wtorek, 14 września 2021

Matthias Müller, Ricardo Tejero & Vasco Trilla in Implositions!


Magia powtarzających się cyfr ma być może szczególną rację bytu w przypadku rzeczy tak ulotnej, jak muzyka swobodnie improwizowana. Nagranie, nad którym głęboko się dziś pochylamy powstało w dniu, którego data składała się wyłącznie z dwójek i zer (20.02.2020), gdy u progu pokrętnej rzeczywistości stała światowa zaraza. Dziś, gdy słuchamy go na kompaktowym krążku, tudzież w formacie plików elektronicznych, nie ma to już takiego znaczenia, ale magia – jakkolwiek rozumiana – z pewnością z tymi dźwiękami została na dłużej.

Niemiecki puzonista Matthias Müller za moment kończy 50 lat i na początku października zagra na Spontanicznym Festiwalu w Poznaniu. Saksofonista Ricardo Tejero w naszym kraju jeszcze nie muzykował, ale dźwięki jego instrumentu znane są choćby z płyty wydanej w pewnym krajowym, a jakże iberyjskim labelu. Perkusjonalista Vasco Trilla na Spontanicznym Festiwalu grywał tysiące razy, aczkolwiek nie zagra w tym roku. Jego dorobek płytowy u polskich wydawców niedługo dobije do dwudziestu tytułów. Najnowsza płyta wspomnianej wyżej trójki improwizatorów (pierwsze spotkanie w takim zestawie personalnym) trafia do nas jednak dzięki wydawcy amerykańskiemu.

 


Nagranie zaczyna się w mrocznym klimacie nieokreślonych z imienia dźwięków. Szeleszczące perkusjonalia, szumiące, długie frazy puzonu i saksofonu tworzą powłokę dźwięków, na bazie której może powstać narracja właściwa, ale wcale nie musi. Wentyle tańczą, dysze oddychają, dźwięki zestawu drummerskiego rezonują same z sobą i wszystkim wokół. Flow leniwie, ale systematycznie pęcznieje, ale też czerstwieje. Muzycy bawią się swoim dźwiękami, robią wiele, byśmy mieli problem z dokładnym wskazaniem źródła ich pochodzenia. Wszystko dzieje się tu bez pośpiechu, a wiele zachowań nosi znamiona dalece kontrolowanych. Artyści wolą budować dronowe i ambientowe struktury dźwiękowe niż szukać dramaturgicznych wzniesień, czy nadmiernie eskalować dźwięk swojego instrumentu. W środkowej fazie pierwszej improwizacji intuitywna komunikacja pomiędzy dęciakami sprawia, iż płyną one niemal jednorodnym strumieniem fonii, który trwa niczym stevensowskie sustained piece. Trilla buduje w tle chmurę ambientu, która nabiera mocy, jak szare niebo tuż przed burzą. Uruchamia swoje ulubione przedmioty plastikowe i metalowe, które tańczą na coraz gorętszym werblu. Puzon i saksofon zaczynają skrzeczeć, a narracja zaczyna piąć się na wzniesienie, poganiana coraz intensywniejszymi frazami budowanymi przez perkusjonalia. Zakończenie tej historii smakuje niemal industrialnie – najpierw muzycy sięgają ściany dźwięków, potem gasną rezonującymi oddechami dętych i metalowymi obcierkami perkusji.

Druga część na starcie przypomina rytuał wolnej inicjacji. Perkusjonalne dzwonki, dęte pomruki, talerze w ciszy oczekiwania. Koncepcja budowania narracji zdaje się być podobna do tej, która wykreowała pierwszą improwizację. Flow gęstnieje i zaczyna przypominam stado czmieli w locie godowym. Trzy strugi mroku i meta hałasu! Trilla na moment milknie, po czym wraca ze swoim latającym robactwem i rozpoczyna proces unoszenia się ku górze. Tejero i Müller stroszą pióra, prychając na siebie wzajemnie. Opowieść po osiągnieciu drobnego szczytu spada w dół rezonującej przestrzeni, w świat chill-outowych dronów, która sieją jednak duży niepokój i nie dają prostych odpowiedzi na trudne pytania.

Ostatnią improwizację otwierają syczące tuby puzonu i saksofonu. Perkusjonalia snują mały rezonans drżącym werblem. Drony czerstwego ambientu rodzą się teraz jakby samoczynnie, bez udziału sprawczego samych muzyków. Instrumenty zostały wprawione w ruch drgający i być może same kreują ową pokrętną rzeczywistość foniczną. Garście mechaniki użytkowej – piski, pojękiwania, narzekania, rezonujące tło, pomruki wygłodniałych brzuchomówców. Opowieść na moment zdaje się stać na rozdrożu. Pomocną dłoń wyciąga teraz Trilla i kreśli zmysłowy deep drumming, który zdaje się tyczyć szlak dalszej improwizacji. Najpierw post-industrialne zaśpiewy, potem zejście do jaskini short-cuts. Plejada preparowanych dźwięków płynie teraz na rytmicznej strukturze budowanej przez repetujący puzon. Improwizacja gaśnie w strugach rezonującego ambientu dętych westchnień i błyszczących talerzy.

 

Implositions (Orbit577 Records, CD 2021). Matthias Müller - puzon, Ricardo Tejero - saksofon, Vasco Trilla – instrumenty perkusyjne. Nagrane 20 lutego ubiegłego roku, Golden Apple Studios, Barcelona. Trzy improwizacje, czas trwania - 41:30.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz