wtorek, 2 października 2018

Dirk Serries’ Tonus! A New Celebration Has Started!


Usually when someone says a thing is too simple, they’re saying that certain familiar things aren’t there. - Donald Judd (1965)

Tonus – literalnie: siła mięśni, ale także rodzaj systemu muzycznego, który w procesie tworzenia dźwięków przykłada takie samo znaczenie nutom, jak i przestrzeni pomiędzy nimi.


57:39, Intermediate Obscurities I

Miejsce i czas: Dommelhof, Neerpelt (Belgia), nagrane na żywo, 16 listopada, 2017. Muzycy: Jan Daelman – flet, George Hadow – perkusja, Dirk Serries – gitara akustyczna,  Martina Verhoeven – fortepian, Nils Vermeulen - kontrabas, Colin Webster – saksofon altowy.

Bazą dla prowadzenia rozbudowanej narracji, opartej na swobodnej improwizacji, ale także dyscyplinie, kontrolowaniu emocji i antycypowaniu zdarzeń na scenie, jest leitmotif grany przez pianistkę. Kluczem do zrozumienia przedsięwzięcia artystycznego zdaje się być przyjęta przez muzyków metoda twórcza, oparta na strukturalnym minimalizmie - akord piana, rezonans talerza, plusk gitary, szmer z tuby altu i fletu. Opowieść budowana jest z pojedynczych fraz instrumentów strunowych i fortepianu oraz nieco dłuższych interwałów instrumentów dętych. Misterna pajęczyna akustycznych dźwięków i duże porcje umiejętnie dozowanej ciszy. Rodzaj abstrakcyjnej kameralistyki, wtłoczonej w proces kolektywnej improwizacji. Narracja prowadzona w oparach dychotomicznego minimalizmu, który nie pęta jednak inwencji muzyków, ale wręcz ją kreuje. Pytanie recenzenta o zasięg i charakter predefinicji samego procesu improwizacji pozostaje na ten czas retoryczne.

Czas zdecydowanie pracuje na korzyść naszej percepcji, zwłaszcza, że struktura dźwięków generowanych przez szóstkę muzyków gęstnieje (choćby rozbudowany dron Webstera w 12 minucie), ma swoje punkty przegięcia, momenty stopowania i twórczego restartu. W sumie najmniej dźwięków zdaje się wydawać sam Serries, który dyskretnie czuwa nad przebiegiem spektaklu, być może także prowadzi małą dyrygenturę. Uroda długich dźwięków fletu i altu, ulotność fraz perkusisty (Hadow dużo wnosi do tej historii – drży, szeleści, kontrapunktuje), także kontrabasisty, konsekwentna repetycja pianistki. Saksofonista, co rusz zdobi przestrzeń drobinami swoich z trudem tłumionych emocji – małe drony i skrawki ekspresji. Jak na przyjętą konwencję minimalistyczną, opowieść toczy się wartko, ma wiele smaków i ozdobników. Oczywiście repetycja jest tu narzędziem dominującym. W 30 minucie na gryfie kontrabasu bodaj po raz pierwszy pojawia się smyczek. To nowy element, który zaczyna dominować w procesie improwizacji i będzie to czynić nad wyraz konsekwentnie już do końca koncertu. Dobrze wspomagają go coraz silniej rezonujące talerze. Druga część spektaklu obfituje w większą ilość sustained pieces. Jakość ekspozycji zdaje się rosnąć w oczach! Po 45 minucie dostrzegamy pierwsze symptomy wygaszania narracji, ale nie wszyscy muzycy są w tym dziele równie zdeterminowani. Interwały zdają się być dłuższe, a tworzenie dźwięków odbywa się w jeszcze większym skupieniu. Chyba tylko rozochocony smyczek kontrabasisty zgłasza tu zdanie odrębne. Złowieszczo grzmi choćby w 48 minucie. W samym finale rola Vermeulena jest również kluczowa. Dalece wyraziste pasaże fletu i altu. Oto, jak kameralistyka delikatnie wpada w ogień. Końcowa cisza zostaje wszakże osiągnięta bezkonfliktowo.




45:20, Intermediate Obscurities IV

Miejsce i czas: Hundred Years Gallery, Londyn, nagrane na żywo, 14 stycznia 2018. Muzycy: Cath Roberts – saksofon barytonowy, Dirk Serries – gitara akustyczna, Benedict Taylor – altówka, Tom Ward – klarnet basowy, Colin Webster – saksofon altowy, Otto Willberg – kontrabas.

Początkowa sekwencja dźwięków jest następująca – gitara, kontrabas i saksofon. Muzycy improwizują wedle wskazówek graficznych przygotowanych przez gitarzystę. Ponownie dyktat pojedynczych fraz, wspieranych minimalnie dłuższymi wypowiedziami klarnetu basowego. Onirycznie, tajemniczo, więcej odcinków sustained niż w trakcie pierwszej części Intermediate Obscurities. Serries stawia małe stemple, reszta płynie dość zwinnie, nie unikając wszakże punktów przystankowych. Struktura dronów, jakie wydają z siebie muzycy jest dalece interesująca – trzy wyraziste dęciaki i kontrabas ze smykiem mają swoją moc i dar przekonywania. Jakby mniej minimalizmu, więcej upiornej i nie rzadko błyskotliwej filharmonii. Baryton i klarnet basowy, niczym mur chiński, nie biorą tu jeńców. W 17 minucie cały sekstet staje w głębokiej ciszy. Serries pojedynczymi akordami nawołuje do nowych ekspozycji. Fragment niemal zatopiony w głuchej bezdźwięczności. Altówka – chyba o niej zapomnieliśmy! – gra tylko długie dźwięki i wtapia się w dęty obraz sytuacji scenicznej. Gdy nagle wszyscy muzycy wypuszczają oddech, ekspozycja potrafi być nawet głośna. W 24 minucie alt Webstera próbuje szarpać strukturę narracji, ale nie znajduje specjalnego posłuchu wśród pozostałych improwizatorów. Po chwili kolejny pasus ciszy wyznaczy start nowej opowieści. Okazuje się, że hałas potrafi być od tejże ciszy jedynie nieznacznie oddalony.

Podobnie, jak w trakcie pierwszej części sekstetowego Tonusa, w połowie koncertu bardziej aktywną postawę zaczyna prezentować kontrabas. Ryje głębokie bruzdy w ziemi, ostrym jak brzytwa smyczkiem. Faktura dronów gęstnieje, choć pojedyncze ich pasma wydają się bardziej separatywne. Bez problemu jesteśmy w stanie rozpoznać poszczególne instrumenty (zwłaszcza alt Webstera). Docenić należy urodę pasaży generowanych wspólnie przez altówkę i kontrabas. 40 minuta, to początek tłumienia emocji. Strunowce szukają inspiracji w okresie późnego baroku, dęciaki dmą niczym filharmonia w trakcie napisów końcowych. Na ostatniej prostej niespodziewanie tembr sekstetu ponownie gęstnieje, przypomina pomruk stada wygłodniałych niedźwiedzi. Finał opowieści jest definitywnie piękny, tak w wymiarze akustycznym, jak i dramaturgicznym. Trwały niepokój bardzo swobodnych dronów. Koniec jest nagły i dotkliwy.




54:42, Texture Point

Miejsce i czas: Sunny Side Inc. Studio, Anderlecht, 9 grudnia 2017. Muzycy: Dirk Serries – gitara akustyczna, Benedict Taylor – altówka, Martina Verhoeven – fortepian.

Texture I. Akord piana, szmer strun na gryfie altówki, akord gitary. Sekwencja działań jest przejrzysta i stała w trakcie całej, czteroczęściowej ekspozycji. Wracamy do punktu wyjścia Tonusowej przygody, czyli motywu wprost z klawiatury fortepianu. Piękna sonorystyka Taylora na tle punktów kierunkowych, generowanych metodą ultra minimalistyczną przez jego partnerów. W stosunku do nagrań koncertowych, tu w studiu, dźwięk piana osiada jakby głębiej w przestrzeni spektaklu, altówka szuka brudnych, wysokich, nieco szorstkich fonii, nie stroniąc od pizzicato, a gitara zdaje się pracować na niższych strunach. Na finał pierwszej części błyskotliwy pasaż Taylora, przykład sonorystyki, która znajduje swój blask w posmaku industrialu. Serries przeplata akordy – raz pojedyncze, innym razem bardziej rozbudowane.

Texture II. Piano o stopień niżej, ale jeszcze delikatniej. Altówka płaska, znów pełna sonore. Gitara szuka dźwięku pomiędzy strunami, jakby pozbawiona była stroju. Narracja zdaje się być nieco bardziej zwarta, muzycy czują swoje oddechy na plecach, choć sama formuła improwizacji pozostaje bez zmian. Pianistka from time to time gra nawet 2-3 akordy w jednej sekwencji. Taylor pozwala sobie na prawdziwie czyste dźwięki. Każdy jego antrakt pachnie akustycznym wyniesieniem.

Point A. Intro jest udziałem altówki, szum niczym kołowanie samolotu. Akord piana - tym razem bardziej basowy. Gitara bez zmian, gra głównie ciszą. Odrobina preparacji na strunach piana, za to altówka wręcz pogwizduje! Drży i niesie złe wieści! Pudło rezonansowe największego z instrumentów daje o sobie znać. Pasaże Taylora zdają się być nieco dłuższe niż poprzednim razem. Instrument Serriesa zrobił się zaś tak suchy, że aż trzeszczy. Ujmuje nas nad wyraz gęsta narracja, jak na formułę minimal improve, konstytuującą do tej pory działania Tonusa. Altówka ma ochotę pohałasować, piano wybrzmiewa tylko matowymi młoteczkami, gitara trzyma pion - bodaj najpiękniejszy moment tego dysku, może nawet całego czteropłytowego zestawu Tonusa.

Texture III. Na wejściu aż dwa akordy piana. Altówka startuje z poziomu ciszy. Gitara tuż obok. Narracja zdaje się być bardziej rozmyta, z dużą przestrzenią ciszy pomiędzy dźwiękami. Ta opowieść potrwa 20 minut, muzycy mają zatem naprawdę dużo czasu. Struny altówki śpiewają, a jej mała ekspozycja wręcz tryska urodą. Dużo echa, sporo pogłosu. Mikrobiologia dźwięków. Martina i Dirk, konsekwentni do upadłego, Benedict momentami nieco na przekór, szuka intrygi, jest czujny i wymagający. W 10 minucie stawia kolejny stempel doskonałości. Raz za razem wystawia frazy bliskie akustycznego geniuszu. Akompaniament piana i gitary znacząco podkreśla całe zjawisko. Na ostatniej prostej Taylor skrobie struny, gra suchy ambient. Piękne!




34:06, Cagean Morphology

Miejsce i czas: Sunny Side Inc. Studio, Anderlecht, 10 marca 2018. Muzycy: Dirk Serries – gitara akustyczna, Martina Verhoeven – fortepian.

Po dwóch sekstetach i jednym trio, na sam finał Tonusowej epopei, wracamy do bazy fonicznej całej koncepcji. Tylko akord piana i akord gitary, a pomiędzy nimi ogromne połacie białej, lekkiej jak puch ciszy. Cage przywołany w tytule tej części, nie wymaga uzasadnienia. Jakby muzycy wykonywali jego 4:33, przypadkiem podkreślając dramaturgię spektaklu pojedynczymi dźwiękami. Piano z dużym pogłosem, gitara zdana jedynie na swe niezbyt duże pudło rezonansowe. Akordy Martiny nieco dłużej wybrzmiewają, akordy Dirka giną w sekundę po ich ujawnieniu. Sporadycznie ta pierwsza pozwala sobie zagrać więcej niż jeden dźwięk w trakcie pojedynczej sekwencji. Ten drugi raczej stroni od takich ekstrawagancji. Ekspozycja pełna Morfologii Cage’a z pewnością dostarcza nam więcej ciszy niż samych dźwięków. Na poziomie konceptualnym – pełna akceptacja, na muzycznym – płyta do przetrwania.


Tonus Intermediate Obscurities I + IV  (2CD, A New Wave Of Jazz, 0015)
Tonus Texture Point (CD, A New Wave Of Jazz, 0016)
Tonus Cagean Morphology (CD, A New Wave Of Jazz, 0017).

Premiera wydawnictw będzie miała miejsce 13 października 2018 roku, na specjalnym koncercie TONUS Dirk Serries ‘50’ w klubie de Singer (Rijkervorsel, Belgia). Dwa tygodnie później podobne wydarzenie będzie miało miejsce w londyńskim Cafe Oto.

4 października Dirk Serries obchodzi 50 urodziny. Happy Birthday, Dirk!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz