wtorek, 25 marca 2025

Misanthrope in Gut Liver!


Doprawdy trudno dociec, jak to się mogło stać, że album Gut Liver, wydany prawie rok temu, uszedł uwadze naszego recenzenckiego pióra. Ale lepiej późno niż wcale!

Rzeczony krążek, to drugie wydawnictwo tria Misanthrope, które tworzą nasi doskonali znajomi – Portugalczycy, gitarzysta Luis Lopes i basista Gonçalo Almeida oraz holenderski perkusista Philipp Ernsting. I jak świetnie pamiętamy, grają ostrą, psychodeliczną, jazz-rockową improwizację. Jeśli termin power trio potrzebuje we współczesnym świecie nowego wzorca, to jest nim z pewnością owo mizantropijne trio. Zapraszamy na trwającą prawie godzinę zegarową, niesamowitą podróż po kwaśnych zakamarkach jakże tłustych improwizacji! Startujemy!




Album zawiera dwie rozbudowane improwizacje, zarejestrowane na dwóch kolejnych koncertach. Ta pierwsza trwa prawie czterdzieści minut, ta druga z trudem przekracza dwadzieścia. Strumień pieśni otwarcia śmiało wskazuje stylistyczne tropy – fussion, post-jazz, rockowa psychodelia. Muzycy z nieudawanym spokojem kręcą pierwszą tego wieczoru spiralę narracji. Drummer dba o cyrkulacyjną dynamikę, świetnie wtóruje mu basista, a gitarzysta, początkowo delikatnie wycofany, z lubością rzuca się w wir coraz gęstszej opowieści. Każdy z muzyków swobodnie improwizuje, nie szczędzi nam szorstkich melodii i wykoślawionych figur rytmicznych. Pierwsza zmiana ma miejsca w okolicach 8 minuty. Muzycy strzygą uszami, na moment biorą głęboki oddech i bez zbędnej zwłoki aranżują nowe ujęcie. Już bardziej taneczne, rozhuśtane mocą power rockowej energii. Nie brakuje zakrętów, masywnych przełomów i zwinnych galopad. Po upływie kwadransa improwizacja jeszcze bardziej gęstnieje, zaczyna obrastać grubą warstwą kwasu i systematycznie spowalnia aż do momentu, gdy przepoczwarza się w mroczną i niebezpieczną post-balladę. Po kilkuminutowym stand-by basista zaczyna mącić brudną wodę i inicjować nową, jeszcze bardziej demoniczną spiralę przy wydatnym wsparciu perkusisty. Gitarzysta chwilę milczy, po czym wraca z porcją mięsistych sprzężeń. Narracja w mgnieniu oka nabiera wielokolorowej kwasowości i silnej dynamiki. Tuż przed upływem drugiego kwadransa opowieść znacząco spowalnia, a Portugalczycy sprawiają wrażenie, jakby zamienili się rolami – gitara pracuje jak bas, bas zaczyna snuć oniryczną melodię na dewastowanych pick-up’ach. Nim całość obumrze, artyści zdążą jeszcze raz intrygująco zapętlić się, by ostatecznie dokonać żywota na martwej melodii dogasającego basu.

Druga historia, choć w swej początkowej fazie bardzo leniwa, zdaje się mieć flow kroczący. Głęboko skrywany hałas, pewna nieostrożna refleksyjność, oniryczna flauta charakterystyczna dla ciszy przed burzą, pełna suchych melodii i drobnych sprzężeń. Ale spirala zła nakręca się niejako samoczynnie! Bas wpada w kompulsywną repetycję, perkusja obraca się wokół własnej osi, ale mimowolnie dynamizuje strumień narracji, a gitara tonie w sosie gęstniejącej psychodelii. Opowieść nabiera tempa, sztywnieje, przechodzi w stan dramaturgicznej erekcji. W połowie utworu tempo na moment siada, ale w sukurs przychodzą wtedy mocne, rockowe przełomy. Przez kilka chwil sekcja rytmu pracuje samodzielnie. Gitara powraca w post-jazzowym tańcu, potykając się o drum’n’bassowe zasieki. Tymczasem w okolicach 18 minuty muzycy postanawiają zacząć przygotowania się do snu. Leniwe, oniryczne post-melodie gitary, syntetyczne plamy basu i zgliszcza drummingu. Aż po ostatni dźwięk, znów wprost z basowego gryfu.

 

Misanthrope Trio Gut Liver (Cylinder Recordings, CD 2024). Luis Lopes – gitara elektryczna, Gonçalo Almeida – gitara basowa oraz Philipp Ernsting – perkusja. Nagrane w Koffie & Ambacht, Rotterdam (utwór 1) oraz JazzBlazzt, Neeritter (2), Holandia, dwa kolejne dni lutego 2023. Łącznie 58 minut.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz