy szczyt staje się udziałem wszystkich muzyków, choć wkładu dźwiękowego
klarnetu nie słyszymy zbyt wyraźnie. Wraz z wybiciem 31 minuty scenę na powrót
spowija gęsta cisza. Pojawia się japoński flet, który przez moment zostaje sam.
W tle towarzyszą mu jedynie nanofrazy
gitary. Pianistka głęboko oddycha, nie jest skora do wydawania innych dźwięków,
zdaje się, że w trakcie finalizacji koncertu jej rola sprowadzi się jedynie do
postawienia kropki nad „i”. Ostatnia prosta pachnie post-ethno, to znak znamionujący pytanie, na które artyści nie zdążą
już znaleźć odpowiedzi.
Ab Baars, Terrie Ex & Kaja Draksler When The Hills Run
Across The Fields – Live In Nickelsdorf (Fundacja Słuchaj!, CD 2022). Ab Baars
– saksofon tenorowy, klarnet i shakuhachi, Terrie Ex – gitara elektryczna oraz
Kaja Draksler – fortepian. Nagranie koncertowe, Konfrontationen Festival, Nickelsdorf, Austria, 21 lipca 2018 roku.
Jedna improwizacja, 39:14.
*) recenzja powstała
na potrzeby portalu jazzarium.pl i tamże została, całkiem niedawno, szczęśliwie
opublikowana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz