Haiku to miniatura poetycka, której początki sięgają daleko w przeszłość i raczej umykają naszej klasyfikującej dociekliwości. Nie będzie też żadną przesadą stwierdzenie, iż haiku są jedną z najdrobniejszych form poetyckich w całej literaturze światowej. *)
Kataloński Duot ubarwia świat muzyki improwizowanej od prawie
dwóch dekad. Każde jego dotychczasowe ujawienie artystyczne zostało na łamach Trybuny Muzyki Spontanicznej
podsumowane, mimo, iż ta ostatnia jest o dekadę młodsza. Niedalekie od prawdy
jest także stwierdzenie, że wszystkie inne nagrania perkusisty Ramona Pratsa i saksofonisty
Alberta Cirery znalazły tu swoje werbalne odzwierciedlenie. Aby się o tym
przekonać wystarczy sięgnąć po posty otagowane imieniem i nazwiskiem perkusisty
(23 przypadki) lub saksofonisty (51 przypadków). Zatem w gronie definitywnie
najbliższych przyjaciół zapraszamy na odsłuch/ odczyt najnowszego dziecięcia
Duot, które zwie się Haiku, a które w
zgrabnych 35 minutach jednej opowieści mieści kilka innych, mniejszych form.
Licznik odtwarzacza ustawiony na 0:00 inicjuje dron saksofonu,
którego pierwsze, postrzępione frazy dochodzą z zakleszczonej tuby. Perkusja
zaczyna swoje życie na talerzach, gdy licznik wskazuje 1:10. Nerwowa rozbiegówka
pełna jest bolesnych dźwięków, przypomina rozszarpywanie ledwie zabliźnionych
ran. W momencie 3:15 pojawiają się pierwsze, skrupulatnie powtarzane melodie,
które nabierają intensywności, niesione free jazzowym drummingiem. Jazzowy step
jest kontynuowany dynamiką Pratsa, szczególnie po chwili oznaczonej jako 5:15.
Pierwsze wystudzenie syci się powietrzem uwalnianym z tuby i szmerem perkusjonalii,
a jego start przypada na moment 8:30. Stan dobrze zaprogramowanej medytacji
trwa tu aż do 11:15, po czym przechodzi w stadium rezonujących melodii.
Wszystko nabiera pogłosu, niemalże śpiewa, osiągając szczyt lokalnego piękna w
okolicach 15:15, a szemrzące zakończenie w chwili 16:45.
Tymczasem saksofon i cały perkusjonalny arsenał drżą i szeleszczą,
a po wybiciu 17:30 przechodzą w stadium bardziej intensywne. Strzępy fonii
wchodzą teraz w zwarcia, kompulsywne zgrzytają, a całość nabiera zaskakująco
imitacyjnego charakteru. Narracyjnym komentarzem okazuje się swingujący post-jazz,
gdy wyłania się z toku narracji w momencie 20:55. Muzycy łapią wiatr w żagle i
z radością oddają się intensywnym podskokom. Kocie ruchy Ramona i taneczny ścieg
Alberta szyją urokliwą opowieść, która po 25:30 wpada w rezonująca melodykę
znaną już z wielu momentów tego filigranowego Haiku. Albert dzierży teraz w dłoniach sopran, a jego oddech wpada
w tryb cyrkulacyjny. Ramon delikatnie ociąga się z interakcją, ale gdy już uderza
w dzwon, akcja nabiera krótkotrwałej intensywności. W chwili oznaczonej jako
28:45 całość, budowana posuwistymi pociągnięciami pędzlem, ucieka w gęstniejący
mrok. Muzycy celebrują teraz niemal każdą frazę, a w chwili 31:55 zdają się
inicjować nowy, być może końcowy wątek. Small
drumming wynosi ku górze drobne odgłosy z tuby i nadaje im delikatną, rozhuśtaną
rytmikę. Ostatnie kilka chwil życia Haiku
nabiera niemal post-industrialnej mocy. Tuba rży jak klacz, z kolei perkusja
zwalnia aż do osiągnięcia stanu nieważkości. Licznik zeruje się tuż po momencie
oznaczonym jako 34:56.
Duot: Ramon Prats & Albert Cirera Haiku (Self-released, CD 2025). Ramon Prats – perkusja oraz Albert
Cirera – saksofony. Nagrane w Teatre de
Ca l’Eril, Guissona, Katalonia, marzec 2024. Jeden utwór, 35 minut.
*) za: https://gazeta.us.edu.pl/node/242241
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz